Jaki jest Pana zawód?
- Ślusarz-mechanik. Kontynuacja zawodu to hydraulik z up-rawnieniami na gaz. W tym samym zakładzie byłem operatorem turbiny tzw. turbini-sta maszyn parowych. Byłem na tej maszynowni dyspozytorem mocy. Po likwidacji zakładu rozpocząłem pracę w krotoszyńskiej firmie Mah-le, gdzie pracuję do dzisiaj. Mogę śmiało powiedzieć, że dzięki firmie Mahle wykonuję swoją pasję z wielką precyzją i starannością, gdyż takie wymogi mam również na swoim stanowisku.
Pana pasją jest robienie statków. Skąd taki pomysł?
- Kiedy chodziłem do szkoły miałem fajnego nauczyciela, który może nie był pasjonatem, ale umiał zachęcić do robienia ciekawych rzeczy. Dzię-ki niemu powstało szkolne kółko modelarskie, do którego się zapisałem. W tamtych czasach korzystanie z komputerów nie było realne, gdyż ta technologia dopiero się rozwijała. Dlatego rysunek techni-czny projektowałem sam. Z pomocą nauczyciela zacząłem tworzyć różne modele. Udało mi się wygrać konkurs w Ostrowie Wlkp. jako modelarz. Zrobiłem wówczas samolot Jaskółkę, który musiał się utrzymać jak najdłużej w powietrzu. Później gdzieś ta pasja zanikła. Odrodziła się całkiem niedawno. Obecnie tworzę takie statki jak Karawela, piracki Wiking. Zdarzają się też modele samolotów, a być może i doczekam się drewnianych zwierząt.
Jak długo powstaje jeden statek?
- Wykonanie jednego statku wymaga około trzech do czterech tygodni. Przeznaczam na pasje czasami półtora, a czasami ponad dwie godziny. Wymaga to dużo cierpliwości. Nie można się pośpieszyć. I być może nie jest to wykonanie precyzyjnie, ale wszystko wykonuję rękoma. Nie mam do tego żadnych maszyn. Jedynie kilka narzędzi. Kiedyś okręty budowano bez narzędzi mechanicznych, robiono je ręcznie, dlatego dziwię się jak ktoś mi pokazuje model, który jest idealnie wypiłowany po całości. Dla mnie to nie rękodzieło.
Czy te statki to Pana wyobraźnia, czy rzeczywisty wizual w mniejszym wykonaniu?
- Swego czasu lubiłem czytać. Miałem książki o piratach. Oglądałem też sporo ciekawych filmów. Z czego powstała całkiem fajna wyobraźnia. Więc te statki to może nie odzwierciedlenie rzeczywistości, nie typowe modele, ale to co zapamiętałem z książek. Mają na pewno sporo szczegółów oryginalnych. Otwierają się drzwiczki do kabiny, opu-szcza się kotwica, oraz jak przystało na statek piracki, w kabinie można zauważyć dwa kubki, butelkę rumu oraz na pokładzie skrzynie pełną złota.
Co dalej się dzieje ze statkami?
- Robię te statki tylko dla siebie i dla rodziny. Nigdy nie uczestniczyłem w żadnych wystawach. Jeśli mogę komuś podarować swoje rękodzieło, to wówczas jest to dla kogoś prezent od serca. Ta pasja jest dla mnie na pewno chwilowym zapomnieniem, moją odskocznią od codziennych problemów. Chciałbym jak najdłużej bawić się tą moją pasją, ponieważ sprawia mi radość. Prawdziwy statek też mi się marzy.
+++
Jak przygotować się do rozmowy o pracę?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?