Krotoszyn - W Mahle zwalniają osoby z umowami śmieciowymi

Ci, którym udało się podpisać umowę o pracę bezpośrednio z Mahle, mogą mówić o szczęściu. O swoją posadę raczej obawiać się nie powinni. Zupełnie inaczej jest w przypadku osób podpisujących umowy z agencją pracy tymczasowej Sanpro Job Service. Podpisują umowy na miesiąc, dwa lub trzy, a nawet na jeden tydzień! Są tacy, którzy takich umów podpisali już kilkanaście i więcej. Nigdy nie ma pewności, że agencja następną umowę zechce podpisać.

W ostatnim czasie owych kolejnych umów nie dostało przynajmniej kilkudziesięciu pracowników. Mówi się o kolejnych. Może być to liczba sięgająca nawet setki, chociaż nie są to oficjalnie potwierdzone dane.

Czytaj także: Płatny seks w Mahle na nocnych zmianach

Agencja Sanpro Job Service współpracuje z krotoszyńskim zakładem od listopada ubiegłego roku. Jeśli Mahle potrzebuje rąk do pracy, zamawia w agencji pracowników tymczasowych. Podobnie robią inne firmy współpracujące z agencją. Czas, na jaki podpisywane są umowy, zależy od specyfiki działalności danego podmiotu. Umowa tymczasowa wygasa wraz z upływem terminu, na jaki została zawarta. Pracownikowi nie należy się okres wypowiedzenia, praktycznie nie można nawet mówić o zwolnieniu z pracy. Analogicznie więc nie można mówić o zwolnieniach grupowych. Tym pracownikom nie należy się więc żadna odprawa.

Chociaż umowy tymczasowe, zwane popularnie śmieciowymi, są krzywdzące dla pracowników, to jednak prawo pozwala na takie praktyki. Nic nie można więc z tym zrobić. Bezradne są też związki zawodowe, choć starają się pomów pracownikom. Jak mówi Maciej Ratajczak, szef ZZ Metalowcy, sukcesem jest porozumienie z władzami, na podstawie którego osoby pracujące wcześniej w Mahle na umowę na czas nieokreślony, które przeszły do Sanpro z niewiadomych przyczyn, od października z powrotem będą pracować na umowę z Mahle.

Kierownictwo zakładu nie chce się jednak na razie wypowiadać na ten temat. Czy w ogóle odpowie na jakiekolwiek pytania dziennikarzy - trudno wyrokować.