Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Niszczejący grób krotoszyńskiego bohatera [ZDJĘCIA]

Łukasz Cichy
Łukasz Cichy
Łukasz Cichy i arch. Dzwonu Kościelnego
Na wojskowym Cmentarzu Rakowickim w Krakowie znajduje się niszczejąca mogiła ppłk. Sergiusza Radziwanowskiego, weterana I wojny światowej, czy wojny polsko-bolszewickiej. W czasie Powstania został dowódcą batalionu krotoszyńskiego. Później trafił do 56 Pułku Piechoty Wielkopolskiej, gdzie został zastępcą dowódcy. Zmarł w Krakowie w wieku zaledwie 49 lat...

Sergiusz Radziwanowski urodził się 21 sierpnia 1886 r. Po ukończeniu studiów i szkół wojskowych został oficerem w gwardyjskim pułku w Petersburgu (moim zdaniem w Lejb-Gwardyjskim Sankt-Petersburskim Pułku).

Walczył w Wielkiej Wojnie
W Petersburgu wziął ślub z Nadzieją Kamieńską, a ślubu udzielił im późniejszy biskup ks. Zygmunt Łoziński. Gdy odrodziła się Rzeczpospolita Polska Sergiusz Radziwanowski razem z oddziałami generała Józefa Dowbór-Muśnickiego udał się do Wielkopolski, gdzie właśnie wybuchło Powstanie Wielkopolskie 1918–1919.

Trafił do Krotoszyna
2 lutego 1919 r. Sergiusz Radziwanowski został dowódcą dawnego batalionu krotoszyńskiego, a ówcześnie II batalionu 12 Pułku Strzelców Wielkopolskich. W jego skład wchodziła 5 kompania (dawniej odolanowska)
pod dowództwem Władysława Puciata, 6 kompania (dawniej 1 krotoszyńska) – Jana Lejdy, 7 kompania (dawniej 2 krotoszyńska) – Stanisława Kosterskiego oraz 8 kompania (dawniej kobylińska) – Władysława Garstki. Adiutantem batalionu był Leon Mierzejewski. Radziwanowski był wówczas w stopniu kapitana. W lutym cofnięto 7 kompanię do Krotoszyna, a został tam jedynie oddział rozdrażewski. Efektem tego posunięcia był fakt, że miasto zajęły wojska niemieckie. Autor książki o tych losach, czyli Zygmunt Wieliczka, uważa, że Radziwanowski faktyczne dowództwo objął dopiero po utracie Zdun – po pierwsze, że był żołnierzem ze Wschodu nieznającym terenu, a po drugie, dowódca Modrzejewski nie śpieszył się z oddaniem dowództwa. 11 lutego 1919 roku 5 kompania była w Chachalni, a jednym plutonem w Borownicy 6 kompania razem z pleszewską obsadziły Perzyce oraz budkę kolejową pod Zdunami. 7 kompania pozostawała w odwodzie w Krotoszynie, a 8 kompania broniła odcinka Baszków–Ruda i miała placówki w Ostatnim Groszu, Piaskach i Siejewie. Jednostka Radziwanowskiego do początku 1920 r. przebywała na terenie Wielkopolski, a później trafiła, jako mniej znany 70 Pułk Strzelców Wielkopolskich, na Wschód, gdzie właśnie trwała wojna z Rosją Radziecką.

Wojna na Wschodzie
W dniach 5–7 września 1919 r. 56 Pułk Piechoty Wielkopolskiej pod dowództwem Zygmunta Łęgowskiego trafił na front wschodni. Pułk walczył m.in. pod Szaciłkami, Jakimowską Słobodą, Stopiszczami, Leśną, Słonimem, Świszłoczą, Gnojnem, Mińskiem, Kobryniem, Laskowem, Berezą oraz Bosiaczem. W trakcie walk z bolszewikami pułk zdobył 27 armat, 33 karabiny maszynowe, 337 koni, 3786 jeńców sowieckich, 9 kuchni polowych, 3 samochody pancerne, 2 samochody osobowe, 3 samochody ciężarowe, 1 czołg oraz 2 lokomotywy i 64 wagony.

Krwawa ofiara niepodległości
W trakcie działań wojennych zginęło 8 oficerów i 338 żołnierzy. 7 listopada odznaczono 45 żołnierzy i oficerów pułku krzyżami wojennymi Virtuti Militari, a 13 listopada dowódca 14 Dywizji Piechoty, generał Daniel Konarzewski, odznaczył 377 żołnierzy Krzyżami Walecznych. W dniu 8 grudnia w Zelwie marszałek Józef Piłsudski udekorował sztandar 56 pp wstęgą Virtuti Militari. Warto zaznaczyć, że wówczas liczebność pułku oscylowała wokół 2000 żołnierzy i oficerów. Już 23 grudnia 1920 r. I i II bataliony pułku skierowano do Wrześni, a III batalion do Śremu, natomiast 22 sierpnia 1921 r. pułk trafił do Krotoszyna i stacjonował tutaj do 1939 r.

Oficer znowu wrócił do Krotoszyna
Radziwanowski został zastępcą dowódcy 56 Pułku Piechoty Wielkopolskiej, czyli trafił do Krotoszyna – miasta, którego bronił w 1919 r. przed Niemcami. Został majorem z 193 lokatą i starszeństwem od dnia 1 czerwca 1919 r. Podpułkownikiem został ze starszeństwem z 15 sierpnia 1924 r. Natomiast 11 czerwca 1927 r. został zastępcą dowódcy 52 Pułku Piechoty Strzelców Kresowych. Później skierowano go do kadry oficerskiej 12 Dywizji Piechoty. Minister Spraw Wojskowych oddał go do dyspozycji dowódcy Okręgu Korpusu VI rozporządzeniem z 26 kwietnia
1928 r. Między 1928 a 1932 r. przeszedł w stan spoczynku, a krótko przed emeryturą pracował w sztabie jednej z dywizji. Zamieszkał w Zakopanem, a na koniec w Krakowie. Zmarł w dniu 17 kwietnia 1935 roku.

Odszedł w wolnej Polsce
- Usiadłszy w Krakowie począł żyć pełnią życia katolickiego tak wewnętrznego, jak i czynnego w Akcji Katolickiej, nie wypuszczając pióra z rąk dosłownie do dnia śmierci. Jego duchowemu obliczu, tej pięknej męskiej duszy zatapiającej się coraz bardziej w Bogu, trzebaby poświęcić osobną książkę; Czytelnicy Dzwonu mieli sposobność poznać nieco z artykułów, jego szeroką i głęboką skalę życia wewnętrznego i podziwiać zwłaszcza jego dar rozmyślań. W Akcji Katolickiej Krakowa brał bardzo czynny udział czy to jako wierny idei Marjańskiej Sodalis a nawet przewodniczący sekcji misyjnej Sodalicji Inteligencji Męskiej, czy to jako prezes parafialnej Akcji Katol. w parafji św. Mikołaja, której pasterz ks. dr. Gołąb na wieśćo0 jego śmierci powiedział: ,,utraciłem prawą rękę“, czy to wreszcie jako członek Dekanalnej A. K. Wszędzie był, wszędzie wnosił gorącego ducha, głęboką wiarę 1 niezwykłą pogodę, która przebijała w jego oczach. Jako publicysta katolicki pisywał od kilkunastu miesięcy prawie co tydzień w ,,Dzwonie Niedzielnym” trafiając do serca i woli Czytelników, pisywał nierzadko w ,,Głosie Narodu, jako człowiek żyjący nawskroś życiem liturgji zamieszczał artykuły w liturgicznem czasopiśmie „Mysterium Christi” i wreszcie w miesięczniku„Sodalis Marianus”, gdzie ostatnio (w kwietniowym nulmerze b. r.) zamieścił z własnych przeżyć coś jakby spowiedź szczerą, mocną a rzewną człowieka, który sprzeniewierzywszy się Ojcu Niebieskiemu powrócił do Niego całą duszą i radując się ogromnie, że znalazł skarb ukryty, przylgnął do Boga na zawsze. Na parę kwadrąnsów przed śmiercią dziękował Bogu, że i on może pocierpieć nieco w Wielkim Tygodniu, kiedy Syn Boży tyle dla naszego zbawienia zniósł boleść – pisał po jego śmierci krakowski „Dzwon Kościelny”.

Sergiusz Radziwanowski jest bohaterem Krotoszyna: dowodził batalionem krotoszyńskim, a od czasu wojny
polsko-bolszewickiej walczył w szeregach 56 Pułku Piechoty Wielkopolskiej, do którego trafił z własnej woli. To zapomniany bohater naszej ziemi, o którym jednak na zawsze pamiętamy!

*******************
Jak groźne jest palenie?

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na krotoszyn.naszemiasto.pl Nasze Miasto