Opłata za psa dotyczy tylko wybranych mieszkańców?

Bała, w przeszłości przewodniczący osiedla nr 3 w Krotoszynie, to legalista. Od paru miesięcy w kręgu jego zainteresowań pozostaje kwestia prowadzenia odpowiedniej ewidencji psów przez gminę Krotoszyn oraz wzrost opłaty za posiadanie psa. -Nie będę ukrywał, iż to zagadnienie dotyczy mnie osobiście. Sam posiadam od kilku lat psa Reksia, którego kocham całym sercem- rozpoczyna. Podczas rozmowy tłumaczy fakt, iż zaczął bacznie przyglądać się tej sprawie, gdy otrzymał pismo z urzędu o nakazie zapłaty. Uiścił należny podatek za poprzednie lata.

Jednak rozpoczął zadawanie szczegółowych pytań. Dowiedział się wielu interesujących rzeczy. Otóż okazało się, że ewidencja najlepszych przyjaciół człowieka w gminie jest niepełna. Do tego mieszkańca zbulwersowała kwestia podnoszenia opłaty za czworonoga. Rada miejska uchwałą nr XXIV/234/2020 podniosła kwotę, po burzliwej dyskusji na sesji rady miejskiej, z 60 zł. w 2020r. do 72 zł. obowiązującej w roku bieżącym. –Moje zdziwienie wywołała ta zmiana. Nie żebym był przeciwny psom. Dlaczego jednak podnosi się opłatę, a nie próbuje uzupełnić ewidencji, tak by dotyczyła wszystkich- mówi. Mieszkańca dziwią też liczne zwolnienia z opłat np. przez ludzi zamieszkujących tereny wiejskie. Bo jak dodaje albo przepisy dotyczą ogółu mieszkańców, albo takie prawo jest martwe i trzeba to zmienić. Doskonale zdaje sobie sprawę, iż posiadanie czworonoga wiąże się z odpowiedzialnością. Wie także, iż należy wspierać schronisko dla bezdomnych zwierząt, gdyż przebywający tam podopieczni nie ponoszą winy, że tam się znajdują. –_Odpowiedzialność za ten stan rzeczy zawsze ponosi człowiek. _Dopytywał przy tym urzędników na co poszły pieniądze płacone przez podatników posiadających psy. Nie otrzymał jednak satysfakcjonującej odpowiedzi.

Dlatego w maju postanowił zainteresować tematem radnych. Najpierw zwrócił się do Bartosza Kosiarskiego. Ten poinformował go, że ewidencja psów w gminie ,,leży” i nikt nie zna sposobu na wyjście z patowej sytuacji. –Do tego powiedział rzecz znacząca. Tylko 4 weterynarzy w Krotoszynie ma podpisaną umowę z gminą i umieszcza psy w ewidencji. Pozostali tego zadania nie wykonują i stąd bałagan- tłumaczy. W rozmowie z Bałą rajca zobowiązał się do podjęcia na nowo tematu podczas majowej sesji. Tam jednak poruszył tylko temat wybiegu dla psów.
By zwiększyć zasięg zainteresowania tematem, radny zwrócił się równocześnie do radnej Sławomiry Kalak. Ta zgodziła się poruszyć temat na sesji. Oświadczyła przy tym, podobnie jak Kosiarski, że ona sama była przeciwna podnoszeniu opłaty. Rzeczywiście uchwała weszła w życie przy 15 głosach za i 4 przeciwnych, przy 2 rajcach nieobecnych podczas procedowania tego punktu. Warto przypomnieć, iż przeciwko nakładaniu większych zobowiązań podatkowych byli: Kalak, Kosiarski, Arkadiusz Stelmaszyk i Mariusz Urbaniak. Niestety również radna nie wspomniała o tej kwestii podczas obrad mających miejsce w dniu 27 maja.

-Po posiedzeniu zadzwoniłem do radnej chcąc uzyskać szczegółową informację. Niestety mimo kilkukrotnych prób nie odbierała ode mnie telefonu- mówi. Jest bardzo zdziwiony reakcją Kalak. Dlatego formułuję krytyczną ocenę jej postępowania. –Boli mnie to, że nie tylko nie poruszyła tematu, ale nie potrafiła podać zwięzłej informacji na ten temat, jak Bartosz Kosiarski. Zastanawiam się czy osoba ta piastując funkcję publiczną i biorąc za nie wysoką dietę, posiada uczucie wstydu. Pokazuje się publicznie mieszkańcom, ale nie zamierza rozwiązywać zgłaszanych przez nich problemów. To zachowanie niegodne- dodaje.

Zapytaliśmy krotoszyniankę o ustosunkowanie się do tych zarzutów. –Oskarżenie, że kogoś unikam, uważam za bezpodstawny zarzut. Odbieram telefony od każdego, z zastrzeżeniem że nieraz oddzwaniam do moich licznych rozmówców. Uważam jednak, że takie sprawy powinno się rozwiązywać podczas bezpośrednich dyskursów między zainteresowanymi stronami, a nie z udziałem pośredników, w dodatku przez media- mówi. Zachęca Bałę do wykonania jeszcze jednego telefonu do niej, w której wyjaśni wszelkie wątpliwości mieszkańca. –_Przyznaję ten wniosek nie zgłaszałam podczas sesji. Zapomniałam o nim. Nic jednak nie stoi na przeszkodzie, by zająć się nim w przyszłości-_kończy.

Problem jest bowiem znaczący. Jak informuje skarbnik miejskiej kasy Grzegorz Galicki, w ewidencji gminnej widnieją 2030 psy. Z tego jedna trzecia jest zwolniona z opłaty. –Pozyskaną kwotę ponad 60 tyś. zł. przeznaczamy w całości na potrzeby miejscowego schroniska. Jednak jest to zaledwie ok. 25 proc. rocznych wydatków ponoszonych przez gminę na ten cel- oznajmia. Jak dodaje doskonale zdaje sobie sprawę, że ewidencja jest mocno zaniżona. Wg jego obliczeń ok. 70 proc. psów nie jest w niej ujętych. –Dlatego zgadzam się z sugestią mieszkańców, iż przyjęty system opłat nie jest do końca niesprawiedliwy- mówi. W tym miejscu podkreśla doniosłą rolę uczciwych podatników, którzy od razu po otrzymaniu decyzji uiszczają opłatę. –Chciałbym nisko się ukłonić tym ludziom i stwierdzić, że wykonując ten obowiązek wykazujecie obywatelską postawę- stwierdza. Sam jednak nie ma pomysłu jak rozwiązać ten dylemat. Brakuje podstaw prawnych, by na przykład przedstawiciele służb mundurowych wchodzili do domostw i mieszkań, sprawdzając ilość przebywających tam psów. –Dlatego uporządkowanie tej sytuacji przypomina walkę z wiatrakami. Odrzucam tez pomysł, że skoro jest wielu migających się od ponoszenia tej opłaty, to zwolnijmy wszystkich od tego podatku. Niemniej jak radni postanowią, że opłata za psa jest czasem przeszłym, wykonam i to zalecenie. Finanse gminy na pewno się od tego nie zawalą- opowiada. A co do zwolnień z opłat przypomina, iż tę kwestię reguluje ustawa, której zapisy musi bezwzględnie przestrzegać każdy urzędnik.