Zbiornik wodny wraz z okalającym go terenem w Długołęce został zmodernizowany ze środków unijnych w ramach programu Odnowa i rozwój wsi. Celem projektu było m.in. wzrost atrakcyjności turystycznej. Zbiornik miał służyć mieszkańcom gminy do odpoczynku i podnieść atrakcyjność gminy.
- Zbiornik został odnowiony za takie ciężkie pieniądze więc powinien służyć wszystkim mieszkańcom, a nie tylko wędkarzom - żali się wieloletni mieszkaniec Długołęki.
Zobacz także: Zawody wędkarskie z okazji Dnia Dziecka
Na czas realizacji unijnego projektu gmina zerwała umowę z leszczyńskim okręgiem PZW, pod które podlega koło w Kobylinie a nie ma osobowości prawnej.
Mirosław Sikora, sekretarz gminy Kobylin wyjaśnia, że umowa z leszczyńskim okręgiem została ponownie podpisana 20 kwietnia tego roku, kiedy to inwestycja ze środków unijnych została już ukończona. Sekretarz gminy tłumaczy, że wystąpili wcześniej do urzędu marszałkowskiego o zatwierdzenie umowy o administrowanie stawem w Dłu-gołęce przez leszczyńskie koło PZW, który zatwierdził dokument.
Czytaj także: Kacperek wpadł do stawu w Długołęce
Na czas realizacji inwestycji koło PZW w Kobylinie nie pełniło więc opieki nad stawem w Długołęce, ale były pobierane opłaty na zakup ryb do zbiornika. Burmistrz Kobylina Bernard Jasiński twierdzi, że nie wiedział o pobieranych przez skarbnika darowiznach. Gmina uregulowała szybko kwestie formalno-prawne, przekazując zbiornik w zarząd okręgu PZW w Lesznie.
Tymczasem Grzegorz Wróblewski, dyrektor biura zarządu okręgu PZW w Lesznie przyznaje, że pobrane opłaty zostały ludziom zwrócone i nie będą wyciągnięte żadne konsekwencje. Zaznacza również, że została podpisana już umowa zezwalająca na administrowanie stawem. Waldemar Konieczny, prezes koła PZW w Kobylinie mówi, że sprawa trafiła do prokuratury zatem nie będzie wyciągał konsekwencji do czasu wyjaśnienia przez organ prawny. Przyznaje tylko, że nie wiedział, że opłat nie było można pobierać.
- Nikt nas nie poinformował - mówi. Zaznacza, że to wędkarze decydują o tym czy chcą płacić. Opłata jest bowiem dobrowolna i przekazywana jest na zakup ryb do zbiornika w Długołęce.
- Pierwsze opłaty zostały pobrane w tym roku - mówi Konieczny.
Agnieszka Skrzypczak, była członkini kobylińskiego koła zarzuca zarządowi koła rażące nieprawidłowości. Twierdzi bowiem, że kobylińskie koło wędkarzy przywłaszczyło sobie staw, a za możliwość łowienia w nim ryb pobierało bezprawnie opłaty.
- Czy nie mające osobowości prawnej koło PZW Kobylin, miało odpowiednie dokumenty do tego, aby pobierać darowizny? - zastanawia się Skrzypczak.
Była członkini koła twierdzi, że w momencie brania opłat, koło nie posiadało żadnego dokumentu, iż jest to ich zbiornik, którym się opiekują.
Przeciwni zarzutom Agnieszki Skrzypczak są wędkarze z kobylińskiego koła. W liście otwartym skierowanym do lokalnych mediów podkreślają, że zarzuty młodej dziewczyny są pomówieniami i szkalowaniem dobrego imienia członków kobylińskiego koła. Zarzucają jej przekształcanie faktów, które - jak piszą - przedstawia wybiórczo. Podkreślają też, że wielu działaczy koła zostało odznaczonych medalami za Zasługi dla Wędkarstwa Polskiego. Sprawa została przez Skrzypczak przekazana do prokuratury.
Strefa Biznesu: Plantatorzy ostrzegają - owoce w tym roku będą droższe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?