W latach świetności Astry na stadion w Krotoszynie przychodziły tłumy kibiców. Trzecioligowy klub miał najwyższą frekwencję wśród wszystkich polskich zespołów grających w tej klasie rozgrywkowej. Dzisiaj została już tylko garstka fanów. Jednym z nich jest Marian Pajor. Można śmiało o nim powiedzieć, że jest najwierniejszym fanem krotoszyńskiego zespołu. - Jestem chyba uzależniony od Astry - śmieje się starszy już człowiek.
Można go spotkać nie tylko na meczach sparingowych, ale także na treningach zespołu Łukasza Raka.
- Ten klub to moje drugie życie. Mam w domu dziesiątki, jeśli nie setki archiwalnych gazet, broszur czy pamiątek. Piłka zawsze była moją pasją, ale Astra od wielu lat jest u mnie na pierwszym miejscu - nie ukrywa pan Marian.
Jest jednym z nielicznych ludzi, którzy nie odwrócili się od klubu, gdy ten zaczął staczać się po równi pochyłej.
- Każda drużyna ma w swojej historii lepsze i gorsze momenty. W Krotoszynie są teraz chude lata, ale ja wciąż wierzę, że moja "Asterka" wróci jeszcze na szczyt - przekonuje.
Pan Pajor nie ukrywa smutku z powodu niskiej frekwencji na trybunach stadionu w Krotoszynie. - Takich jak ja jest w mieście naprawdę wielu. Ale ludzie chcą zwycięstw. Gdy Astra spadała coraz niżej, ludziom nie chciało się już oglądać ciągłych porażek. Obecni działacze mają ambitne plany i jeśli drużyna zacznie wygrywać i awansuje do IV ligi, to i ludzie będą przychodzić oglądać naszych piłkarzy.
Pan Marian ze sentymentem wspomina czasy świetności Astry. Do tej pory ma klubowy skarb kibica z połowy lat 90.
- To było złote pokolenie zawodników. Zrobili awans do III ligi, a później grali w niej ze sporymi sukcesami. Grały tu znane nazwiska. Przewijali się bardzo dobrzy trenerzy. To były piękne czasy - opowiada z pasją.
Pan Pajor jest wdzięczny swojej żonie za cierpliwość, jaką ma do niego.
- Jest bardzo wyrozumiała. Nie każda kobieta zgodziłby się, aby jej mąż jeździł na treningi czy mecze niezależnie od pogody. Cieszę się, że rozumie moją pasję.
W jego oczach widać błysk, gdy tylko mowa jest o Astrze. Interesuje się wszystkim co dotyczy klubu.
- Śledzę wszystkie informacje na temat drużyny. Syn ustawił mi nawet tapetę w komputerze z logo Astry. Ale co ja mogę powiedzieć? To jest mój klub. Chciałbym dla niego jak najlepiej - mówi pogodnym głosem.
Szkoda, że jest jednym z nielicznych, który tak żyje Astrą...
MECZ Z PERSPEKTYWY PSA. Wizyta psów z Fundacji Labrador
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?