Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

LUDZIE Z PASJĄ: Poznajcie Jarosława Ciądra ze Zdun, który pokochał w życiu kafle [GALERIA]

Maciej Burdzy
M. Szyndrowski
Jarosław Ciąder to artysta-ceramik, mistrz kaflarski, wieloletni pracownik Kaflarni Zduny, właściciel największej w Polsce kolekcji kafli piecowych i współautor monografii „Historia kaflarni w Zdunach. 1858-1945”. Postać charakterystyczna i niebanalna… Warto go przybliżyć lub po prostu: przedstawić.

ZOBACZ JEDNĄ Z WYSTAW JAROSŁAWA CIĄDRA W ZDUNACH, GDZIE PREZENTOWANA BYŁA CZĘŚĆ KOLEKCJI

Jarku, pochodzisz z Krotoszyna, w którym się urodziłeś.
– Urodziłem się 22 października 1955 roku w Krotoszynie. Tydzień temu obchodziłem 64 urodziny, ale wciąż dobrze się trzymam. Od 4 klasy Szkoły Podstawowej mieszkałem w budynku bankowym NBP, potem skończyłem 8 klasową Szkołę Podstawową nr 2, następnie Liceum Ogólnokształcące im. Hugona Kołłątaja w Krotoszynie i kiedy nie dostałem się na wybrane studia poszedłem do studium ceramicznego. Po ukończeniu szkoły podjąłem pracę w KPCB w cegielni Brzostów k. Jarocina skąd po 2 miesiącach zostałem oddelegowany na kurs kontrolerów jakości do Bydgoszczy Fordonu…

A potem pojawiłeś się w Zdunach…
– Tak. Po ukończeniu kursu skierowano mnie do Kaflarni Zduny. W roku 1978 zostałem powołany do służby wojskowej i po jej ukończeniu w 1980 roku wróciłem do pracy w Zdunach.

Kiedyś opowiadałeś, że Twoja pierwsze zetkniecie z kaflarnią, to była przygoda…
– Tak. W zimowy poranek 1 grudnia 1976 roku przyjechałem na stację kolejową w Zdunach. Było ciemno i nie wiedząc gdzie iść do zakładu, spytałem panią pompującą wodę ze studni na dworcu gdzie tu jest kaflarnia. Kazała mi cały czas iść prosto przed siebie, a gdy zobaczę kominy to będzie kaflarnia. Poszedłem wedle wskazówek i kiedy zobaczyłem wysoki komin, zadowolony ruszyłem po kolana w śniegu przez pola aby się nie zgubić. Okazało się jednak, że to cegielnia. Tam mi dopiero powiedzieli, że muszę się wrócić i w połowie ulicy po lewej stronie będzie metalowa brama zakładu. I tak rozpocząłem pracę w kaflarni na stanowisku brakarz-magazynier i brygadzista formierni. Moim zadaniem była kontrola jakości produkcji i eliminowanie ewentualnych braków oraz prowadzenie magazynów. Miałem to szczęście, że trafiłem jeszcze na starych doświadczonych „kaflarzy”, z których część pracowała u niemieckich właścicieli. To oni właśnie, a nie żadna szkoła, wprowadzili mnie w świat produkcji prawdziwych szamotowych kafli. Pokazali wiele tajników produkcji starą kultywowaną przez lata tradycyjną ręcznego formowania kafli. Produkowano wówczas już socjalistyczną metodą czyli masówka i ilość. Ponieważ natura obdarzyła mnie zdolnościami manualnymi i wrażliwością na sztukę zacząłem projektować i wykonywać inne wzory i asortymenty z których można było wykonywać piece, kuchnie czy kominki.

ZOBACZ JEDNĄ Z WYSTAW JAROSŁAWA CIĄDRA W ZDUNACH, GDZIE PREZENTOWANA BYŁA CZĘŚĆ KOLEKCJI

Przepracowałeś w kaflarni?
– 39 lat… Potem współpracowałem z fundacją Monumenta Poloniae w kaflarni na zdunow-kiM dworcu, która została zlikwidowana w czerwcu tego roku.

Kaflarnia, to dla Ciebie, nie tylko praca. Nie ograniczałeś się tylko do wykonywania służbowych zadań.
– Tak. Wprowadzałem nowe modele i formy np. serwetkę, która dziś stała się dość popularna w formie różnych koronek, produkowanych przez współczesne kaflarnie. Jako kaflarnia Zduny byliśmy pierwszą manufakturą, która w formie katalogowej wprowadziła kominki kaflowe. Robiliśmy renowację i kafle na zamówienie. Malowane i rzeźbione z różnymi motywami według życzeń klienta, ozdobne tonda, kafle centralne, różne korony wykończeniowe i przewężenia. Produkowaliśmy kafle huculskie wykonywane zgodnie ze starą metodą i kolorystyką stosowną na Pokuciu i całym Podkarpaciu. Wykonywałem też herby rodowe i logosy firm. Na końcu doprowadziłem do tego, że produkowaliśmy kafle w blisko 50 asortymentach w 24 kolorach.

Doceniam to, ale chodziło mi raczej o pasję związaną z ceramiką, ze sztuką, rzeźbiarstwem.
– A to co innego. Rzeczywiście poza malarstwem i stolarstwem, które są moją pasją, zacząłem tworzenie w glinie. Zarówno rzeźby ręcznie wykonywane jak i toczone na toczku czy odlewane z mas ceramicznych. Robiłem indywidualne rzeczy, dla siebie i na zamówienie. Od na przykład smerfów dla mojego syna Kamila, przez „kaflowy poczet królów” po wazy, figury i rzeźby ogrodowe. Całość jest do zobaczenia w moim ogródku, od wiosny do późnej jesieni. Czasem zajmuję się renowacją. Ostatnio „naprawiałem” figury do żłobka i Jezusa do grobu pańskiego w kościele parafialnym w Zdunach. Często wykonuję renowację różnych figurek zgłaszającym się chętnym.

A co na to Twoja żona Marysla?
– Na początku troszkę się denerwowała, ale zazwyczaj jest wyrozumiała. Przyzwyczaiła się już do tego, iż ma w domu „walniętego” ceramika, który gliną żyje 24 godziny na dobę przez 7 dni w tygodniu. Z czasem sama trochę się wciągnęła w to wszystko pomagając przy obsłudze plenerów, wystaw, warsztatów i spotkań ceramicznych. Pozwala np. na święta Wielkanocne i na Boże Narodzenie eksponować w oknach ozdoby ceramiczne, które są frajdą dla dzieci.

Poza codzienną pracą i pasją wpadłeś jeszcze w nałóg kolekcjonowania.
– Niestety tak.

Posiadasz największą prywatną kolekcję kafli w Polsce. Jak to się zaczęło?
– Pracując z kaflami doszedłem do wniosku, że można zbierać różne wyroby sztuki kaflarskiej dla potomnych. Kaflarstwo, tak uważam, to też dziedzina sztuki i szkoda aby miała ulec zapomnieniu. Pracując w kaflarni miałem styczność z prawdziwymi mistrzami zduństwa, których udało mi się zarazić manią zbierania kafli i do dnia dzisiejszego otrzymują bez przerwy piękne i cenne okazy. Zdunowie mający u siebie we warsztatach piękne kafle doszli do wniosku, że lepiej dostarczyć je do mnie, gdzie przychodzą ludzie i mogą oglądać te kaflarskie cacka. Mam około 1000 sztuk różnych asortymentów, na przykład z Miśni, Velten, z Lidy, Inowrocławia i wielu innych wytwórni w kraju i Europie. A kolekcja bez przerwy rośnie.

Faktycznie, kolekcja jest bogata i wartościowa. Które z eksponatów cenisz najbardziej?
– Wszystkie, które udało się uratować od zniszczenia. Każ-dy kafel ma w sobie duszę tych, którzy przez lata je dotykali. Cenny jest np. Kafel z herbem Wielkiego Księstwa Poznańskiego czy kwadratela z sygnaturą Lubomirskich. Cenię sobie jednak wszystkie.

Kolekcja w formie „Domu kafla” formalnie funkcjonuje pod szyldem Fundacji Monumenta Poloniae.
– Rzeczywiście. Tak jest od niedawna, jestem już na emeryturze i nie funkcjonuję zawodo-wo. Jestem wolontariuszem fundacji Monumenta Poloniae, a ta organizacja jako promująca zduństwo i kaflarstwo jest przyjacielem i w razie czego pomaga zorganizować warsztaty ceramiczne i wycieczki a także rozwiązuje ewentualne kwestie finansowe w zakresie biletów.

ZOBACZ JEDNĄ Z WYSTAW JAROSŁAWA CIĄDRA W ZDUNACH, GDZIE PREZENTOWANA BYŁA CZĘŚĆ KOLEKCJI

Muzeum funkcjonuje w niewielkim domku przy ul. Wrocławskiej 2 w Zdunach. W jaki sposób można obejrzeć kolekcję?
– Trzeba się ze mną umówić telefonicznie. W przypadku większych zorganizowanych grup lub w kwestii warsztatów, to z Maciejem Burdzy. Numery telefonów są dostępne na stronie Fundacji.

Jakie jest Twoje największe marzenie związane z kolekcją?
– Chciałbym, żeby była częściej odwiedzana i doceniana. Zależy mi na krzewieniu tego zanikającego rzemiosła młodym. Chciałbym by kiedyś znalazła się w obiektach planowanej do rewitalizacji dawnej kaflarni przy ul. Łacnowej. Czekamy na propozycję włodarzy licząc na ich przychylność i wrażliwość historyczną. Smutne by było, aby o historii Kaflanii Zduny i pamiątek, które udało się zgromadzić opowiadać i pokazywać w innym miejscu w kraju, a nie w Zdunach. Powinno to się stać jedną z atrakcji turystycznych miasta.

Ja również kibicuję temu projektowi. Kaflarnia w Zdunach to również część mojego życia.
– I jest to naprawdę ważne miejsce. Nie tylko dla mieszkańców Zdun czy powiatu krotoszyńskiego, ale także wszystkich miłośników historii, ceramiki, zduństwa i kaflarstwa. A jest kilku chętnych do przejęcia tej kolekcji od zaraz.

Dlatego wspólnie z Marysią Grzybek napisaliśmy książkę.
– Rzeczywiście, ta krótka publikacja to zwieńczenie naszej pasji i przyjaźni. Udało się nam stworzyć jedyną w Polsce monografię kaflarni. Dzięki moim wspomnieniom, a Waszym poszukiwaniom odnaleźliśmy co nieco o dawnej rodzinie Reimannów i dawnej kaflarni. Udało się też zgromadzić od starych pracowników, niestety już nieżyjących, jak i innych osób trochę pamiątek po właścicielach.

To rzeczywiście prawdziwa przygoda. Chwilowo książka jest wydana w minimalnym nakładzie. Jednakże liczymy, że zainteresują się nią odpowiednie instytucje, dla przykładu Urząd Miasta i Gminy w Zdunach.
– Warto by było, bo to żywa historia i jeden ze sposobów na kształtowanie lokalnego patriotyzmu.

Kiedyś napiszemy drugą część, obejmującą lata 1945-2015.
– Oby to nastąpiło. To ostatni moment aby wykorzystać wiedzę już niewielu żyjących, a znających historię zakładu pracowników. A na ten moment serdecznie zapraszam do odwiedzin w „Domu kafla” w Zdunach przy ul. Wrocławskiej 2

„Historia kaflarni w Zdunach. 1858-1945”
Publikacja, w postaci 46-stronicowej broszury, okraszonej archiwalnymi fotografiami i ilustracjami, powstała we współpracy z Info Studio s.c. z Lublina. Monografia powstała na zlecenie Fundacji Monumenta Poloniae. Autorami są: Maria Grzybek, Jarosław Ciąder i Maciej Burdzy. Redakcja i korekta: Mariusz Karwowski. Książeczka, to zbiór wspomnień o rodzinie Reimannów oraz o dawnych pracownikach i współpracownikach kaflarni, która funkcjonowała od 1858 roku od 1945 roku. Jest to publikacja dla osób zainteresowanych historią Zdun i powiatu krotoszyńskiego oraz dla miłośników tematyki związanej ze zduństwem i kaflarstwem. Historia kaflarni w Zdunach. 1858-1945. ISBN 978-83-948550-1-7

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: LUDZIE Z PASJĄ: Poznajcie Jarosława Ciądra ze Zdun, który pokochał w życiu kafle [GALERIA] - Krotoszyn Nasze Miasto

Wróć na krotoszyn.naszemiasto.pl Nasze Miasto