Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Odwiedziła z rodziną czeską miejscowość Mirov by oddać hołd swojemu ojcu [ZDJĘCIA]

Marcin Szyndrowski, Łukasz Cichy
Pani Bolesława Mielicka z Biadek, która dostarczyła nam informacji o swoim ojcu Michale Janickim, powstańcu wielkopolskim odbyła ostatnio daleką podróż do miejscowości Mirov, by oddać Mu cześć i pamięć. Michał Janicki zginął w dawnym obozie Murnau własnie w miejscowości Mirov. Jego nazwisko widnieje wśród setek nazwisk na pamiątkowym pomniku.

W okresie okupacji hitlerowskiej w Mirov najpierw więzieni byli czescy patrioci, a od 1942 r. więźniami byli głównie Polacy chorzy na gruźlicę. Zamiast leczenia zmuszani byli do ciężkiej pracy i głodzeni. Niektórzy zginęli w wyniku wykonania kary śmierci. W okresie okupacji zmarło w Mirov 666 więźniów, w tym 516 Polaków. Kilkadziesiąt metrów, po lewej stronie od wejścia do więzienia, znajduje się pomnik poświęcony ofiarom faszyzmu z lat 1939-1945. Natomiast około 300 m wcześniej, także po lewej stronie drogi prowadzącej do głównego wejścia do więzienia, jest zbiorowa mogiła ofiar faszyzmu, z pomnikiem, odsłoniętym 10.09.1967 r. Na cokole pomnika wyryty jest między innymi napis „Wieczna chwała ofiarom faszyzmu pomordowanym w latach 1939 -1945” i nazwiska wszystkich polaków zmarłych albo zamordowanych. Na zdjęciach prezentujemy zdjęcia wszystkich nazwisk polskich ofiar.

Zamek w Mirov do dzisiaj pełni funkcje więzienia dla najgroźniejszych przestępców, podobno najlepiej strzeżonego Czechach. Po wojnie więźniami byli także przeciwnicy nowej socjalistycznej rzeczywistości.Również dziś więzi złoczyńców z całego kraju. - To była dla nas trudna podróż. Sam pomnik zrobił na nas ogromne wrażenie i najlepiej obrazuje jak traktowano tam więźniów. Chciałam wraz z rodziną oddać hołd mojemu ojcu, żeby pamięć o nim i wielu innych osobach nigdy nie przeminęła - mówi Bolesława Mielicka, która mimo sędziwego już wieku wybrała się do Mirov. - Samo otoczenie miejsca jest zadbane. Widać, że dbają o pamięć tamtego miejsca. Niestety poza teren pomnika już nie mogliśmy wejść, bo to teren więzienia pilnie strzeżony - dodaje kobieta. - Przydałoby się tylko odświeżyć napisy na pomniku. Są już mocno nieczytelne. Może nasz rząd by się tym zainteresował. Ginęli tam przecież Polacy. Cieszę się, że mogłam w końcu odwiedzić to miejsce i należycie oddać hołd ojcu. Zasłużył na to - kończy pani Bolesława.

KIM BYŁ MICHAŁ JANICKI?
Michał Janicki urodził się w 1898 r. w Biadkach jako syn Wojciecha i Katarzyny. Jego dziadek kupił ziemię z domem w Biadkach od mieszkańca, który wyjechał do Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej, gdzie założył hodowlę bydła. - Tyle co wiem od mojej mamy został powołany do armii pruskiej, ale jak tylko wybuchło powstanie uciekł z tego wojska i zaraz poszedł do powstania. W naszej wiosce mieszkało tylko dwóch Niemców gospodarzy i dwie samotne kobiety. Kiedy organizowano wyjazd do Zdun, bo tam była granica, to podobno mój ojciec zmusił Niemca (a był to jego sąsiad, nazywał się „Sztybania”) i ich tam zawiózł. Ten Niemiec był bardzo mściwy i za to chyba ojciec zapłacił życiem - wyjaśniła nam Bolesława Mielicka.

Powstańcem Wielkopolskim był również jego brat - Jan, urodzony 3 marca 1891 r. - Janicki Jan brał czynny udział w Powstaniu Wielkopolskim z bronią w ręku na odcinku Krotoszyn - Zduny - Sulmierzyce w czasie od 1 stycznia 1919 r. do 18 lutego 1919 r. - możemy wyczytać we wniosku o odznaczenie go Wielkopolskim Krzyżem Zasługi.
Domyślić możemy się również, że podobną trasę odbył Michał Janicki. Później Michał Janicki był w orkiestrze pułkowej 1 Pułku Strzelców Wielkopolskich (55 Poznańskiego Pułku Piechoty) w czasie przebywania tej jednostki w obozie ćwiczebnym w Biedrusku pod Poznaniem.

Michał Janicki był muzykiem. W wojsku grał w orkiestrze dętej na trąbce. W cywilu grał na weselach i zabawach. To po nim Pani Bolesława odziedziczyła zamiłowanie do muzyki i śpiewu. Był przede wszystkim rolnikiem. Mieszkał w Biadkach. Jego żoną została Weronika Harnak (1896 - 1974). Mieli oni siedmioro dzieci. - Taki incydent to już ja pamiętam jak rozpoczęła się wojna, tak jak wszyscy uciekaliśmy i pojechaliśmy do Bieganina za Raszkowem. Był piękny wrześniowy poranek, piątek. Miałam iść do szkoły, do drugiej klasy. Rodzinę miałam liczną. Było nas siedmioro dzieci, rodzice i babcia. Zapakowaliśmy się na wóz i w drogę. Tam mieszkał ojca najstarszy brat - w tym Bieganinie. Mieszkało tam tylko dwóch Polaków, reszta Niemcy. Pamiętam to do dziś, jak w nocy zrobiło się wielkie zamieszanie. Ludzie wołali, że ucieka jakiś szpieg. Mój ojciec też tam poleciał. To był chłopak z tej wioski. Ojciec go poznał, pewno puściły mu nerwy i uderzył tego chłopaka tylko raz mówiąc do niego, po co robi zamieszanie i na tym się skończyło. Myśmy z mamą już w niedzielę powrócili do domu. Ojciec gdzieś pojechał rowerem. Wrócił po miesiącu. Piszę o tym, bo to zaważyło na losie mojego ojca. Rok czasu żyliśmy spokojnie. 13 sierpnia 1940 r. przyjechała policja po ojca. Kosił pod lasem zielone, ja po niego poszłam i mu powiedziałam, że przyszli po niego żandarmi. Mógł uciec, ale nie przewidział tego i już go więcej nie widziałam. Okazało się, że ten Niemiec dowiedział się, że mój ojciec uderzył tego niemieckiego chłopaka, chociaż mama go się pytała to on twierdził, że on tego nie zgłosił!. To ten miejscowy Niemiec się o tym dowiedział i doniósł to do żandarmerii. Mojej mamie od razu powiedział, że jak Michał wróci to jemu na dłoni włosy wyrosną. Dostał wyrok cztery lata ciężkiego więzienia. Siedział w Rawiczu trzy lata i może gdyby tam siedział do końca to może by przeżył, ale wywieźli go do Blachowni Śląskiej, tam go zatruli w fabryce azotu. Dostaliśmy tylko jeden list i już 13 sierpnia 1943 r. przyszło zawiadomienie o jego śmierci, ale z obozu Murnau, tj. od czasów Czechosłowacji - Mirov. Ten Niemiec wszystkim się chwalił, że on go tak załatwił. To była zemsta za powstanie, a lista osób, które były powstańcami całą wojnę przeleżała w szkole w klasie za piecem. Kiedy wojna się skończyła moja mama zaczęła się starać o odszkodowanie. Sprawa trafiła do Rady Państwa to odpowiedzieli, że nam się nic nie należy, bo ojciec nie przyczynił się do utrwalania władzy ludowej. Tak żeśmy żadnej pomocy nie otrzymali. Jeszcze uznano nas za kułaków, bośmy mieli osiem hektarów piaszczystej ziemi. Pracy też nawet nie mogliśmy dostać. Innym razem odpisano nam, że jak nie Niemcy będą płacić to nas zawiadomią, ja już nie czekałam na zawiadomienie, tylko sama się zgłosiłam. Nawet mnie przyjęto, ale nic z tego. Odszkodowania dostali tylko ci, którzy obozy i więzienia przeżyli, a spadkobiercy złamanego grosza... Niemcy mieli zamiar wywieźć nas do obozu, ale że mieszkaliśmy daleko od wsi i blisko lasu nie było chętnych do zamieszkania w tym pustkowiu, więc nas zostawili. Bardzo dużo ludzi tzw. z lasu nas odwiedzało. Byli i tacy, co nas potrafili okraść. Tak pod koniec wojny przyszli do nas uciekinierzy z przymusowych robót. Szli aż do Władysławowa. Kiedy dzisiaj myślę o tych przeżyciach to tak całe życie miałam pod górkę, ale mam już 84 lata i dziękuję Bogu, że jeszcze żyję mimo, że ojciec siedząc w Rawiczu dwa razy uciekał, ale się wracał, bo wiedział, że Niemcy by nas wywieźli do obozu. Poświęćił się dla rodziny... Pisałam w tej sprawie do Sejmu. Odpowiedź przyszła bardzo szybko, niestety to samo, więc mam takie przyświadczenie, że na wojnę można iść, ale pod warunkiem, że się nie dać zabić, bo rodzina zostaje sama sobie. Niemcy bardzo prześladowali moją rodzinę. Zginął mój ojciec, jego młodszy brat, od najstarszego brata syn, jego najstarszy brat ukrywał się od pierwszego dnia wojny do ostatniego. Ostatnie 8 miesięcy ukrywał się u nas. Myśmy całe dnie stali na czatach. Sąsiedzi prawdopodobnie się domyślali, ale nas nie wydali. Dawniej ludzie chyba byli bardziej solidarni - zakończyła Pani Bolesława.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na krotoszyn.naszemiasto.pl Nasze Miasto