Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Mieszkaniec Benic chce w Strasburgu skarżyć kaliski sąd i krotoszyńską prokuraturę

Mariusz Kurzajczyk
Przedsiębiorca z Benic Andrzej Włodarczyk oskarża o błędy i zaniedbania prokuraturę w Krotoszynie oraz sąd w Kaliszu. Twierdzi, że przez to ścigany jest za długi, które już dawno spłacił. Zapowiada szukanie sprawiedliwości w Strasburgu.

Andrzej Włodarczyk 13 lat temu miał 42 tys. zł długu. Dług spłacił, ale odsetki, po które po kilku latach zwrócił się leasingodawca, przekraczają teraz już milion złotych! Mieszkaniec Benic ciągle walczy o swoje pieniądze i jest przekonany, że znajdzie sprawiedliwość.

W 1997 roku Włodarczyk był właścicielem dobrze prosperującej firmy transportowej. Jego losy odmienił leasing ciężarowego iveco a potem wypadek samochodowy, który miał miejsce w następnym roku. Poważne obrażenia i długa rehabilitacja spowodowały, że zaniedbał interesy, a w efekcie zaczął spóźniać się z regulowaniem rat leasingowych.

Czytaj także: Krotoszyn - sąd rejonowy do likwidacji?

Ostatecznie Europejski Fundusz Leasingowy wypowiedział mu umowę, odebrał roczne auto i podpisał z nim porozumienie w sprawie spłaty pozostałej kwoty - blisko 42 tys. zł. Z wpłaconymi wcześniej pieniędzmi dało to 240 tys. zł, czyli faktycznie wartość ciężarówki.

Włodarczyk spodziewał się, że na tym koniec, ale cztery lata później, w grudniu 2002 roku do Benic przyszło listem poleconym wezwanie do zapłaty weksla. Wysłała je kancelaria prawnicza w imieniu spółki Pactum, która wykupiła z EFL dług. Bo dług w postaci odsetek pozostał. W ciągu tygodnia miał na jej konto wpłacić ni mniej, ni więcej, jak 1,1 miliona złotych. Tyle odsetek urosło przez te lata od odsetek.

Po jakimś czasie firma zgodziła się, żeby od tej kwoty odjąć wartość sprzedanej przez Fundusz ciężarówki, ale dług i tak był ogromny. Nikt też nie potrafił wytłumaczyć dłużnikowi, dlaczego pieniądze za iveco odliczone zostały od długu dopiero teraz, a nie wtedy, gdy był kilka raz mniejszy, a więc cztery lata wcześniej.

Włodarczyk nie zapłacił, bo nie miał z czego i nie płaci do dzisiaj. Nie tylko dlatego, że jego zdaniem ktoś próbuje go oszukać. W jego opinii weksel in blanco, którym posłużyła się Pactum, w ogóle nie powinien zostać zrealizowany, bo został sfałszowany. O sprawie zawiadomił prokuraturę, która jednak przestępstwa nie dostrzegła.

Czytaj także: Krotoszyn - prokuratura do likwidacji?

W maju po jego stronie stanął sąd. Zdaniem przedsiębiorcy z Benic, weksel in blanco jest nieważny, bo został podpisany nie przez przedstawicieli EFL, ale pracowników firmy Pactum. – To oczywiste, bo współwłaściciel spółki dwukrotnie przyznał się do tego przed sądem – tłumaczy Włodarczyk.

Tymczasem weksel mógł zostać wypełniony jedynie przez EFL. O domniemanym fałszerstwie beniczanin zawiadomił prokuraturę w Krotoszynie, która jednak umorzyła sprawę. Inne zdanie w tej kwestii miał sąd we Wrocławiu, dokąd trafiło zażalenie. Tamtejszy sąd uchylił postanowienie prokuratury w Krotoszynie i kazał jej jeszcze raz zająć się tą sprawą.

Według wrocławskiego sądu a wbrew temu co uważa prokuratura w Krotoszynie, istnieje konieczność ustalenia, kto konkretnie podpisał weksel, na którym zamiast podpisów znajdują się tylko parafki. Wygląda na to, że dla prokuratury ustalenie tożsamości osób podpisujących ze strony Funduszu było zdaniem niewykonalnym, więc sąd podpowiada, że należy zajrzeć do KRS, bo tam są nazwiska członków zarządu.

Gdyby okazało się, że podpis złożyli nie przedstawiciele EFL, ale spółki Pactum, zgodnie z prawem doszłoby do podrobienia weksla in blanco. Sąd uważa, że konieczne są przesłuchania wszystkich zainteresowanych a nawet analiza grafologiczna. – Okazało się, że prokuratorzy nie zastosowali podstawowych procedur. Albo im się nie chciało – kwituje sprawę Włodarczyk.

To nie koniec pretensji mieszkańca Benic wobec wymiaru sprawiedliwości. Po wypadku, już jako rencista, przepisał majątek na córkę. Spółka Pactum wystąpiła do Sądu Okręgowego w Kaliszu ze skargą paulińską, czyli żądaniem uznania czynności prawnej za bezskuteczną w stosunku do wierzyciela, co też sąd uczynił. Teraz za domniemany dług ojca, córkę ściga komornika. Problem polega na tym, że według pana Andrzeja pismo w tej sprawie do Sądu Okręgowego w Kaliszu zostało złożone po terminie, a więc sąd w ogóle nie powinien go rozpatrywać!

– Termin załatwienia sprawy upływał 22 grudnia 2008 roku i tego dnia Pactum wysłało pismo, tyle że do Sądu Rejonowego, gdzie dotarło ono 29 grudnia. Jeśli nawet natychmiast zostało przekazane do Okręgowego to i tak było siedem dni po terminie – tłumaczy były przedsiębiorca i podpiera się analizą prawną renomowanej kancelarii.

Stoi w niej jak byk, że „za datę jego złożenia pisma procesowego należy uznać datę, w której sąd niewłaściwy przekazał wniosek sądowi właściwemu”. Prawnicy tłumaczą, powołując się na konkretne sprawy, że skuteczne złożenie pisma procesowego może nastąpić tylko w sądzie właściwym. – Dochodzi do prekluzji, czyli całkowitego przedawnienia tego roszczenia – Włodarczyk cytuje swojego prawnika.

Sęk w tym, że Sąd Okręgowy w Kaliszu miał inne zdanie na ten temat, podobnie jak apelacyjny. Włodarczyk nie kapituluje. Skierował sprawę do Sądu Najwyższego. Zapowiada, że jeśli nie wygra w Warszawie, to pojedzie szukać sprawiedliwości w Strasburgu. Ewa Głowacka, Andler, prezes Sądu Okręgowego w Kaliszu potwierdziła nam, że w tej sprawie wpłynęła skarga, ale zwróciła uwagę, że stroną postępownia nie jest pan Włodarczyk a jego córkich i zięciowie.

Krotoszyn.naszemiasto.pl na Facebooku. Zebraliśmy całe miasto w jednym miejscu - dołącz do naszej społeczności!

od 12 lat
Wideo

Protest w obronie Parku Śląskiego i drzew w Chorzowie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na krotoszyn.naszemiasto.pl Nasze Miasto