Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Po wypadku Chopina - Krotoszynianki chcą płynąć dalej

Małgorzata Krupa
Archiwum rodzinne
Dwie gimnazjalistki z Krotoszyna, które znalazły się na uszkodzonym żaglowcu Fryderyk Chopin, tak jak i inni uczestnicy Szkoły pod Żaglami - chcą kontynuować podróż swojego życia.

- O wypadku dowiedzieliśmy się od jednego z rodziców, z którym na bieżąco utrzymujemy kontakt – mówi Michał Zajączkowski, ojciec 14-letniej Kasi.
Katarzyna Zajączkowska i Katarzyna Patryniak, uczennice Gimnazjum nr 4 w Krotoszynie, to dwie spośród trzech Wielkopolanek, które zostały zakwalifikowane do udziału w rejsie organizowanym przez Fundację Szkoła pod Żaglami Krzysztofa Baranowskiego. Rejs rozpoczął się na początku października, miał się zakończyć dopiero w styczniu przyszłego roku.
Żaglowiec został uszkodzony w piątek, 29 października. Podczas sztormu stracił oba maszty i zaczął dryfować 160 kilometrów na południowy zachód od brytyjskich wysp Scilly. W oficjalnych komunikatach podawano, że nikt nie został ranny i nie wymagał pomocy medycznej.
Rodzice obu krotoszynianek z biciem serca obserwowali telewizyjne relacje. Przyznają, że sytuacja była napięta, bo informacje były sprzeczne.
- Gdy powiedziano, że wszystko jest w porządku i uczestnicy rejsu są bezpieczni, można było nieco się uspokoić – przyznaje M. Zajączkowski.
Przemysław Patryniak, ojciec drugiej Kasi, na bieżąco prowadzi jej bloga, gdzie zamieszcza relacje z rejsu i własne przemyślenia.
- Zadzwonił telefon. Kasia? No cześć. No właściwie ok., wszystko dobrze. Wysłuchaliśmy relacji z ostatnich dwóch dni. Generalnie było bezpiecznie. Pękł bukszpryt od uderzenia duuuuuuuużej fali 9 st B, a za nim poszły liny podtrzymujące maszt. Załoga alarm i pod pokład. Wszystko poszło sprawnie i już pod pokładem słyszeli, jak niepodtrzymywany maszt łamał się, a po kilku godzinach drugi. Pod pokładem organizacja, zajęcia, praca, wszystko w normie, choroba morska zelżała, a właściwie ustąpiła po wcześniejszym oddaniu hołdu Neptunowi (za darmo sie nie da). Jedyne zmartwienie i smutek w głosie to, że koniec szkoły. I to był jedyny powód, że słowo suuuuper zostało zastąpione krótkim ok. – relacjonuje Przemysław Patryniak.
- Wrażenia na pewno były mocne. Trzeba było ubrać się we wszystko, co się miało, w kamizelki ratunkowe, wziąć ze sobą wszystkie dokumenty i być gotowym na ewakuację – mówi Zajączkowski.
Ewakuacja okazała się zbędna. Fryderyk Chopin został odholowany do portu Falmouth.
- Gdy wyszli na pokład, płakali nad szczątkami tego, co zostało – relacje córki przekazuje Zajączkowski.
- Jestem pełen szacunku nie tylko dla Kasi, ale dla tych młodych ludzi, którzy po miesiącu na morzu tak potrafili znieść sztorm i sytuację awaryjną – dodaje Patryniak.
Obecnie trwa szacowanie szkód i uzgodnienia dotyczące naprawy oraz dalszego losu Szkoły. Na decyzję czekają zwłaszcza uczniowie i ich rodzice. Są pełni nadziei, że podróż uda się kontynuować.
- Ostatnie dni dzieci przebywały w szkole angielskiej, tam brały udział w lekcjach. We wtorek miały wrócić na żaglowiec, do swoich kajut, by pomóc w sprzątaniu i kontynuować naukę – mówi Przemysław Patryniak.
Decyzję o tym, by gimnazjaliści pozostali na statku podjęli wspólnie kapitan uszkodzonego żaglowca, armator i organizator rejsu.
- Będą mieszkać pod pokładem, będą tam się uczyć, będą robili to samo, co robili przez miesiąc podróży tego rejsu - tyle tylko, że statek stoi w porcie. Oni są pełni zapału, chcą dalej płynąć i nie chcą, by ktoś ich odesłał jako niepotrzebny balast autokarami do Polski. Ucieszyli się, kiedy dowiedzieli się, że ten pomysł upadł i że zostają - powiedział Tomasz Jeleński, dziennikarz radiowej Trójki i tata 14-letniego Kuby, który uczestniczy w rejsie.
- Mamy pełne zaufanie do kapitana statku Ziemowita Barańskiego i do organizatora kapitana Krzysztofa Baranowskiego – dodaje tata Kasi Patryniak.
Plan zakłada, że nauka będzie odbywać się równolegle z pracami naprawczymi. Na razie nie wiadomo, ile to potrwa i czy żaglowiec ruszy w dalszą drogę.
Nieprzewidziany remont oraz pobyt w Anglii 36 gimnazjalistów i załogi łączy się z dodatkowymi kosztami. Stąd Fundacja wystosowała apel o zbiórkę pieniędzy i szuka sponsorów. O pomoc apelują też rodzice gimnazjalistów – by inne dzieci w kolejnych latach również mogły brać udział w Szkole Pod Żaglami.
- Warto przy tej okazji zajrzeć na internetową stronę www.fryderykchopin.pl, by poznać założenia Fundacji i ideę Szkoły pod Żaglami. Tam można się przekonać, że szansę na naukę w tej szkole ma każdy uczeń – podkreśla Patryniak.
Szkoła pod Żaglami to nagroda za działalność charytatywną. Obydwie krotoszynianki aktywnie pracowały w Centrum Wolontariatu i w świetlicy środowiskowej dla dzieci niepełnosprawnych. Spełniły też drugi warunek: napisały pracę „Odkrywanie świata na morzu czy poprzez internet”. O zakwalifikowaniu się do udziału w rejsie decydowały eliminacje sportowe, które odbyły się w czerwcu w dęblińskiej Szkole Orląt. Wzięło w nich udział ponad 140 kandydatów, spośród których wyłoniono najlepszą trzydziestkę.
- Nasze dzieci były dobrze przygotowane na każdą ewentualność. Wiedziały, że nie będzie to wycieczka krajoznawcza, ale ciężka praca. Choć przyznać trzeba, że połamania masztów nikt się nie spodziewał – podsumowuje Zajączkowski.

Rodzina i przyjaciele Kasi Patryniak i Kasi Zajączkowskiej chcą aktywnie włączyć się w zbiórkę pieniędzy na remont statku. Dlatego w najbliższą sobotę, 13 listopada, organizują specjalny koncert „Chopin na rockowo”. Miejsce: Klub Fabuła, początek o godz. 21.00. Zapraszamy.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na krotoszyn.naszemiasto.pl Nasze Miasto