Przypomnijmy, że do zdarzenia doszło 11 września rano. - Codziennie rano, jak zawsze zawołałem swoje psiaki, żeby dać im jeść. Przybiegają zawsze wszystkie - zaczyna Henryk Zmyślony, który jest w Wykach sołtysem od 21 lat. Na porannym śniadaniu stawiły się: Bela, Kabanos, Ślepek, Murzynek, a Blanki nie było. - Blanka była dwuletnią suką Labradora i zawsze mi towarzyszyła. Jak wychodziłem to skakała z radości i cieszyła się na każdy mój gest. Zacząłem jej szukać - opowiada pan Henryk.
Nasz rozmówca zauważył ją około trzystu metrów w linii prostej od własnego domu na polu. Blanka leżała martwa z dziurą po kuli, która przez jej brzuch przeszła na wylot i wyszła w okolicy kręgosłupa . - Jak zobaczyłem Blankę to aż łzy podeszły mi do oczu. Ewidentnie została z zimną krwią zastrzelona - dodaje pan Henryk. Poinformowano policję. Na miejscu zjawili się również lekarz weterynarii, technik kryminalistyki i grupa dochodzeniowo-śledcza, którzy przystąpili od razu do pracy. - Weterynarz potwierdził, że doszło do postrzelenia psa. Zabezpieczono jego ciało do oględzin. Bardzo szczegółowo wyjaśniamy tę sprawę. Na chwile obecną trwają rozmowy z ludźmi we wsi. Wiadomo, że pies został zastrzelony z broni myśliwskiej - dodaje rzecznik policji.
Rodzina pana Henryka jest mocno wstrząśnięta. To nie pierwszy raz ktoś zastrzelił im bowiem psa. - Trzy lata temu ktoś również zastrzelił mojego psa. Też labradora - dodaje córka Beata.
Razem z panem Henrykiem pojechaliśmy w miejsce, gdzie doszło do śmiertelnego postrzału. Pokazał nam dokładnie to miejsce, w którym oddano strzał. - Mam przypuszczenia, kto strzelał. Zgłosiłem to oczywiście policji - mówi sołtys. Jak dodaje, strzał został oddany z broni myśliwskiej, a znaleziona łuska po pocisku miała kaliber ponad 7 mm. Zdaniem sołtysa, wystrzelony z broni pocisk może nieść się nawet od 3 do 5 km. - Niech panowie zobaczą. Gdyby ten ktoś nie trafił w mojego psa, to pocisk leciałby dalej i mógł zabić np. kogoś kto jechałby drogą samochodem; dziecko, które szłoby rano do szkoły, albo nawet kogoś na podwórzu. Strzelał zatem profesjonalista, który wjechał specjalnie na moje pole w jednym celu - by zabić moją Blankę - mówi rozgoryczony pan Henryk.
Niech ta historia będzie przestrogą, że myśliwi nie są bezkarni. Pan Henryk wierzy w to, że policja znajdzie sprawcę. - Będę starał się o odszkodowanie za śmierć członka mojej rodziny. Sam nie chcę pieniędzy. One życia jej nie zwrócą, ale przekażę je na cele charytatywne - dodaje.
- U nas zwierzęta są od zawsze - mówi Wiesława, żona pana Henryka - Są naszą rodziną - dodaje pokazując nam zadbane czworonogi w postaci kilku psów i kotów, które bardzo ochoczo się z nami witały. Ból po stracie Blanki wciąż jest silny, dlatego już w domu zagościła kolejna suczka labradora, która odziedziczyła po swojej poprzedniczce nawet imię - Blanka.
Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?