Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wasze problemy: Kobieta pyta jak ma żyć?!

Przemysław Bochna
Przemek Bochna
Kontrowersje: Sąsiedzki konflikt w Orpiszewie. – Tak nie da się żyć – mówi pani Alicja Jagodzińska

Do naszej redakcji zgłosiła się pani Alicja Jagodzińska, mieszkanka Orpisze-wa (gm. Krotoszyn). Kobieta od dłuższego czasu prowadzi sąsiedzki spór. Ostatnio osiągnął on istne apogeum.

Trwające od dłuższego czasu międzysąsiedzkie zatargi i utrudnianie życia znalazło swój finał w postawieniu czteropłytowego płotu tuż pod oknem pani Alicji, w odległości nie dalszej niż 50 cm właściwie pod samym oknem tak, że płot o wysokości dwóch metrów i dziesięciu centymetrów zakrywa ponad 3/4 wysokości okna i jedyne co można dojrzeć przez okno to płyty ogrodzenia.

Jak można się domyślić, płot wpływa również na zacienienie pomieszczeń mieszkalnych szczególnie tych, które mają tylko jedno okno od strony nieszczęsnego płotu. – Tak nie da się żyć. Na płot nie potrzeba wprawdzie zezwolenia, ale tu chodzi o człowieczeństwo i zwykły ludzki odruch aby pomyśleć o sąsiadach i postawić płot chociaż dwa metry dalej – mówi pani Alicja Jagodzińska, która całą sprawę postanowiła nagłośnić.

Jak doszło do tego że płot stoi przy samym oknie i do tego legalnie? – Płot na granicy działki może postawić każdy bez zgłaszania go, o ile nie przekracza 220 cm. W przeciwnym wypadku wymagane jest pozwolenie – tłumaczy Krzysztof Pawlak, naczelnik wydziału budownictwa. – Mamy tutaj szczególną sytuację. Dom postawiono w okolicach 1906 roku, kiedy obowiązywało zupełnie inne prawo budowlane. Każdy mógł postawić dom praktycznie w dowolnym miejscu działki. Dzisiaj, minimalna odległość domu od granicy działki to cztery metry, przy ścianie bez okien lub drzwi i pięć metrów dla ściany z oknami lub drzwiami, więc nie ma opcji aby w takim przypadku ogrodzenie międzysąsiedzkie komukolwiek zawadzało. Mamy jednak do czynienia z koniunkcją starych i nowych przepisów, w wyniku której doszło do kuriozalnej sytuacji. W takim przypadku jedyne co można zrobić to wnieść cywilną sprawę do sądu – dodaje naczelnik wydziału.

Sytuacja jest co najmniej dziwna. Tym bardziej, że sąsiadka nie mieszka na stałe w sąsiedztwie lecz przyjeżdża tylko podczas żniw. Próbowaliśmy się z nią skontaktować, ale niestety nie uzyskaliśmy żadnego kontaktu. – Sąsiadka sama tłumaczy, że na wsi można wszystko. Już od kilku lat stawia suszarnie do kukurydzy prawie na granicy działki działającą 24 godziny na dobę. Hałas był taki, że nie można było zasnąć. Była nawet interwencja policji, lecz nic to nie zmieniło. Sąsiadka nie musi przecież wyłączać suszarni. Wystarczy jedynie jej przesunięcie w dalszą część działki tym bardziej że jest na to miejsce – mówi pani Alicja Jagodzińska.
Ten problem, na szczęście, można rozwiązać w dużo prostszy sposób. – Wystarczy zawiadomić o fakcie postawienia suszarni w bezpośrednim sąsiedztwie budynku mieszkalnego odpowiedni organ – w tym przypadku jest to nadzór budowlany. Istnieją określone normy hałasu, który jest akceptowalny w dzień oraz w nocy. Jeśli te normy zostaną przekroczone, suszarnie będzie należy przestawić, tak aby wszystko było zgodne z przepisami – radzi Krzysztof Pawlak.

Finał całej sprawy najprawdopodobniej znajdzie się w sądzie bowiem jak twierdzi pani Alicja Jagodzińska do porozumienia z sąsiadką z pewnością inaczej nie dojdzie.

źródło: STORYFUL/x-news.pl

center>

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziwne wpisy Jacka Protasiewicz. Wojewoda traci stanowisko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na krotoszyn.naszemiasto.pl Nasze Miasto