Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Gorzka i niespodziewana lekcja udzielona krotoszyńskim zapaśnikom

Paweł Krawulski
Paweł Krawulski
Olimpijczcy nie jadą na igrzyska. Szok i niedowierzanie w Ceramiku
Olimpijczcy nie jadą na igrzyska. Szok i niedowierzanie w Ceramiku arch. krotoszyn.naszemiasto.pl
W bojowych nastrojach wyruszali do stolicy Bułgarii krotoszyńscy zapaśnicy w stylu wolnym bracia Baran. Zarówno Radosław rywalizujący w kat. 97kg. jak i Robert kat. 125 kg. nie wywalczyli olimpijskiej kwalifikacji i nie zobaczymy ich na tokijskich matach.

Plan na turniej był jasny i klarowny. Z racji, iż zawody w Sofii były ostatnią szansą na zakwalifikowanie się do tegorocznych igrzysk olimpijskich, taktyka była jasna i prosta. Trzeba było walczyć w finale swojej kategorii by zdobyć paszport do Tokio. Zresztą takie same zasady obowiązywały w stylu wolnym, klasycznych i zapasach kobiet. Polskę reprezentowała kadra złożona z 13-naścirga sportowców.

Licznych kibiców z Krotoszyna interesowała zwłaszcza rywalizacja w stylu wolnym. Rozpoczęła się ona 6 maja. Zarówno Robert, jak i Robert podkreślali przed wyjazdem, że mają świadomość presji ciążącej nad nimi. Zresztą występ w Tokio miał być dopełnieniem ich wielkiej, codziennej często katorżniczej pracy wykonywanych na treningach oraz obozach kadry narodowej. Wyjazd na najważniejszą dla sportowców imprezę czterolecia miał być również powtórzeniem sukcesu z poprzedniej olimpijskiej przygody z Rio de Janeiro z 2016r.

Bracia zdawali sobie sprawę iż będzie to zadanie niełatwe, wszak na turnieju interkontynentalnym prezentowali się zawodnicy z całego świata, za wyjątkiem tych, którzy paszporty olimpijskie wywalczyli już przedtem. Dlatego w bułgarskiej stolicy zaprezentowało się w 3 stylach w sumie 474 zawodników znanej od czasów starożytnych dyscypliny sportu.
Bracia rozpoczęli swoją rywalizację bez kompleksów Radosław (WKS Grunwald Poznań) wygrał z Japończykiem Takeshi Yamaguchi na punkty 3:2. W nagrodę w następnej rundzie czekał na niego Albert Saritov z Rumunii – brązowy medalista igrzysk w Rio de Janeiro. Jeszcze na około poł minuty sekund przed końcem walki to Radek był jej zwycięzcą. Wystarczyła chwila nieuwagi, by jego przeciwnik wykonał rzut na wagę triumfu. Rumun wygrał na punkty w stosunku 9:6, a nasz zapaśnik pożegnał się z marzeniami o Tokio.

Walczący w najcięższej kategorii brat Radosława- Robert (LKS Ceramik Krotoszyn) udowodnił, w pierwszym starciu, iż jest jednym z faworytów. Z Koreańczykiem, rozprawił się przed upływem czasu , zwyciężając przez przewagę techniczną 10:0. W następnym pojedynku los wyznaczył Robertowi reprezentanta Rosji Sergieja Kozyriewa. Tegoroczny mistrz Rosji okazał się zbyt mocny dla Polaka, zwyciężając na punkty 7:1. Szansa na olimpijski wyjazd pękła wówczas jak bańka mydlana. Brak kwalifikacji olimpijskiej podziałał jednak mobilizująco na atletów. Obaj nasi reprezentanci podeszli do repasaży w sposób niezwykle skupiony. Wygrali ze swoimi przeciwnikami i stanęli ostatecznie na najniższym stopniu podium rywalizacji.

Zawodnicy bardzo przeżywają tę porażkę. Występowi na olimpiadzie podporządkowali bowiem ostanie lata życia. Dlatego z komentarzem pośpieszyła legenda zapasów, a dziś prezes Ceramika Krotoszyn Lech Pauliński. W rozmowie podkreśla wielokrotnie, iż szansa olimpijska była realna. - Mówię to zwłaszcza w kontekście Roberta. Był przecież rozstawionym zawodnikiem w swojej kategorii - rozpoczyna. Jak dodaje, krotoszynianinowi zabrakło sportowego szczęścia, które jest niezbędne do osiągniecia sukcesu. Zauważa też, że federacja naszego wielkiego brata ze wschodu, zdecydowała się podczas tego turnieju na pokerową zagrywkę. W porównaniu do kwalifikacji kontynentalnych zmienili zawodnika. Dlatego nie startujący w ostatnim czasie na zagranicznych arenach Kozyriew był nierozstawiony. – Wiem, iż zwłaszcza w reprezentacjach najmocniejszych w zapasach, 2 zawodnik prezentuje taką samą klasę jak pierwszy i dlatego obawiałem się tego pojedynku. Niemniej musze to powiedzieć wprost, 2 runda była w wykonaniu Roberta nienajlepsza. Po stracie 2 punktów musiał się odkryć. Na to tylko czekał przeciwnik, który wykonywał punktowane akcje. Co więcej z doświadczenia wiem, iż czołówka zawodników reprezentujących byłe republiki radzieckie, to specjaliści walki na styku. Nie chcę jednak umniejszać zasług przeciwnika, Wygrał zasłużenie. Pozostaje żal i smutek, bo wiem ile Robert poświęcił przez te lata tej dyscyplinie sportu czasu i energii - podkreśla. Dodaje, że jest po rozmowie z zawodnikiem, któremu już od wielkiej krotoszyńskiej rodziny zapasów przekazał wyrazy otuchy.

Nieco inaczej ocena start Radosława. – Jego sukces był kalkulowany w granicach 50 proc. Dlatego porażka choć bolesna, była wliczana w tę rywalizację . Pokreślą w rozmowie, że strata szansy olimpijskiej jest bardzo wymowna. – Bardzo przeżywam start reprezentantów Polski. W końcu z 13-sto osobowej ekipy, awans wywalczył tylko Magomedmurad Gadżijew statuujący w kat. 65kg., któremu serdecznie gratuluję. Niemniej turniej okazał się dla nas porażką - opowiada. Jednak jako urodzony optymista stara się dostrzegać pozytywy. – Liczę i trzymam kciuki za Sebastiana Kaczmarka. Ufam, że zostanie powołany zostanie do drużyny siatkarskiej, z którą powalczy o tak upragniony medal. Mieszkańcy Krotoszyna zyskają zaś kolejnego olimpijczyka - konkluduje, dodając iż sukces drużynowy, a indywidualny to jednak 2 różne rzeczy.

Występ Roberta podczas decydującej walki ocenił też jeden z trenerów Ceramika Ivan Izdebski. – Oglądałem te walki na żywo. Ciężko powiedzieć co się stało., wszak po I rundzie Robert prowadził. Niestety w II popełnił 2 błędy, przez co pozwolił zejść do nóg przeciwnikowi, który natychmiast to wykorzystał - tłumaczy Iwan. Jak dodaje nie chce się wypowiadać za zawodnika dlaczego ta chwila słabości przytrafiła mu się w walce z tak uznanym, przeciwnikiem. – Nie prowadzę kadry zatem nie chcę gdybać. Powiem tylko tyle, iż wraz z całym sztabem krotoszyńskiej drużyny jesteśmy myślami z zawodnikiem. Bardzo przeżywamy tę porażkę, gdyż wiemy czym reprezentowanie kraju jest okupione Tymczasem skupiamy się na pracy u podstaw. Robimy to z myślą, by wychować kolejnych zapaśników o klasie sportowej oraz osobistej naszych przyjaciół Baranów. Porażka często jest pierwszym przystankiem do końcowego sukcesu. Myślę, że tak będzie i tym razem - kończy filozoficznie Izdebski.

od 7 lat
Wideo

META nie da ci zarobić bez pracy - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na krotoszyn.naszemiasto.pl Nasze Miasto