Tkactwo tabliczkowe to jedna ze starszych metod tkania. Sięga aż epoki brązu. Przetrwała w formie niemal niezmienionej aż do naszych czasów, ale stosuje się ją tylko w ramach tkactwa artystycznego lub rekonstrukcji historycznej. – Ciężko to wytłumaczyć „na sucho”. Każda tabliczka, ustawiona równolegle do pozostałych ma określoną ilość dziur, przez które przewleka się nici. Poprzez obracanie tabliczek w odpowiedni sposób i przewlekanie wątku - prostopadłej nici względem tabliczek, tworzy się wybrany wzór. Bardzo upraszczając jest to metoda tkacka pozwalająca na plecenie krajek, pasków i wykończeń strojów – tłumaczy Krystian Włódarczyk.
Jeżeli chodzi o warsztat to na początku wystarczy kilka tabliczek, choćby z kartonu i wełna. Oprócz tego potrzebny jest szablon – schemat nawleczenia oraz poszczególnych ruchów każdej tabliczki. Internet jest tego pełen i na początek na pewno wystarczy. Oczywiście, jeżeli chce się działać więcej warto mieć coś w rodzaju krosna i umiejętność projektowania wzorów. – Ważną cechą osoby, która chciałaby się tym zająć jest cierpliwość, pokora i skupienie. Bez tego byłoby ciężko. Jeden błędny ruch może zepsuć kilka centymetrów wzoru – dodaje Krystian.
Do wykonania jednego rękodzieła potrzebnych jest kilka tabliczek. – Do największej jaką zrobiłem użyłem 30 tabliczek. Każda tabliczka to 4 nici. Łatwo policzyć, że jest to 120 nici, każda musi być założona w odpowiednim miejscu. Najtrudniejszą krajką jaką tkałem była natomiast dużo mniejsza, ale bardziej skomplikowana. Każ-da pętla kroków jakie musiałem wykonać składała się z 30 unikalnych ruchów (czyli obrócenia tabliczki w „przód” lub w „tył”). Myliłem się strasznie i efekt końcowy nie wygląda dobrze, ale to była cenna lekcja – mówi nasz bohater.
Ile trwa wykonanie jednego projektu?– Nie wiem i chyba nie chcę wiedzieć. Dla każdego projektu trzeba opracować schemat, przygotować wełnę, nawlec ją na tabliczki i zamocować do krosna. Wtedy dopiero zaczyna się tkanie. Proste wzory robi się względnie szybko, te skomplikowane potrafią zabrać sporo czasu – mówi Krystian.
Gdzie można zobaczyć dzieła naszego aktywnego pasjonaty? – Chyba najprościej na osobach, które obdarowałem lub zamówiły u mnie coś takiego. Większość z tego co robię to sposób na kreatywne spędzenie czasu, a jego owoc ląduje w szufladzie – kończy nasz rozmówca, który dodaje, że w każdej pasji najtrudniej jest zacząć. Po poznaniu podstaw okazuje się, że największym wyzwaniem jest sztuka skupienia się i cierpliwości.
Instahistorie z VIKI GABOR
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?