Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

65 lat temu zmarł płk Wojciech Jan Tyczyński. Dowódca 56 pułku piechoty Wlkp. - „najdzielniejszego z dzielnych"

Łukasz Cichy
Łukasz Cichy
Płk Wojciech Jan Tyczyński zmarł 7 marca 1959 r.
Płk Wojciech Jan Tyczyński zmarł 7 marca 1959 r. Wojskowe biuro Historyczne, Kolekcja Orderu Wojennego Virtuti Militari sygn. I.482.50-4073
7 marca mija 65. rocznica śmierci płk. Wojciecha Jana Tyczyńskiego, dowódcy 56 Pułku Piechoty Wielkopolskiej.

Wojciech Jan Tyczyński wpisał się na stałe w historię Krotoszyna. Jako wielki patriota nie doczekał się uznania ze strony władz za życia. Pod koniec życia ciężko zachorował i zmarł w samotności. Był weteranem trzech wojen i wielu bitew, będąc często rannym co świadczy o jego waleczności.

Ciężko pracował by zostać prawnikiem

Wojciech Jan Tyczyński urodził się 8 stycznia 1892 r. w Skole, na Kresach Polskich (pow. Stanisławów, dziś Ukraina) jako syn rzemieślnika stolarskiego Jana i Marii z Radziejowskich. Był najstarszym z sześciorga rodzeństwa. Miasto zamieszkiwane było przez wiele narodowości, m.in. Polaków, Żydów, Rusinów i trochę Niemców i Czechów. W Stryju Wojciech Tyczyński uczył się w gimnazjum klasycznym i działał w ruchu „Zarzewie”. Rodzina Wojciecha nie była majętna i by ją wspomóc przyszły oficer dorabiał jako korepetytor oraz pracował fizycznie. W 1913 r. zdał maturę i dostał się na studia prawnicze na Uniwersytecie Lwowskim im. króla Jana Kazimierza. Od 1911 r. organizował również w sryjskim gimnazjum Polskie Drużyny Strzeleckie, a od 1913 r. - w Skolem. Marzenia o studiach przepadły gdy w 1914 r. dostał powołanie do wojska austro-węgierskiego.

Wielka Wojna o wolność narodów

W sierpniu 1914 r. dostał przydział do I Batalionu 55 pułku piechoty. Jako ciekawostkę dodać należy, że pułk ten stacjonował w Brzeżanach, gdzie po wojnie będzie stacjonował jego kolejny pułk, tym razem polski. Wracając jednak do wojska austriackiego, które skierowało Tyczyńskiego do szkoły oficerskiej. Ten skończył ją pod koniec roku w stopniu chorążego (Fährnich). Walczył on na froncie austriacko – rosyjskim bijąc się m.in. w bitwie pod Bitkowem, gdzie został został ciężko ranny w ataku na okopy rosyjskie 21 lipca 1915 r. Gdy Rumunia przystąpiła do wojny, został skierowany na tamtejszy front. W tym też roku został odznaczony austriackim odznaczeniem Signum Laudis. Pod koniec roku znów trafił do szpitala na skutek ran, a z początkiem nowego roku awansowano go na podporucznika (leutnant). Kolejna rana sprawiła, że Tyczyński znów trafił do szpitala i na front powrócił w 1917 r. Tym razem trafił na front austriacko-włoski, a od 5 maja 1918 r. jako porucznik (oberleutnant). 3 listopada przedostał się ze swoim batalionem przez front i trafił do niewoli angielskiej, a po tygodniu – włoskiej. W obozie jenieckim pod wsią La Mandria, niedaleko Chivasso koło Turynu zaciągnął się do nowego wojska tworzonego z Polaków. 19 kwietnia 1919 r. został kapitanem w 9 Pułku Strzelców Polskich, który potem został przemianowany na 51 Pułk Piechoty Strzelców Kresowych. Był wówczas żołnierzem Błękitnej Armii gen. Józefa Hallera.

Walczył o Wolną Polskę

W pułku tym był dowódcą kompanii szkolnej na pograniczu niemieckim, a następnie zastępcą wykładowcy szkolnego 51 psk. 27 lutego 1920r. został dowódcą II Batalionu. W czasie bitwy warszawskiej walczył na froncie podolskim. Pewien oficer skomentował go słowami, że walczył „wzorowo budząc do siebie szacunek przełożonych i podwładnych”. Walczył z sowietami 15 maja 1919r. pod Krzyżopolem, 15 czerwca pod Tomaszpolem, 25 czerwca pod Czabotorkami, a od 29 lipca do 1 sierpnia pod Nastasowem. W czasie jednej z bitew został ciężko ranny. Leczył się w szpitalu wojskowym w Nowym Sączu. Do oddziału wrócił 3 grudnia, dokładnie do Brzeżan. W 1921 r. otrzymał dwukrotnie Krzyż Walecznych, a w marcu 1922 r. w rezultacie osobistego polecenia Józefa Piłsudskiego – Virtuti Militari V kl. (przyczyną opóźnienia był pobyt w szpitalu). We wniosku o nadanie mu Virtuti znajduje się opinia: „W krytycznych czasach wywierał bardzo silny dodatni wpływ na żołnierzy. Bardzo rozważny. W boju spokojny, pewny siebie, łatwo się orientuje, nieco za powolna decyzja i kierownictwo akcją, jednak stanowcze i bardzo dobre”.

Kariera wojskowa i naukowa

Gdy wojna z bolszewikami dobiegła końca Wojciech Tyczyński przebywał na terenach odzyskanych w traktacie ryskim, a w kwietniu 1921 r. był w Rosji, gdzie pełnił funkcję przewodniczącego komisji cywilno – wojskowej, w celu protokolarnego przejęcia granicy w miejscu stacjonowania 6 Armii. 1 maja Tyczyński został mianowany majorem. Gdy był ranny czas spędzał na nauce, marzenia przedwojenne spełniły się już w Wolnej Polsce i Tyczyński w latach 1921-23 na Uniwersytecie Lwowskim skończył studia, uzyskał tytuł magistra i świadectwo absolutoryjne wydziału prawa. Tyczyński pisał także do pisma „Bellona” w 1923 r. i 1925 r., gdzie opisywał walki II Batalionu 51 ppsk. 23 stycznia 1928 r. został mianowany podpułkownikiem, a 3 lutego był już zastępcą dowódcy 51 Pułku Piechoty Strzelców Kresowych. W tym samym roku został podwójnie odznaczony: Medalem Dziesięciolecia Niepodległości oraz Medalem za wojnę 1919-1921. W latach następnych otrzymał też Medal Niepodległości i Złoty Krzyż Zasługi, a w 1931 r. - odznakę pułkową 51 ppsk.

Przybył do Krotoszyna

Krotoszyński epizod ppłk mgr Wojciecha Jana Tyczyńskiego związany jest z 56 pułkiem piechoty Wielkopolskiej, którego został dowódcą 28 czerwca 1933 r. (na grobie jest błędna data 1932!). W 1936 r. został odznaczony odznaką pułkową tego pułku, a w 1937 r. - Krzyżem Odrodzenia Polski V kl. Zżył się mocno z ludnością cywilną, jak i żołnierzami. 28 marca 1939 r. zorganizował pogrzeb ppor Bernardowi Tokarskiemu, za co córka i żona dały podziękowanie na łamach ówczesnej prasy. 3 czerwca 1937 r. podczas święta pułkowego, które odbyły się na Rynku w Krotoszynie wygłosił pamiętne słowa. -Chlubne wysiłki wojenne naszego pułku przypieczętowane ofiarną śmiercią tylu poległych na polu chwały są dla dziś przykładem honoru i poświęcenia. Jesteśmy dumni i szczęśliwi, że pułk nasz pod rozkazami I. Marszałka Polski Józefa Piłsudskiego przyczynił się do zabezpieczenia granic Rzeczpospolitej Polskiej, a dziś, stoi karnie i czujnie na straży jej całości i bezpieczeństwa. To też dzisiejsze święto niechaj będzie dla nas pokrzepieniem w żmudnej, szarej, codziennej pracy pokojowej dla chwały Ojczyzny. Potęga Rzeczpospolitej, jej siła i dobrobyt zależy z jednej strony od pracy i wysiłku wszystkich obywateli, z drugiej strony od silnego i dobrego wojska, bo wrogowie nasi widząc naszą wspaniałą armię nie odważą więcej targać się na nasze granice. To też w dniu naszego święta przyrzekamy pełnić naszą służbę tak, jak tego wymaga od nas wielkość naszego państwa. Niech żyje Najjaśniejsza i Potężna Rzeczpospolita Polska z Panem Prezydentem Ignacem Mościckim i Naczelnym Wodzem Edwardem Rydzem-Śmigłym na czele! - mówił wówczas. W lutym 1938 r. Tyczyński został pułkownikiem, 8 czerwca udał się z delegacją cywilno-wojskową do Warszawy. Delegacja cywilna nadała marszałkowi Polski Edwardowi Rydzowi-Śmigłemu tytuł Honorowego Obywatela Krotoszyna, a płk Tyczyński – odznakę pułkową 56 pp Wlkp.

Niemcy prą ku wojnie

W latach 30. XX w., a szczególnie pod koniec robiło się coraz bardziej niebezpiecznie. Polska w czasie kryzysu czechosłowackiego zajęła Zaolzie (terytorium Czechosłowacji). Państwo to zostało rozebrane praktycznie przez Niemcy i minimalnie przez Polskę i Węgry. 25 Dywizja Piechoty, w skład której wchodził nasz pułk zabrała po jednym batalionie ze swoich 3 pułków (w pułku są 3 bataliony) i stworzyła kombinowany pułk. Krotoszynianie stanowili skład osobowy I Batalionu i dowodził nimi mjr Edmund Kabza z 56 pp, a całym pułkiem dowodził właśnie Wojciech Tyczyński. 28 września 1938 r. pułk ten wyruszył koleją na Górny Śląsk i tam wszedł w skład Grupy Operacyjnej „Śląsk”. Początkowo znajdował się w Miliówku i Jaworowie, a potem przekroczył granicę polsko – czechosłowacką i znajdował się w Jabłonkowie, Istebnej, Rajczy, Myto i Żwadroniu. W listopadzie krotoszynianie zajęli czeską miejscowość Czaca, a potem cofnęli się do Rajczy. Na Boże Narodzenie żołnierze byli już w Krotoszynie. Atmosferę wojny było czuć coraz bardziej. W marcu 1939 r. jeden z batalionów, a 25 sierpnia cały oddział osiągnęły pełną gotowość bojową. 25 marca gen. dyw. Tadeusz Kutrzeba odwiedził Tyczyńskiego i powiadomił go, że cała 25 Dywizja Piechoty weszła w skład Armii „Poznań”, którą on będzie dowodził. To ta armia odegra kluczową rolę w wojnie obronnej. Generał zezwolił na budowę umocnień na linii Perzyce – Chachalnia. W momencie wybuchu II Wojny Światowej pod rozkazami Tyczyńskiego znalazły się poza jego 56 pp Wlkp także Batalion Obrony Narodowej „Krotoszyn”, Kompania Kolarzy nr 73, Pociąg Pancerny nr 12 „Poznańczyk” (ten sam, który naówczas z numerem 11 wyzwalał Krotoszyn 20 lat wcześniej) Straż Graniczna oraz Policja. Ciekawostką może być to, że na potrzeby wojny zarekwirowano w majątku Gałązki, sześcioosobowy samochód marki Chevrolet, który służył jako wóz dowódcy, a następnie służył do transportu rannych.

A więc wojna...

Pamiętnego 1 września pierwsze strzały padły o 2.00 na placówce w Chachalni, a Niemców zauważono dopiero o 4.00. W tym rejonie Tyczyński chciał zaatakować jednym batalionem, lecz gen. F. Alter nie wyraził zgody (d-ca 25 DP). Zaproponował w zamian zwiad lotniczy, lecz samolot wrócił mocno uszkodzony i nic nie zauważył. O godz. 17.00 Tyczyński wysłał informację do sztabu dywizji: „Na przedpolach 25 Dywizji Piechoty w rejonie Zduny - Sulmierzyce stwierdzono 183 pułk Landwehry. Nieprzyjaciel zajął Perzyce - las Gliśnica – Chwaliszew - Sulmierzyce.” Godzinę później Tyczyński wysłał kolejny raport: „stan moralny oddziałów jest bardzo wysoki”. Porucznik Kazimierz Piekarczyk tak oto ocenił potyczkę pod Zdunami tymi słowami: „ (…) Otwieramy skrzynki z granatami ręcznymi i po uzbrojeniu je w zapalniki rozdzielamy żołnierzom. W tym czasie I/56 pp [I batalion pułku – red.] prowadzi walki w okolicy Zdun i Perzyc. Doprowadzają pierwszych jeńców.” Pułk musiał opuścić Krotoszyn i przebywał za Prosną 2-4 września.

- Od ludności cywilnej uciekającej wiadomości, że Niemcy chwytają młodzież polską w Ostrowie i samochodami ciężarowymi do tyłu. Prawdopodobnie patrole npla [nieprzyjaciela-red.] są już w Raszkowie i Szczurowicach. 2 września br. o godz. 14.oo ludność cywilna zauważyła ok. 4 komp. wojska, 30-40 samochodów ciężarowych próżnych, 4 samochody ciężarowe z C.K.M.ami - pisał 3 września Tyczyński do dywizji.

5-8 września pułk przygotowywał się do ataku na Dobrą, gdzie miał wziąć udział w Bitwie nad Bzurą.

Bitwa nad Bzurą

Mimo, iż Niemcy wdarli się głęboko w głąb kraju, a pierwsze niemieckie oddziały znalazły się pod Warszawą nadzieja nadal istniała. Dwie armie polskie „Poznań” i „Pomorze”, którymi dowodzili gen. dyw. Tadeusz Kutrzeba i gen. dyw. Władysław Bortnowski połączyły się pod dowództwem tego pierwszego i rozpoczęły działania. 10 września nasz pułk zdobył Tum pod Łęczycą, a 12 września ruszył na Ozorków. Tego dnia Tyczyński ok. godz. 20.00 wziął udział w naradzie w sztabie dywizji. 16 września pułk bronił Adamowej Góry. Była to heroiczna obrona, w której pułk pokazał swoją wartość bojową. -Leżymy na gołej ziemi - wspominał pułkownik Tyczyński. - Z jednej strony żywe ciała ludzkie, a z drugiej ruchoma twierdza pancerna, ziejąca ogniem zwykłych i zapalających pocisków – pisał Tyczyński. Atakowała ich 4 Dywizja Pancerna, o czym pułkownik dowiedział się po walkach. Doliczył się też, że jego ludzie zniszczyli 32 czołgi. Pułk zamierzał przekroczyć rzekę Bzurę w Białej Górze, lecz z powodów logistycznych musiał zbudować most w Witkowicach i 17 września o ok. 23.00 Tyczyński zaatakował Niemców i wdarł się do Puszczy Kampinoskiej. 21 września stracił kontakt ze sztabem i jedynym oddziałem w okolicy był ostrowski 60 pułk piechoty, którym od trzech dni dowodził jego niedawny zastępca ppłk dypl. Stanisław Małek (poprzedni dowódca ppłk Marian Frydrych 18 września zginął). Jako starszy stopniem nakazał atak na Warszawę. Przy Tyczyńskim zorganizowały się dwa pułki 5-6 batalionów piechoty oraz 13 dział kpt. Głowackiego. W tej grupie znalazł się gen. dyw. Michał Karaszewicz – Tokarzewski. Wtedy to Tyczyński powiedział legendarne słowa do porucznika Zygmunta Szadkowskiego: Albo Pan dojdzie do Burakowa z rozkazem i dostanie Virtuti Militari, albo pan zginie – mówił. Tutaj poprzez prasę lubelską (w biogramie dowódcy I Batalionu kpt. Jana Błyskosza) pojawia się informacja, jakoby pułkiem przez krótki czas miał dowodzić Błyskosz, jest to nadal kwestia sporna. W każdym razie Błyskosz walczył w ataku na bagnety w przedarciu się do Warszawy. W trakcie tych walk stracił oko, uratował go por. Szadkowski, za co oboje zostali odznaczeni krzyżami Virtuti Militari V kl., a sam Tyczyński dostał później VM IV klasy.

Bronił stolicy

25 września Warszawa przeżyła potężne bombardowanie lotnicze i silny ostrzał artyleryjski. Dzień ten jest znany jako czarny poniedziałek.

- (...) przez dzień wczorajszy i noc dzisiejszą oddziały dywizji były bombardowane przez lotnictwo i przez ogień artylerii nieprzyjaciela. Ustalanie strat w toku, meldunek po otrzymaniu danych z pułku – meldował Alterowi Tyczyński.

27 września Tyczyński był dowódcą odcinka obrony Warszawy od Filtrów po tory. Dowodził wojskami: 56 pp (bez II Batalionu, który już w praktyce nie istniał), 360 pp oraz resztkami III Batalionu 40 pp. Następnego dnia stolica skapitulowała.

Prezydent Warszawy napisał wówczas:

- Wszystko co może utrzymać przy życiu zbiorowisko miliona ludzi: elektrownia, wodociągi, telefony, radio, gazownia, szpitale - zburzone i spalone. Płoną wszystkie gmachy publiczne: ministerstwa, teatry, muzea, banki. Gasić nie ma czym i nie ma kim. (...) Filtry rozbite. Wody nie ma, a gdyby przy najwyższym wysiłku fizycznym uruchomiono filtry, to porozbijane są po mieście przewody w niezliczonych punktach. Szczególna sytuacja jest na Pradze, gdzie panuje już głód. (...) Wojsko siedzące wewnątrz murów w mieście jest całkowicie zdemoralizowane, żołnierze pierwsi uciekają na widok nadlatującego samolotu. Piwnice miasta, zajęte są przede wszystkim przez żołnierzy. Komunikacja z ludnością i wpływ na nią został sparaliżowany przez brak Radia i gazet – podsumował Prezydent, ważny to cytat, bo to on pokazuje warunki jakie przeżyć musieli krotoszyńscy żołnierze.

Męstwo krotoszyńskich żołnierzy został doceniony. Najwyższy stopniem – gen. dyw. Juliusz Rómmel powiedział:

- Znam cała kadrę zawodową dywizji, która na czele ze swymi wybitnymi dowódcami – generałem Alterem, pułkownikami Tyczyńskim, Skokowskim, Małkiem, Grylem, Wereszyckim i Wojtanowiczem chlubnie spełniła swój zaszczytny obowiązek, bo potrafiła wzorowo wykonać wszystkie rozkazy i wyprowadzić bitną 25 Dywizję Piechoty. Na czoło pułków pod względem bohaterstw w walce oraz wytrwania, najdzielniejszym z dzielnych pułków dywizji wykazał się 56 pułk piechoty pod dowództwem pułkownika Tyczyńskiego. Pułk, który miał na swoim sztandarze order Virtuti Militari – nie zawiódł, wywalczył on przejście nad Bzurą, a potem utorował drogę do walczącej Warszawy - wspominał generał Juliusz Rómmel.

6 letnia niewola

Tyczyński trafił do niemieckiej niewoli. To podczas nich napisał obszerne wspomnienia. Początkowo trafił do Oflagu II A Prenzlau, a od 20 grudnia 1940 r. do 28 września 1941 r. był starszym obozu Oflag II B Arnswalde na Pomorzu Zachodnim. Razem z dwudziestoma oficerami wziął udział w pogrzebie ppor. Franciszka Kotuniaka, którego zastrzelono podczas ucieczki 14 maja 1941 r. Tyczyński wszczął swoje śledztwo nt. Tej śmierci, lecz 19 maja został ukarany - Pułkownik Tyczyński ukarany jest ostrą naganą, ponieważ sam kazał przeprowadzić dochodzenie odnośnie zastrzelonego w trakcie ucieczki podporucznika Kotuniaka, przy którym to dochodzeniu ocena zachowania się straży została przedstawiona w niewłaściwy, fałszywy i poniżający sposób – wydał polecenie pułkownik von Muller. Następnie był więźniem Oflagu II E Neubrandenburg, II D Grossborn, a na koniec Stalagu 92 Sandbostel koło Bremy. Przez cały czas przenosił swoje wspomnienia (prawie 700 km!). 25 kwietnia 1945 r. wojna dla niego się skończyła. Został uwolniony przez angielskich żołnierzy. Później przebywał w 112 ośrodku dla byłych żołnierzy w Delmenhorst, gdzie spotkał pod koniec roku byłego dowódcę Armii „Poznań”. Do kraju 27 czerwca 1947 r. wrócił do kraju, całkiem innego niż ten, o który walczył...

Niższy pracownik umysłowy

Kompetencje Tyczyńskiego były niewątpliwie wysokie. Pracował jednak w Dyrekcji Dróg Wodnych, następnie w Zarządzie Nieruchomości Komunalnych Prezydium miasta Wrocław, a później w Miejskim Zarządzie Budynków Mieszkalnych jako „niższy pracownik umysłowy”. Mieszkał we Wrocławiu u brata Bronisława i pracował fizycznie. W 1952 r. poddał się operacji, w wyniku której został mu przecięty nerw, w efekcie czego lewa strona ciała została sparaliżowana. Później pułkownikowi pogorszył się wzrok w lewym oku i stracił słuch, a na dodatek chorował na cukrzycę i był znerwicowany. Któż by pomyślał, że takiego bohatera spotka taki los..? Mimo trudności zdrowotnych korespondował z generałami Knollem-Kownackim oraz z Rómmlem. W 1958 r. w nr 40 pisma „Kierunki” opublikował historię walk 56 pułku w czasie kampanii wrześniowej. Zmarł 7 marca 1959 r. we Wrocławiu, a 11 marca spoczął na krotoszyńskim cmentarzu. Jego pogrzebem zajął się kapitan Marian Mendelowski, a sama ceremonia zgromadziła tłumy. Jego liczne rany oraz odznaczenia i wyróżnienia świadczą tylko i wyłącznie o tym, że był to bardzo oddany Ojczyźnie Patriota. W 1990 r. jedna z krotoszyńskich ulic (na południu miasta) przybrała jego imię. Na zachodzie Sulmierzyc znajduje się również ulica imienia Tyczyńskiego.

Tekst został pierwotnie opublikowany 14 i 21 lipca 2015 r. w "Życiu Krotoszyna"

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na krotoszyn.naszemiasto.pl Nasze Miasto