Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Z wizytą na plantacji choinek pod Krotoszynem. Wolicie jodły kaukaskie, choinki serbskie, czy świerki srebrne? [ZDJĘCIA]

Łukasz Cichy
Łukasz Cichy
Wielu z nas co roku staje przed poważnym dylematem. Sztuczna, czy żywa choinka? Jeśli żywa to jaka? Wybór jest naprawdę spory. Świerk srebrny, choinka serbska, czy jodła kaukaska?

Powodzeniem cieszą się choinki doniczkowe

Państwo Katarzyna i Arkadiusz Helińscy od 8 lat prowadzą swoją plantację choinek w okolicy Krotoszyna. Na temat choinek wiedzą prawie wszystko. - Mamy swoje pola i hodujemy własne choinki. Właściwie w tym roku nie potrzebowalibyśmy już reklam, bo klienci znają nasze choinki i wracają. Cieszą się powodzenie przede wszystkim choinki w doniczkach, ponieważ nie opadają igły. I o to klientom właściwie chodzi, żeby nie sypała się choinka. Podlewają ją i są bardzo zadowoleni. Bardzo dużo zdjęć otrzymuję od klientów, którzy tutaj ponownie wracają i też na maila, czy Facebooka. Choinki duże, choinki dwumetrowe, które wsadzali do ogrodu i które się przyjęły. Ja je oglądam. Mają państwo w ogrodach wsadzone. Tyle ile korzeń drzewa pozwoli zabrać taką doniczkę, tyle jest wykopane. I ta choinka się przyjmuje – powiedziała nam Katarzyna Helińska, właścicielka firmy.

Jodły kaukaskie, choinki serbskie, czy świerki srebrne?

Właścicielka firmy podkreśla, że hodując choinki trzeba wiedzieć o ich pielęgnacji, podlewaniu, a także podcinaniu. - Niektórzy tego nie rozumieją. Myślą, że trzeba wykopać wielką bryłę, bo choinka się nie przyjmie. Wiadomo, mniejsza choinka przyjmuje się o wiele lepiej. Jest zróżnicowanie. Jeden rok bardziej chcą choinki nasze, czyli serbskie, które są trudne w hodowli albo świerk srebrny. Jednak ogólnie, od około dwóch lat jest taka tradycja, która chyba przyszła z zachodu, mianowicie jodła kaukaska. Mamy, hodujemy, przywozimy systematycznie co dwa dni, świeżą, cięta. Nie przywozimy po 100 sztuk, żeby ona była nieświeża, ale np. padają pytanie o jodły w doniczce. Jodły się nie doniczkuje. Jodły się tylko ścina. Jodła ośmioletnia ma korzeń w kształcie marchewki i do tego potrzebna byłaby donica o średnicy dwóch metrów, ale tego nikt nie wykopie. Jodły się tylko tnie, więc jeżeli ktoś przychodzi i pyta o jodłę doniczkowaną, to jest po prostu kłamstwo. Ja mogę mu wsypać ziemię i wsadzić. To jest po prostu rzecz niemożliwa – dodała Katarzyna Helińska.

Ludzie chcą sobie ukoić to, że mamy pandemię

- Licząc się z epidemią w tym roku, nie nastawialiśmy się na sprzedaż tych choinek, bo nie wiedzieliśmy, jak to będzie. Mieliśmy w internecie sprzedaż od 6 grudnia. Choinki przyjechały 4 grudnia wieczorem, w sobotę, 5 grudnia pracowaliśmy, aż do 22:00. Był taki duży zakup choinek, że obawiałam się, że nie będziemy mieli czym handlować. Ludzie chyba chcą sobie ukoić to, że mamy pandemię. Choinek sprzedało się stanowczo więcej, niż w tamtych latach. Wyszliśmy jednak naprzeciw naszym klientom, którzy nas znają, wiedzą czego chcą, że mogą zadzwonić, z opłatą dowozimy wszędzie na terenie Krotoszyna, możemy podstawić pod furtkę i nie musimy się kontaktować. Osoby starsze sobie to ceniły. Najdalej mieliśmy Lutogniew, czy Kobylin, ale zdarzają się klienci z daleka. Plusem jednak jest to, że mamy to przy domu i można o każdej godzinie zadzwonić. Wczoraj był taki przypadek, że pan z Koła, kończąc pracę w Krotoszynie, żona zadzwoniła, że chce choinkę. Przyjechał do mnie po godz. 20:00. Zabierał do domu i był przeszczęśliwy, bo mówił, że każdy punkt pracował do 18:00 – dodała Katarzyna Helińska.

Woda, woda i jeszcze raz woda - to jest moja metoda

Klienci często obawiają się sypania się żywej choinki. Jeżeli jednak choinka jest świeżo przywieziona i nie stoi dłuższy czas, to powinna przetrwać kilka tygodni. - Ja każdemu powtarzam. Zawsze pytam, czy ktoś hoduje kwiatki na parapecie? Każda roślina potrzebuje wody. Jeżeli my przynosimy ją do domu, podlewamy i nie czekamy do momentu wyschnięcia, to ona pięknie nam się zachowuje w domu przez 5-6 tygodni, przez ten czas, kiedy ma przetrwać - dodała właścicielka. Kwestią przetrwania choinki jest przede wszystkim użytkowanie i pielęgnacja. - Dzisiaj mamy fajne warunki, ale jeżeli ktoś przynosi choinkę z dworu, gdzie jest -10 st. C do domu, gdzie jest ciepło, gdzie jest ogrzewanie podłogowe, postawi tę donicę na tej gorącej podłodze, w ogóle nie podlewa, to wiadomo, że ona uschnie. Tak samo, jak kwiatek na parapecie, którego się nie podlewa. Zawsze zaletą jest woda. Tak samo choineczki cięte w stojaku. Mamy piękne stojaki w Bricomarche z uciągiem, z wodą i tak samo dolewa się wody i tak samo choinka, zachowuje się, jak ta świeża w donicy. Woda, woda i jeszcze raz woda - to jest moja metoda – dodała Katarzyna Helińska.

Jaki jest koszt choinki?

Nie ma widełek, co do kosztów choinek, bo wszystko zależy od wzrostu i gatunku drzewka. Koszt zaczyna się jednak od 100 zł wzwyż. - Widełki cenowe zależą od wysokości i gatunku. Też inaczej liczymy choinkę, którą ludzie muszą wykopać, jest to też pracochłonne. Muszą ludzie wsadzić w donicę, którą też musimy zakupić, a inaczej jest też, kiedy bierze się piłę motorową i się choinkę ucina. Też to wygląda inaczej. Cena jest zróżnicowana – kontynuuje Katarzyna Helińska. Jednak wracając do głównego pytania, czy lepsza jest choinka żywa, czy sztuczna, argument nasuwa się sam. - Choinka, np. świerk srebrny ma bardzo dużo żywicy. I w mieszkaniu takim, gdzie ją postawi się, mieszkańcy są cały dzień w pracy i wrócą po całym dniu do domu, to czuć zapach tej choinki. Jak jest ktoś w domu cały dzień, to tego nie czuje. Przede wszystkim spotykam się od ludzi, jak pewną 83-letnią mieszkankę. Dziwię się i mówię, że pani ma ten wiek, mąż jej zawozi i zanosi. Powiedziała, że dopóki żyć będzie, to tradycją jest choinka cięta w stojaku, tak jak ona to pamięta od dziecka, za męża i ona żywą choinkę chce, bo to są święta i sztucznej choinki nie popiera – dodaje właścicielka. Największe choinki, jakimi dysponują państwo Helińscy z Krotoszyna mają do 4 metrów. - Pierwsze duże choinki, które przyjechały w tym roku miały ponad 3 metry. Pytałam męża, czy przywieźli choinki do kościoła i ku mojemu zdziwieniu te choinki poszły w mgnieniu oka. Spotkałam się też z prywatnym klientem, który chciał 4-metrową choinkę i on zawsze ma taką przed domem i to jest jego priorytet – dodała Katarzyna Helińska.

Choinki prosto z plantacji spod Krotoszyna

Choinki, które sprzedają państwo Helińscy rosną na powierzchni 3 tys. mkw. niedaleko Krotoszyna. - Mąż dostał na pamiątkę po mamie. Nie wiedzieliśmy co z tym zrobić. Na początku kuzyn sadził tam zboże, a gdy kuzyn się wyprowadził, to nie można było tak ziemi zostawić. I tak ktoś podsunął nam pomysł, ale gdybym miała z czystego serca komuś powiedzieć, czy ma założyć sobie plantację choinek, to nie wiem, czy bym poleciła. Każdemu wydaje się, że jest to łatwe. Nam też tłumaczyli „wsadź sobie, a one będzie rosnąć”. Pierwsze 3 lata to jest, że idziesz rzędem i tak, jak dziabie się buraki, nie widzisz końca. Musi być tak misterne dziabanie, bo choinka jest mała. Dopiero po pierwszych 3 latach można wjechać glebogryzarką. Wymaga to oprysków. Choinki chorują. Zdarzało się, że w ciągu dnia potrafiło zniszczyć się pół plantacji. Jest to całoroczna praca – zakończyła Katarzyna Helińska.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na krotoszyn.naszemiasto.pl Nasze Miasto