Lato już prawie w pełni, a wraz z nim te same problemy co roku. Ponownie powracamy do picia alkoholu na tzw. „świeżym powietrzu” w miejscach publicznych. Problem stary jak świat, ale przynoszący wciąż nowe historie.
Do naszej redakcji zgłosiła się mieszkanka ulicy Mickiewicza i ulicy Półwiejskiej w Krotoszynie. Obie panie mieszkają w Krotoszynie od niedawna. Przeprowadziły się z innej miejscowości i jak same twierdzą są „porażone” tym, co dzieje się na ich ulicach. – Niedaleko mojej ulicy – na ulicy Urbanowiczówny – znajduje się mały sklepik monopolowy, w którym sprzedaje się głównie alkohol. Dodatkowo obok sklepu właściciel ma ustawioną drewnianą konstrukcję, którą oznaczył jako teren prywatny. Tam – dzień w dzień – przychodzą te same osoby by kupić alkohol i siedzieć do późnych godzin oddając się libacji. Nie to jest jednak najgorsze. Osoby te z pustymi rękoma najczęściej nie wychodzą. Biorą sobie na drogę jeszcze po „bombce” i wypijając po drodze wyrzucają na pierwszą lepszą posesję, bo kubłów po drodze nie ma. Ci, którzy zapomnieli skorzystać z toi toi bez problemu załatwiają też swoją pilną potrzebę pod płotami. To chore – mówi mieszkanka ulicy Półwiejskiej.
W podobnym tonie wypowiada się pani z ulicy Mickiewicza, która sąsiaduje z lokalem niedaleko bloków. – Tam z ulicy to nic nie widać. Tak się właściciel ogrodził – dodaje.
Oczywiście o tym problemie pisaliśmy już niejednokrotnie. Nawet gminna Komisja Przeciwdziałania Alkoholizmowi jest nieco bezradna w tych sytuacjach. Dlaczego? Po pierwsze, zbyt mała ilość zgłoszeń. Mieszkańcy najczęściej boją się donieść na „sąsiada” i kończy się najczęściej na słowach i pogróżkach. To spory błąd. Jak mówi m.in. rzecznik krotoszyńskiej policji tylko kolejne zgłoszenia są w stanie coś zmienić. – We wspomnianych miejscach ilość zgłoszeń jest bardzo znikoma. Jeśli już jednak dochodzą do nas zgłoszenia mieszkańców to sporządzana jest odpowiednia notatka, która trafia również do gminnej komisji – mówi Piotr Szczepaniak.
Komisja dzięki temu ma również wiele innych narzędzi, z których może korzystać. Większa ilość zgłoszeń pozwala na podjęcie interwencji i częstszych kontroli takich lokali, które uprzykrzają życie mieszkańcom. – Problem tylko w tym, że aby przeprowadzić taką kontrolę i wykazać jakieś nieprawidłowości np. picie w miejscu niedozwolonym czy też sprzedaż alkoholu nieletnim – musimy kontrolę zapowiedzieć. Złapanie kogoś na gorącym uczynku jest trudne. Stąd każde zgłoszenie mieszkańców jest wskazane w tych sytuacjach – informuje z kolei Tadeusz Ciesiółka, kierownik Interwencji Kryzysowej w Krotoszynie.
Co mogą jeszcze mieszkań-cy? Podpowiadamy. Warto robić zdjęcia i kręcić filmiki. Dziś każdy ma przecież telefon komórkowy. To wszystko wraz z opisem sytuacji winno znaleźć się na osiedlowym zebraniu danego osiedla. Szefowie rad nie mogą przejść obojętnie wobec problemów z jakimi borykają się mieszkańcy. Bardzo wiele zgłoszeń przechodzi do radnych z danego osiedla i pod obrady komisji np. ds. bezpieczeństwa oraz bezpośrednio na policję. Warunek jest tylko jeden, trzeba przestać być biernym na tego typu zachowania i zacząć działać. Jeśli nawet nic się nie wskura, to przynajmniej skutecznie ukróci na jakiś czas podobne sytuacje.
Bydgoska policja pokazała filmy z wypadków z tramwajami i autobusami
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?