Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Nowa książka Katarzyny Grocholi

Anna Juskowiak
Katarzyna Grochola
Katarzyna Grochola
Rozmowa z Katarzyną Grocholą, pochodzącą z Krotoszyna autorką powieści dla kobiet, która w najnowszej książce wciela się w rolę mężczyzny, rozmawia Katarzyna Spyrka

Mężczyźni są śmieszni?

– Nie, powiedziałabym raczej, inni, wyjątkowi. I ta ich inność jest fascynująca, tak jak u nas, kobiet.

I właśnie dlatego chciała Pani na chwilę wejść w skórę mężczyzny?

– To było ciekawe doświadczenie zawodowe. Setki rozmów z różnymi facetami, niezliczone godziny plotkowania, sprawiły, że zaczęłam rozumieć mężczyzn i ich świat nawet mi zaimponował. Ale to nie jest tak, że napisałam książkę, którą chciałam coś udowodnić. Nigdy nie piszę, żeby coś udowodnić, ani żeby radzić. Nie chcę, żeby ktokolwiek musiał po przeczytaniu tej książki się zmieniać. Ja po prostu zmierzyłam się z najbardziej wymyślnymi stereotypami na temat nas – kobiet i mężczyzn.

Podobno wyszło to Pani na dobre i przestała się Pani bać latać samolotem?

– To takie kobiece, żeby się bać, choć czasem nie ma powodu. Dzięki temu, że przez ostatni rok, kiedy intensywnie zaczęłam pracować nad tą książką, tyle czasu spędzałam w męskim towarzystwie, nabrałam dystansu do pewnych spraw. Na przy-kład nie boję się już latać.

Czytaj też: czego życzą miastu na święta celebryci

Czyli mężczyźni są odważniejsi. Jacy jeszcze?

– To, co mi się w nich spodobało, to konkretność. Nie owijają w bawełnę. Oczywiście są wyjątki od każdej reguły, tzn. mężczyźni też mogą się okazać mało konkretni, ale większość facetów zachowuje się zgodnie ze stereotypami. I może trudno nam, kobietom w to uwierzyć, ale niektóre zachowania, które nas potwornie irytują, wcale nie oznaczają tego, że nasz ukochany chce nam zrobić na złość.

Znalazła Pani na to dowód?

– Na przykład, jeśli facet mówi, że myśli o niczym, to właśnie myśli o niczym, a nie o tym, jak nas zdradzić. A jeśli mówi, że chce być sam, to nie powinniśmy do niego dzwonić co 10 minut, tylko po prostu pozwolić mu pobyć w samotności, bo widocznie jest mu to chwilowo potrzebne. Chce coś przemyśleć, zająć się swoją pasją, lub coś tam jeszcze innego zrobić. Mężczyźni po prostu czasem lubią pobyć sami.

A kiedy patrzy na inne kobiety, to też powinnyśmy dać mu spokój?

– Mężczyźni porównują atrakcyjne kobiety do odrzutowców. Wiadomo, obejrzą się za nimi, bo są fascynujące. Zarejestrują fakt, że piękność przeszła obok, tak jak w przypadku odrzutowca, który przeleciał nad głową. Ale to nie oznacza, że facet jest od razu w „gotowości bojowej” i myśli tylko o tym, że chce nas zdradzić. Pamięta, że spotkał „gdzieś tam”, „jakąś tam” ładną kobietę, tak jak pamięta, że gdzieś tam widział fajny samolot. Ot tyle.

Pisze Pani: „Baśka była fajną dziewczyną, ale miała pewną wadę, a mianowicie chciała się związać, a ja miałem związane ręce, jeśli chodzi o związek, i byłem do tej sytuacji szczerze przywiązany. Pobyć ze sobą, tak, ale od razu to nazywać? Deklarować? Co to ja, Stany Zjednoczone jestem?” – to właśnie w ten sposób mężczyźni postrzegają sprawy związków. Opisała Pani to w żartobliwy sposób, ale z drugiej strony to problem, przez który wiele kobiet nie śpi po nocach...

– Faktycznie, fajny ten fragment. Wszystko przez to, że kobiety mają już tak skonstruowaną psychikę, że koniecznie muszą znaleźć mężczyznę, który od razu będzie tym jedynym, do grobowej deski, z którym będą mieć dzieci i tak dalej. A jak partner im nie mówi „Kocham Cię”, to znaczy, że nie kocha i zaczyna się histeria. A facet patrzy na to inaczej. Ktoś chce mu zabrać wolność, jest przestraszony, boi się odpowiedzialności. Musi do tego związku dojrzeć i się przygotować. Trudno te dwa światy pogodzić, bo – niestety – ludzie nie potrafią ze sobą rozmawiać i wyjaśniać sobie pewnych spraw, a trzeba. Bez tego żaden związek nie potrwa długo.

Ale głównemu bohaterowi „Houston, mamy problem”, Jeremiaszowi, w końcu się udało dogadać z kobietą?

– Zrobiłam z niego człowieka [śmiech]. Zmienił się trochę na lepsze i spotka go happy end. Oszczędziłam go, choć myślałam, że mógłby pocierpieć być może w drugiej części tej książki, ale póki co nie planuję kolejnych książek z udziałem Jeremiasza.

Naprawdę nikomu nie chciała Pani radzić pisząc tę książkę?

– Nie jestem od udzielania rad. Piszę książki. Jeśli ktoś z nich coś wyniesie, OK, to jego sprawa.

A Pani czym się kieruje w życiu?

– Dla mnie w życiu najważniejsza jest miłość i nią się kieruję. Reszta, czyli pieniądze, luksusowe samochody itp., to tylko dziecięce mrzonki. I doskonale podsumowali to Chińczycy, którzy mają takie mądre przysłowie: można mieć budynek, ale nie mieć domu, można uprawiać seks, ale nie mieć miłości i można mieć zegarek, ale nie mieć czasu.

A Pani, po napisaniu tej książki, trochę się zmieniła?

– Oprócz tego latania samolotem, stałam się bardziej konkretna. W sprawach biznesowych potrafię być bardziej zdecydowana i sama zadbać o swój interes, nie ulegać. I nauczyłam się odróżniać pewne sprawy, co bardzo w życiu pomaga. Nie należy bowiem łączyć pracy z miłością, tak samo jak trzeba oddzielać przyjaźń od długów. Aha, i jeszcze jedno, tak jak mężczyźni stałam się bardziej cierpliwa. My, kobiety, chcemy mieć od razu wszystko. Wspaniałego partnera, dobrą pracę i piękny dom. A to wszystko musi przyjść z czasem.

Do tej pory po Pani książki sięgały głównie panie. Teraz będzie inaczej?

– Już w dniu premiery „Huston, mamy problem”, dostałam wiadomości od czytelników płci męskiej, którzy przeczytali książkę i im się spodobało. To chyba oznacza, że nie skłamałam przedstawiając ich w taki, a nie inny sposób. Czy tę książkę przeczyta więcej facetów? Możliwe, bo wydaje mi się, że kobiety będą ją kupować swoim partnerom, mężom i kochankom, żeby się doedukowali.

Oj, to panowie mogą być teraz na Panią wściekli, bo chyba niechętnie czytają „babskie” książki?

– O to jestem spokojna. Przecież to właśnie dzięki dobremu nastawieniu mężczyzn i temu, że zgodzili się na długie rozmowy ze mną – kobietą, co przecież nie jest ich ulubioną dyscypliną, ta książka mogła w ogóle powstać. To, że ci panowie pozwolili mi te swoje zwierzenia nagrywać, a potem opisać, to już dowód, że wiedzieli, że nie zrobię im krzywdy. Ci przyjaciele, mężowie koleżanek i bliscy znajomi, sekundowali mi od początku.

Krotoszyn.naszemiasto.pl na Facebooku. Zebraliśmy całe miasto w jednym miejscu - dołącz do naszej społeczności!

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na krotoszyn.naszemiasto.pl Nasze Miasto