Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Bezinteresownie niosą pomoc w górach. Dziś obchodzą swoje święto

Mateusz Góra
Krynicka Grupa GOPR
Pasja do gór i chęć niesienia pomocy innym to określenia, które najlepiej opisują ratowników górskich. Dzisiaj obchodzą oni swoje święto. Wśród nich znajdują się ratownicy z krynickiej grupy GOPR, o których opowiada nam naczelnik Michał Słaboń.

Ukraińscy ratownicy medyczni na froncie

od 16 lat

Ratownik GOPR to odpowiedzialny i pewnie też niebezpieczny zawód. Co w nim takiego pociągającego? To bardziej praca czy już jednak pasja?
Trudno mówić konkretnie o zawodzie. Jesteśmy głównie wolontariuszami, ponad 90% naszych ratowników to ochotnicy, którzy bezinteresownie niosą pomoc. Najbardziej moim zdaniem pociąga właśnie ta chęć niesienia pomocy. Wiążę się z tym także miłość do gór, wędrówki, nart. Ratownicy są pasjonatami gór, narciarstwa, turystyki, a dodatkowo posiadając wiedzę topograficzną i inne umiejętności, zdecydowali się pomagać innym.

Jak wygląda praca ratownika?
Dużo zależy od tego, gdzie ratownik ma dyżur. Jeżeli ratownik ochotnik jest w schronisku to z reguły są to dyżury weekendowe lub tygodniowe. Przez ten czas jest cały czas w gotowości, czy to na Przehybie, Łabowskiej Hali czy Beskidzie Niskim. Natomiast ratownicy zawodowi pełnią dyżur praktycznie całodobowy. Jest grupa, która działa od godziny 8 do 20 i są też grupy, które dyżurują nocą od 20 do 8 rano.
Jeśli chodzi o akcje to jest różnie. Są dni względnie spokojne, a są takie, że trzeba nawet kilka razy ruszać na interwencję. Najtrudniejsze i najbardziej czasochłonne są akcje poszukiwawcze, w terenach trudny i zalesionych. Często nie ma tam zasięgu. Wymagają one najwięcej czasu i ludzi, dlatego często współpracujemy w takim przypadku z policją czy strażą pożarną.

Jak zostać ratownikiem GOPR?
W porównaniu do innych służb nasz proces rekrutacyjny jest dość wymagający. Najpierw trzeba mieć dwóch członków wprowadzających, którzy są już ratownikami. Następnie jest egzamin z topografii, kondycyjny, podczas którego kandydaci wchodzą na Jaworzynę Krynicką, a na końcu egzamin z jazdy na nartach. Dopiero po tym zostaje się przyjętym na okres stażowy jako ratownik kandydat. Taki staż może trwać maksymalnie 5 lat. W tym czasie odbywa się szereg szkoleń z grupą. Później kandydat jest kierowany na główne szkolenie pierwszego stopnia, które składa się z dwóch części: letniej i zimowej. Dopiero po zakończeniu tych dwóch części ma miejsce złożenie przysięgi i wtedy staje się pełnoprawnym ratownikiem górskim.
Jest to faktycznie długa i wymagająca droga. Już na samym początku od startujących oczekuje się sprawności fizycznej, znajomości topografii terenu, na którym ma działać grupa i umiejętności jazdy na nartach. To są rzeczy, które już na samym początku szkolenia trzeba umieć.

Jesteśmy na półmetku wakacji, sezon turystyczny w pełni. Jak wygląda sytuacja na krynickich szlakach? Czy jest teraz więcej wypadków?
W okresie wakacyjnym jest na pewno więcej wypadków niż poza sezonem. Najczęściej związane są z niewłaściwym obuwiem. Mimo naszych apeli turyści dalej wybierają się w góry w butach, w których łatwo o uraz. Czasami są to też po prostu pechowe sytuacje, jak potknięcie.

Jak odpowiednio przygotować się do wyjścia na szlak?
Trzeba zabrać sobie zapasową odzież i coś przeciwdeszczowego. W okresie letnim pogoda dość szybko może się zmienić, może przyjść burza lub deszcz. Natomiast podstawą jest odpowiednie obuwie. Powinno być nad kostkę, tak by chroniło staw skokowy. Zawsze bierzemy też ze sobą mapę i GPS. Mapę oczywiście papierową, ona zawsze będzie działała, w przeciwieństwie do telefonu, który może stracić zasięg czy rozładować się. Przed wyjściem sprawdzamy pogodę, sprawdzamy, czy będą odpowiednie warunki i nic nas nie zaskoczy na szlaku. Na telefon przede wszystkim pobieramy naszą aplikację Ratunek. Gdyby coś się wydarzyło wystarczy wcisnąć ją trzy razy i wtedy wszystkie oddziały otrzymują powiadomienie, wiemy skąd zostało wysłane i możemy szybko reagować.

Co robić, gdy coś nas zaskoczy, np. burza?
Musimy się usunąć z grani, nie szukać oczywiście schronień pod drzewami. Jeśli uda nam się znaleźć jakąś chatę dopiero tam możemy się ukryć, jeżeli nie to szukamy jakichś wgłębień. Możemy usiąść na plecaku czy kucnąć. Wyłączamy też telefony komórkowe i staramy się tę burzę jakoś przeczekać. Mieliśmy dwa lata temu przypadek w Pieninach, gdy podczas burzy komórka ściągnęła uderzenie i zginęły cztery osoby. Dlatego sprawdzamy wcześniej czy nie jest zapowiadana burza i nie wybieramy się na szlak, jeśli jest ryzyko, że się pojawi, bo to naprawdę niebezpieczne.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wideo
Wróć na krynica.naszemiasto.pl Nasze Miasto