Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

NASZE POWSTANIE: Etos powstania jest bardziej frazesem niż faktem [WYWIAD]

Łukasz Cichy
Łukasz Cichy
arch. Romana Chalasza
Wywiad z Romanem Chalaszem, autorem książek historycznych, takich jak "Międzychodzkie Historie", "Sieraków Historia Nieznana" T. I i II, a przede wszystkim pomysłodawcą i redaktorem "Wielkiego Almanachu Powstańców Wielkopolskich i Bojowników Niepodległości Ziemi Sierakowsko-Międzychodzkiej 1918-1921". Jest to pierwszy tom, jednak w zamyśle autora ma być ich pięć.

Sieraków i Międzychód z Krotoszynem łączy pewna jednostka, czyli 2 Pułk Strzelców Wielkopolskich, który został przemianowany na 56 Pułk Piechoty Wielkopolskiej. W jednostce tej służyło wielu powstańców z Pańskiej okolicy, którzy po wojnie polsko-bolszewickiej dalej służyło w tej jednostce na terenie Krotoszyna. Z wieloma przypadkami takimi się Pan spotkał?
Przypadków takich przewija się w moich badaniach pewnie z kilkanaście... Chociaż szczerze mówiąc nigdy pod tym kątem osób tych nie próbowałem wyodrębnić. Teraz czuję, że to był błąd. Pewnie wspólnie spróbujemy go naprawić.

Długo zajęło Panu zbieranie materiałów do Almanachu?
Idea zrodziła się jakieś 6 lat temu. Szczęśliwie nie wszyscy początkowo zainteresowani współtworzeniem almanachu ostygli w swoim zapale i aktywnie w pracach uczestniczyli regionaliści Witold Borowski I Jarosław Łożyński. Efekty swojej pracy dołożył także dr Piotr Nowak. Kształt, formuła i klucz do badań oraz kształt listy to jednak autorskie przedsięwzięcie. Pojedyncze biogramy mają jeszcze kilku innych autorów, przeważnie z kręgu rodzin powstańców. Jednak zbieranie materiałów jeszcze nie zostało zakończone. Pozostały do przeszukania zasoby Centralnego Archiwum Wojskowego i Archiwum Straży Granicznej. Tą pracę wykonuję w rytmie kończenia przygotowań do wydania kolejnego tomu - alfabetycznie. Trzeba też wspomnieć zaangażowanie w uzupełniające poszukiwania genealogiczne Ewy Alicji Slomskiej. Robiła mrówczą robotę tam gdzie mnie już nie starczało czasu.

Z jakich źródeł historycznych najczęściej Pan korzystał?
Spis źródeł, jak przystało na pracę o jak najbardziej naukowym warsztacie zamieszczony na końcu książki liczy sobie 15 stron częściowo w 2 a nawet 3 kolumnach. Wykorzystaliśmy zasoby Archiwów Państwowych w Poznaniu, Kaliszu, Lesznie, Zielonej Górze i Gorzowie Wielkopolskim. Wertowaliśmy Centralne Archiwum Wojskowe, Archiwum Straży Granicznej i inne. Skorzystaliśmy z zawartości prasy kombatanckiej, lokalnej, specjalistycznej i ogólnopolskiej. Przewertowaliśmy wszystkie bazy danych oferujące wiedzę o powstańcach bezpośrednio i pośrednio (straty I i II wojny światowej, listy martyrologii etc...). No i przeprowadziliśmy setki wywiadów z żyjącymi członkami rodzin powstańców.

Czy są plany na nowy Almanach? Czy nadal zgłaszają się kolejne rodziny powstańcze z informacjami o przodkach? Czy udaje się Panu znaleźć kolejnych Powstańców?
Z tym zgłaszaniem się to raczej nie jest powszechne zjawisko. To raczej ja czy my identyfikujemy powstańca i szukamy krewnych. Pozostawiamy listy do potomków na grobach rodzin powstańców. Wydzwaniamy po znajomo mych o jednobrzmiących nazwiskach, "zaczepiamy" ludzi na FB etc... Czasami poszukiwania prowadzimy daleko od domu - tam gdzie powstańcy wywędrowali. Piszemy do gmin i muzeów regionalnych... Liczymy, że kiedyś ktoś odpowie. Często o powstańcu dowiadujemy się od sąsiadów rodziny powstańca, którzy też mieli przodka powstańca i pamiętają, że dziadek czy pradziadek często z kimś chodził na zebrania czy wspominał. Przede wszystkim jednak, u podstaw jest mrówcza praca na zasobach archiwalnych i prasie z epoki.

Czy u Pana w okolicach moda na "powstanie" też miała miejsce w okresie 100. rocznicy wybuchu powstania? Czy trwa to jednak nadal?
Moda na powstanie rzeczywiście w okolicy była. Jako, że zawsze byliśmy obszarem przygranicznym muszę powiedzieć, że miała ona bardzo pozytywny wydźwięk. Ukazały się wartościowe publikacje. Jedna z ulic Sierakowa uzyskała po latach starań imię Adama Kowalczyka zasłużonego dla sukcesu powstania lokalnego dowódcy etc. Jednak zupełny brak wsparcia materialnego ze strony władz najwyższych , zwłaszcza nieprzychylność dysponentów środków badaniom i publikacjom ograniczyła znacznie możliwości badaczy. Koszty wyjazdów do archiwów, zamawianych kopii dokumentów etc. Pokrywaliśmy przez cały czas z własnej, nie tak przecież zasobnej kieszeni. Mody już nie ma ale nam zapału nie brakuje.

Nasze Powstanie, nie bójmy się tego słowa, bo ja sam jestem potomkiem wielu powstańców, a nawet weteranów trzech armii zaborczych, czego ludzie się wstydzą (najczęściej dzieci, rzadziej wnukowie i dalej). Nasze Powstanie było i jest zapomniane. Kiedyś przyszła do mnie córka powstańca, dziś 90 lat, której ojciec za powstanie zapłacił najwyższą cenę. Płakała i pytała, dlaczego my nie pamiętamy o jedynym zwycięskim powstaniu. Zdziwiła się, że nie było jedyne zwycięskie. W sumie nasza współpraca zaowocowała opracowaniem biogramu ojca itd. To była wielka satysfakcja, bo ta pani jakby czekała na to od 1943 r., kiedy jej ojciec zginął... Takich historii miałem sporo. Jaki jest sukces na promocję tego powstania. Czy wielka akcja historyczna w mediach i środkach masowego przekazu, czy raczej mrówcza praca ludzi, takich, jak Pan?
Ja osobiście na wielkie akcje, dumnie brzmiące nazwy stowarzyszeń i na polityczne zapotrzebowanie kreowane trendy nie zwracam uwagi. Jeśli ktoś (czy instytucjonalnie czy prywatnie) chce pomóc i nie stawia warunków udzielenia tej pomocy to ją przyjmuję. Częściej jednak to ja proszę o pomoc instytucję czy organizację noszącą dumnie nazwę Powstańców Wielopolskich i tej pomocy nie otrzymuję. Etos powstania jest bardziej frazesem niż faktem. Komitety do badań historii powstania wielkopolskiego zawiązały się w gminach powiatu i w samym powiecie już w 1927 roku ale nie mogą się wykazać żadnymi konkretnymi rezultatami pracy. Osobiści wstyd mi kiedy publikuję imię i nazwisko poległego w powstaniu bohatera, którego nawet daty urodzenia nie znam. Uczucie zawstydzenia, zażenowania czy może ogromnego niedosytu towarzyszyło mi przy sporządzaniu biogramów niestety nader często. Często też zastanawiałem się nad celowością mojej pracy. Ostatecznie wytrwałem i już chyba wytrwam do końca 5. tomu, ale niezwykle trudno było uzyskać realne wsparcie. W walce o poparcie inicjatywy pukałem wszędzie... Ostatecznie tylko samorząd gminy Sieraków i powiatu Międzychodzkiego zdecydowały się wesprzeć inicjatywę. Może po wydaniu pierwszego tomu życzliwość będzie większa. Mam nadzieję. Niestety praca o solidnym fundamencie naukowym wymaga określonych nakładów. Bardzo trudno je ponosić samemu. Danie rzetelnego przekazu o losach szeregowych uczestników powstania wielkopolskiego, nie tych pamiętanych przez rodzinę, ale wszystkich, zwłaszcza tych zapomnianych, to przedsięwzięcie bardzo trudne ale nie niemożliwe do dokonania. Uwielbiam trudne wyzwania, chociaż w tym przypadku wiele razy się zastanawiałem, czy skala mnie nie przerosła. Zaczynałem od listy 284 nazwisk, która rosła i rosła, aż urosła do 1358 bohaterów. Innej drogi do upamiętnienia bohaterów powstania wielkopolskiego niż mrówcza praca nad ich zidentyfikowaniem i spisaniem ich biogramów nie widzę.

W ostatnich czasach jednak sporo tych mrówczych prac, idąc nawet do zbiorczej mrówczej pracy, jaką robi WTG "Gniazdo". Zasadniczo Powstańcy Wielkopolscy nigdy łatwo nie mieli. Pomijając już, że walczyli z germanizacją w szkołach, potem w armii zaborczej, najczęściej niemieckiej, ginęli lub byli ranni w powstaniu. Oni nie otrzymali podziękowania w sumie nigdy porządnie. W latach 20. i 30. XX w. byli ignorowani przez sanację. Często czytałem i przykro mi było, gdy powstańcy wspominali, że po powstaniu musieli udać się do pracy do... Niemiec lub Francji... Okupacja nie była dla nich szczególnie łatwa, jak i pierwsza lata Polski Ludowej. Paradoksalnie to PRL dał najwięcej powstańcom, ale i też niektórych marginalizował, bo brali udział w wojnie polsko-bolszewickiej, czy kampanii wrześniowej. Nieliczni doczekali się też zasług po 1989 r. Dziś powstańców już nie ma. Ostatni zmarł w 2005 r. Jednak pamięć o nich dzięki ludziom, tacy jak Pan, nie zaginie. A po wielu latach ktoś doceni, że gdyby nie tacy ludzie, jak Pan, przyszłe pokolenia nie miałyby nic. Spójrzmy tropem np. powstańców listopadowych, czy styczniowych. Jakie wskazówki mógłby Pan dać osobom, które nie tylko szukają powstańców w swoich rodzinach, ale chciałyby się zaangażować w pracę szerszą? Chciałyby poszukiwać powstańców ze swojej wsi, sołectwa, miasta, gminy, czy powiatu? To nie muszą być osoby z Wielkopolski, przecież czytałem o powstańcach zamieszkałych w Warszawie, czy Opolu. Powstańcy Wielkopolscy mieszkali po II wojnie światowej praktycznie wszędzie. Od czego zacząć?
Zacząć trzeba od człowieka. Jan Nowak był powstańcem. Ale zanim nim był to się przecież urodził. Należy odszukać jego akt urodzenia. Kiedy się uda to mamy bohatera zlokalizowanego solidnie. W licznych dokumentach, często daty te są przekręcane mając w ręce dokument możemy się twardo trzymać konkretów. Mając akt urodzenia możemy poszukać rodziców, rodzeństwo etc. Poznajemy wówczas miejsce zamieszkania i tu otwierają się szerokie pola poszukiwań. Szkoła, praca rodzina, ślub... Warto poszukać w archiwach polskich i niemieckich (bardzo przydatne są portale internetowe). Jeśli walczył w I wojnie możemy znaleźć sporo informacji na listach strat. Jeśli był człowiekiem aktywnym społecznie czy organizacyjnie zapewne wzmiankowała o nim lokalna prasa. Różne archiwa, nie tylko państwowe, przechowują informacje o pracownikach, członkach i aktywistach. Nie ma jednego klucza. Trzeba szukać. Sama technika poszukiwań jest wiedzą, którą trzeba zdobyć. No i najważniejsze trzeba rozmawiać i nasłuchiwać. Zbierane i odpowiednio segregowane skrawki informacji z czasem złożą się na piękniejszy lub mnie piękny obrazek. Na początku musi być po prostu człowiek.

Może warto też popytać rodzin lub starszych mieszkańców? Ta sztuka pomocna jest np. w identyfikacji powstańców na zdjęciach. Czy ludzie są chętni do dzielenia się takimi informacjami?
Podkreślam to jako najważniejsze narzędzie badacza losów powstańców: rozmowa i nasłuchiwanie.

Dziękuję za rozmowę.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na krotoszyn.naszemiasto.pl Nasze Miasto