Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

ŚLADAMI INTERWENCJI: Nieustanne próby trucia krotoszyńskich psów. Kto chce zaszkodzić naszym pupilom?

Klaudia Borkiewicz
Psy należą do jednych z najwierniejszych i najbezinteresowniejszych istot na Ziemi. Większość właścicieli czworonogów, traktuje jak członków rodziny. Zatem bardzo ciężko wyobrazić sobie sytuację, gdy rutynowo wychodzimy ze swoim pupilem na spacer, a nasz pies po pewnym czasie zaczyna jeść podejrzaną rzecz z trawnika. Okazują się być to: kości drobiowe z ostrymi elementami, kiełbasa naszpikowana gwoźdźmi czy zatruta żywność. Nie trudno się domyślić czemu mają służyć te produkty spożywcze.

Kto próbuje zaszkodzić psom w Krotoszynie?

- Jakiś czas temu, wyprowadzałem swojego psa Aleksa na spacer. Trasa taka jak zawsze, czyli wokół bloku. Nagle widzę, że "mieli" coś w pysku. Pomyślałem, że to nic nowego, często tak robi, ale zawsze wyjmuje mu to, bo nigdy nie wiadomo co leży w trawie. Zobaczyłem, że w pysku ma kawałek kiełbasy, a obok leżał cały pęk - mówi zdruzgotany mieszkaniec ulicy Sikorskiego w Krotoszynie. - Ostatnio w telewizji słyszałem o truciu psów, a cały pęk kiełbasy na naszym trawniku wydał mi się podejrzany, więc rozdeptałem ją butem i co widzę? Były tam co najmniej dwa małe gwoździe. Strach pomyśleć co by było gdyby Aleks na nie natrafił, bo to mały pies.Ja nie miałem wtedy telefonu, bo bym zdjęcie na pewno zrobił. Wyrzuciłem to do kosza. Co się z tymi ludźmi dzieje to ja nie wiem - kończy wzburzony mężczyzna.

Jakiś czas temu, na jednym z portali społecznościowych pewna kobieta udostępniła długi wpis dotyczący codziennych znalezisk na osiedlu przy ul. Kobylińskiej w Krotoszynie. Z wpisu można było dowiedzieć się, że mieszkańcy osiedla codziennie znajdują na trawnikach porozrzucane kości drobnych zwierząt, często z ostrymi elementami. Zazwyczaj są to kości drobiu, których pies kategorycznie nie powinien spożywać. Można byłoby pomyśleć, że ktoś - kto po prostu nie ma odpowiedniej wiedzy na temat zasad żywienia zwierząt - mając na zbyciu kości przykładowo po obiedzie, rozrzuca je, aby psy mogły się nimi bawić lub je zjeść, nie mając przy tym złych zamiarów. Jednak skala zjawiska jest zbyt duża, a kości na pierwszy rzut oka każdego, nie wyglądają na takie, jakie zwierzę powinno zjeść lub mieć w pysku. Z relacji mieszkańców wynika, że zjawisko trwa już jakiś czas. Jest to realne zagrożenie dla ich czworonogów.

Mieszkańcy boją się o swoje psy

- Boję się wyprowadzać psy przed swój blok. Specjalnie chodzę na ulicę Fabryczną, bo nie będę ryzykować. Tyle się teraz słyszy o bydlakach, którym psy wyraźnie przeszkadzają. Ostatnio już trochę z tymi kośćmi się poprawiło, ale nie wiadomo czy komuś znowu nie zachce się zatruć nam zwierzęta - komentuje mieszkanka Krotoszyna.

Ważne, by bacznie obserwować swoich pupili na spacerach. Koniecznie kontrolować wszystko co biorą do pyska. Najlepiej powstrzymywać się od praktyk wypuszczania psów samopas z mieszkania, bez opieki właściciela.

Jak zachowuje się otruty pies?

Przede wszystkim, alarmującym zjawiskiem powinno być dla nas już samo kręcenie się psa w kółko. Psiaki robią tak albo podczas zabawy, albo kiedy coś jest nie tak. Da się wyraźnie odróżnić pobudki naszego pupila. Jeżeli po posiłku pies zaczyna z niepokojem na pysku, obracać się dookoła, oznacza to, że ma problemy gastryczne i próbuje sobie jakoś z nim poradzić. Oczywistością jest natomiast popiskiwanie, które jak płacz, daje jasny sygnał, że coś jest nie tak. Nasz futrzasty przyjaciel cierpi i woła w ten sposób o pomoc.W przypadku zjedzenia ostrej kości, najprawdopodobniej odłamek wbijając mu się w jakiś organ wewnętrzny, sprawia tym samym niesamowity ból. Jeżeli pies wyje, znaczy, że jest bardzo źle i nie powinniśmy zwlekać z natychmiastową pomocą weterynarza. Dodatkowo futrzak może zacząć płytko oddychać, co najczęściej oznacza zadławienie. Pojawić się mogą również odruchy wymiotne, które oznaczają, że organizm próbuje wydalić coś co zaszkodziło naszemu psu. Skrajnością jest utrata przytomności psa, a wtedy liczy się każda sekunda.

Policja apeluje by zgłaszać natychmiast
- Nie otrzymaliśmy dotychczas żadnego zgłoszenia tego typu. Wyczulamy jednak ludzi na to, aby zgłaszali każdy przypadek próby otrucia zwierzęcia. Przyjedziemy, zbadamy sprawę pod tym kątem i będziemy dociekać kto jest za to odpowiedzialny. Nie ma przyzwolenia na takie barbarzyńskie praktyki - mówi zastępca rzecznika krotoszyńskiej policji, Bartosz Karwik.

Jak widać próby otrucia zwierząt to realny problem Krotoszyna, a brak zgłoszeń skłania do przemyśleń i wysnucia kilku pytań. Czy sprawa według ludzi jest zbyt błaha? Nie wiedzą do jakiej instytucji zgłaszać takie sytuacje? A może to po prostu strach przed odwetem truciciela? Jedno jest pewne. Nie można sprawiać, by truciciel poczuł się bezkarnie, a strać się go schwytać, aby poniósł konsekwencje.

Nie tylko truciciele psów decydują się na podanie zwierzakowi ostrych kości drobiowych. Jest wiele niedoświadczonych i pozbawionych wiedzy właścicieli, którzy wychodzą z założenia, że pies jest jak śmietnik, może zjeść wszystko. Niestety to nie jest prawda i mimo wszechobecnych tragedii z udziałem kudłaczy, problem wciąż jest świeży i aktualny.

+++

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Nie tylko o niedźwiedziach, które mieszkały w minizoo w Lesznie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na krotoszyn.naszemiasto.pl Nasze Miasto