- To był taki spontan. Ogłosiłem się, że jadę po rodzinę. Zgłosiły się dwie kobiety z Pleszewa, ale pochodzące z Krotoszyna i Smolic i pojechaliśmy. My wzięliśmy dwie osoby. Chłopaka 17 lat, który pochodził z Tadżykistanu, ale mieszkał od dziecka na Ukrainie oraz kobietę, ok. 60 lat, której syn mieszkał w Poznaniu i tam trafiła. A ten chłopak został u tych dwóch dziewczyn w Pleszewie. Obiecały, że dadzą mu mieszkanie i prace - wyjaśnił nam Piotr Sibera.
Powiedział nam, że sytuacji opisać się nie da tylko trzeba to zobaczyć. Morze ludzi potrzebujących, ale też sporo Polaków oferujących tę pomoc.
- Tam potrzeba transportu, żeby jak najwięcej ludzi zabrać tutaj. Najlepiej busy, bo są rodziny, gdzie idzie matka z czwórką dzieci. Jak pojedzie się osobówką, to ich się nie weźmie na raz, a oni się nie pozwolą rozdzielać - dodał Piotr Sibera.
Teraz grupa pojechała do Poznania, gdzie kobieta ma spotkać się z synem za ok. godzinę. Nie widzieli się 3 lata, a 17-latek wróci z paniami do Pleszewa.
Warto wspomnieć, że kobieta (ma pochodzenie polskie) ma jeszcze córkę z dzieckiem, ale w wyniku bombardowania wystraszyła się o została w piwnicy, z kolei chłopak jest sierotą.
To się nazywa pokazać wielkie serce!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?