Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kobylin - Radni nie chcieli Kobylinki. Nie pojadą drezyny do Rawicza.

Małgorzata Krupa
Małgorzata Krupa
Nad przejęciem nieczynnej od lat linii kolejowej zastanawiali się radni z Kobylina. Przeraziły ich koszty utrzymania. Słynna "Kobylinka" nie przejdzie więc pod skrzydła gminy.

Sporo wątpliwości mieli radni Kobylina, stając przed decyzją o przejęciu od PKP fragmentu linii kolejowej łączącej Kobylin z Rawiczem. Pojawiły się nawet obawy, że PKP Polskie Linie Kolejowe SA Zakład Linii Kolejowych w Ostrowie Wlkp. (tak brzmi pełna nazwa właściciela torów), na siłę chce pozbyć się torowiska, bo skoro nie może sprzedać gruntów, a żaden z przewoźników nie chce tamtędy jeździć, to po co trzymać coś, co przynosi tylko straty.

- Przez szesnaście lat nie mieliście koncepcji, co z tym zrobić? - dopytywał podczas posiedzenia komisji radny Piotr Chlebowski.
- Rzeczywiście koncepcji nie było i teraz przyszedł czas, żeby uregulować te sprawy. Stąd nasza propozycja - tłumaczył radnym Dariusz Bałoniak, dyrektor kolejowej spółki.

Czytaj także: Kobylin - Gmina nie chce kopalni odkrywkowej u sąsiadów

Spółka ta zwróciła się z pytaniem do wszystkich czterech gmin, na terenie których położona jest ta linia. Rawicz, Miejska Górka i Jutrosin podjęły już decyzję o przejęciu. Jako cel wskazały przywrócenie ruchu kolejowego. Radni z Kobylina też się nad tym zastanawiali, przerażały ich jednak nakłady finansowe, jakie musieliby ponieść przed ponownym uruchomieniem linii i późniejsze bieżące koszty utrzymania.

- Czy gmina kupi sobie parowóz i dwa wagony? - dopytywali radni. - Skoro do tej pory żaden przewoźnik nie chciał tamtędy jeździć, to teraz nagle się to zmieni?

Czytaj także: Policja złapała szajkę złodziei. Są wśród nich napastnicy z Rozdrażewa

- Jeśli wy fachowcy nie widzicie korzyści z tej linii, to jak my mamy na tym zarobić? - zastanawiał się Jan Lisiecki. - Na przejazd drezyn dwa razy w roku możemy przecież wynająć wasze tory.

O drezynach mówiono przy okazji pomysłu, by po przejęciu uruchomić tu linię turystyczną. Taki mógłby być cel przejęcia, który radni wskazaliby w uch-wale. To, że cel trzeba było podać, budził jednak wiele wątpliwości, ponieważ cel ten trzeba realizować przez dziesięć lat. Według przepisów dopiero po tym czasie gmina mogłaby swobodnie dysponować przejętym majątkiem.

- Najlepiej byłoby to przejąć i zostawić w takim stanie, w jakim jest teraz. Skoro przez szesnaście lat nic się tam nie działo, to przez kolejne lata też nic się nie stanie, a przynajmniej nie będziemy ponosić kosztów - mówił Wojciech Styburski.

Gdyby tak mogło być rzeczywiście, to pewnie nad przejęciem nikt by się nie zastanawiał. Torowisko należałoby do gminy, a po dziesięciu latach można by nawet całość sprzedać, np. pod obwodnicę. Jeden warunek - musiałaby do tego czasu zostać uregulowana sprawa własności gruntów. A z tym jest duży problem. Jak mówił Bałoniak - zdarzały się w innych gminach sytuacje, gdzie w księgach wieczystych jako właściciel gruntu tuż przy torach widniała III Rzesza.

Burmistrz Bernard Jasiński uświadamiał radnym, że z kosztami liczyć się trzeba i to sporymi, bo linia traktowana jest ja-ko całość i koszt utrzymania podzielony zostanie na wszystkie cztery gminy, które przejmą tory.

Ostatecznie podczas ostatniej sesji radni od-rzucili propozycję PKP. Linia zostanie więc zlikwidowana.

Krotoszyn.naszemiasto.pl na Facebooku. Zebraliśmy całe miasto w jednym miejscu - dołącz do naszej społeczności!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Bydgoska policja pokazała filmy z wypadków z tramwajami i autobusami

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na krotoszyn.naszemiasto.pl Nasze Miasto