Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Przewodnicząca Rady Miejskiej zdjęła dyplomy ze ściany sali sesyjnej

Małgorzata Krupa
Archiwum
Z Barbarą Gremblewską, przewodniczącą Rady Miejskiej w Sulmierzycach, o zdjętych ze ściany dyplomach, rozmawia Małgorzata Krupa

Zdjęła pani niedawno ze ściany sali sesyjnej w Sulmierzycach dwa dyplomy. Czego one dotyczyły?
- Były to dwa dyplomy za uzyskane przez Sulmierzyce tytuły mistrza i wicemistrza gospodarności, w latach 1984-86.

Dlaczego zdecydowała się pani na ich zdjęcie?

- Na salę sesyjną przychodzą tylko radni, burmistrz, sekretarz, skarbnik, urzędnicy i kierownicy jednostek. No i czasem dziennikarze. Nikt z mieszkańców tego więc nie widzi. Mój zamysł był taki, żeby to oddać do muzeum, bo właśnie tam przychodzą ludzie, tam można to podziwiać. Wielu mieszkańców nawet nie wie, że Sulmierzyce zyskały kiedyś takie tytuły.

Kilkoro radnych zarzuca pani brak szacunku wobec osiągnięć ówczesnych władz i mieszkańców miasta.
- Nie chodzi o brak szacunku, ale o to, by pokazać, że coś takiego było. A jak to pokazać, jeśli to wisi w sali, do której nie przychodzi nikt z zewnątrz.

Wtedy takie dyplomy i takie tytuły miały inne znaczenie. Z perspektywy lat widzimy, jaka była ta ówczesna gospodarność, gdy wszystkim rządzono centralnie.

- Tamte czasy były zupełnie inne. Nie da się porównać lat dzisiejszych z minionymi. Ale tamte tytuły dla Sulmierzyc były ważne. Miasto dostało odpowiedni profit, były z tego jakieś pieniądze, jakieś maszyny. To tak, jak pozyskiwane dzisiaj środki zewnętrzne. Każda dodatkowa złotówka dla tak małego budżetu ma duże znaczenie.

Czym Sulmierzyce zasłużyły na takie honory?

- To były konkursy ogólnopolskie. Tytuł można było uzyskać za szeroko pojętą gospodarność. Za to, że było czysto, że w mieście się coś budowało, na przykład za basen, który na dziś wcale nie jest basenem. Powiedziałabym, że za całokształt.

Czy dyplomy trafiły już do muzeum?
- Tak, już podczas sesji zostały przekazane protokołem. Tam jest ich miejsce.

To skąd naprawdę tak wielki sprzeciw części radnych?
- Sama nie wiem. Myślę, że trzeba by tu poszukać drugiego dna. To znaczy, ja wiem doskonale, że nie należę do ludzi lubianych przez opcję przeciwną w tej radzie. Cokolwiek bym nie zrobiła i jakikolwiek wykonała gest, to pewne osoby zawsze będą "anty". A podejrzewam , że niektórzy nigdy nie zwrócili nawet uwagi, że takie dyplomy w sali sesyjnej wiszą. Dopiero jak je zdjęłam, zrobiło się głośno.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na krotoszyn.naszemiasto.pl Nasze Miasto