Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Krotoszyn – tu życie toczy się dalej. Choć skala przypadków zakażenia koronawirusem przeraża [ZDJĘCIA]

Redakcja
Opustoszałe ulice i pochowani w mieszkaniach ludzie to codzienność Krotoszyna, który stał się – według wielu osób – „czarnym punktem” na mapie Wielkopolski. Życie, wbrew pozorom, toczy się tutaj dalej, bo przecież musi.

– Smutne jest tylko to, że staliśmy się tematem numer jeden w mediach w całej Polsce. Wszędzie o nas mówią, ale niestety w złych słowach jakby to była nasza wina, że koronawirus akurat nas mocno doświadczył – mówi pan Adam*, sprzedawca jednego ze sklepów osiedlowych.

Komentują i szukają kozła ofiarnego

Ponad 200 osób zakażonych i blisko 20 zgonów to bilans statystyczny powiatu krotoszyńskiego. Większość przypadków to stolica powiatu – Krotoszyn. Ludzie mają swoje teorie. W większości obwiniają jedną osobę, która na początku rozwoju pandemii koronawirusa miała zataić informacje o pobycie za granicą. – To wina tej rodziny. Powinni za to odpowiedzieć – oni i szpital, który, moim zdaniem, złamał wszelkie procedury związane z przyjęciem pacjenta z wirusem na oddział – dodaje pan Grzegorz*, który nie kryje swojego oburzenia zaistniałą sytuacją.

Była sobota, 14 marca. Przed południem do pacjenta z objawami duszności wezwano karetkę pogotowia. Na miejscu lekarz przeprowadził wywiad, w którym rodzina chorego negowała jego kontakt z osobą, która wróciła z zagranicy. 81-letni mężczyzna został przetransportowany ambulansem do Szpitalnego Oddziału Ratunkowego w
Krotoszynie.– Gdy pacjent był przekazywany na SOR, osoba która do tej pory zaprzeczała, że mógł mieć kontakt z osobą, która była zagranicą, potwierdziła, że do tego kontaktu jednak doszło – wyjaśnia Jakub Nelle, rzecznik prasowy Zespołów Ratownictwa Medycznego w Krotoszynie.

Pacjenta odizolowano. Trafił na oddział zakaźny w Kaliszu, gdzie zmarł. Jak się okazało mężczyznę zaraził jego 51-letni syn, który wrócił z Belgii. Sam znalazł się w szpitalu w Poznaniu. U niego także wykryto koronawirusa. Mężczyzna zaraził też swoją rodzinę. Wraz z nim na oddziale zakaźnym przebywała jego żona. W środę – jako „ozdrowieńcy” – opuścili poznański szpital. Przez cały ten czas, musieli mierzyć się nie tylko z chorobą, ale także z falą hejtu. – Mam nadzieję, że teraz po wszystkim, odpowiedzą za to co zrobili – pisze mieszkaniec Krotoszyna, który dość często udziela się na forum lokalnego tygodnika „Życie Krotoszyna”. Inni dodają: – Trochę więcej empatii. Każdego to mogło przecież spotkać.

Szpital w opałach, a część kadry w kwarantannie

Krotoszyński szpital znalazł się w trudnej sytuacji. Rozwój pandemii spowodował, że wyłączono z funkcjonowania większość oddziałów, a 80 procent kadry przebywa albo na kwarantannie, albo jest zakażona koronawirusem.

– Brakowało wszystkiego. Począwszy od kombinezonów, a skończywszy na rękawiczkach czy maseczkach. Na początku nie pozwalano nam nawet ich zakładać, żeby nie straszyć pacjentów – mówi pani Anna*, pielęgniarka i dodaje, że szpital od początku nie zdawał sobie sprawy z tego, jak poważna jest ta sytuacja.

– Trzeba zacząć od tego, że to nie jest szpital zakaźny. Tymczasem na oddziale przebywały osoby z podejrzeniem koronawirusa. Oczywiście w izolacji. Tylko ja się pytam: w jakiej? Z pewnością szpital nie był na to przygotowany tak jak oddziały zakaźne w Kaliszu czy w Poznaniu.

Skutek mógł być jeden. Sporo pielęgniarek znalazło się w obowiązkowej kwarantannie odizolowane od swoich rodzin. Tak spędziły święta wielkanocne. Mogły jednak liczyć na wsparcie ludzi. Otrzymały między innymi paczki. – Jesteśmy bardzo wzruszone dobrocią tych wszystkich osób. W normalnych warunkach zatraciły się takie odruchy, a my miałyśmy wielokrotnie dowody niechęci do nas – mówi jedna z pielęgniarek przebywająca na kwarantannie.

Część personelu jednak wciąż czeka na wykonanie testów, z którymi zdaniem wielu jest bardzo źle.

– Mijają dwa tygodnie od pierwszego testu. Miały być zrobione kolejne testy, ale jakoś do dziś nikt nam ich nie zrobił. Kończy się kwarantanna. My psychicznie już wysiadamy, bo nikt się nami nie interesuje. Tak ma wyglądać walka z wirusem? Jesteśmy zostawieni sami sobie. Tyle się mówi w telewizji jak to dbają o pracowników robiąc im drugie testy. Każdy ma to gdzieś. Nikomu nie jesteśmy potrzebni. Pracowaliśmy z pacjentami o pozytywnym wyniku i teraz siedzimy w odosobnieniu chroniąc swoje rodziny. Czujemy się tak, jakbyśmy siedzieli w celi i czekali na wyrok. Nerwy i psychika wykończą nas prędzej, niż wirus. Tak się nie da żyć w tym kraju. Jedyne co jest dla nas to oklaski – mówi Mirosława Michalak, salowa z krotoszyńskiego szpitala, która zauważa też inną rzecz.

– Jest mi przykro, bo nie zaliczają nas do personelu medycznego co powoduje, że za kwarantannę zapłacą nam 80 procent, a reszta będzie mieć 100 procent. Czy my jesteśmy gorszym sortem? My też jesteśmy narażone, bo pracujemy z pacjentami. Pomagamy ich karmić, jeśli jest taka potrzeba – kończy.

Szpital odpiera zarzuty

Po transporcie dwójki pacjentów do Pleszewa tam zaczęły się problemy. Szpital stał się medialnym tematem, a dyrekcja dowiedziała się o zawiadomieniu do prokuratury o rzekomych nieprawidłowościach podczas przekazywania dwóch chorych z Oddziału Wewnętrznego w Krotoszynie do Oddziału Paliatywnego Pleszewskiego Centrum Medycznego i postępowania personelu szpitala w czasie wykrycia koronawirusa SARS-CoV-2 na Oddziale Wewnętrznym w Krotoszynie.

– Dwaj pacjenci, którzy 27 i 30 marca w trybie planowym przekazani zostali na Oddział Paliatywny Pleszewskiego Centrum Medycznego nie mieli w Krotoszynie zdiagnozowanego zakażenia koronawirusem. Nasi lekarze nie podejrzewali też u nich tej choroby. Gdyby tak było, pacjenci ci nie zostaliby przekazani do szpitala niezakaźnego – informuje Krzysztof Kurowski, dyrektor krotoszyńskiego szpitala, który bardzo szczegółowo tłumaczy całą drogę działań związanych z pandemią na stronie internetowej szpitala.

Jedno, co jest pewne to fakt, że dyrekcja robi wszystko by sytuację ustabilizować i przywrócić funkcjonowanie szpitala w szybkim czasie. Chce też złożyć swoje zawiadomienie do prokuratury.

– Rozważamy możliwość zgłoszenia do prokuratury zawiadomienia o możliwości popełnienia przestępstwa przez członków rodziny pacjenta, który był hospitalizowany w naszym SOR, i tym samym narażenia naszego personelu na możliwość zakażenia się koronawirusem – kończy dyrektor.

Bez policjantów, ale bezpiecznie

Tymczasem w Krotoszynie bez miejscowych policjantów. Kilkunastu walczy z koronawirusem, pozostali funkcjonariusze mają kwarantannę. Służbę – pod nadzorem ostrowskiego komendanta – pełnią tamtejsi policjanci i
wsparcie z Poznania. Pomagają też strażnicy miejscy, którzy – podobnie jak policja – kontrolują stosowanie się mieszkańców do ograniczeń w przemieszczaniu się i do innych przepisów obowiązujących w związku z zagrożeniem. – Strażnicy sprawdzają między innymi czy w sklepach nie znajduje się zbyt wiele osób. Od kilku tygodni jeżdżą po terenie miasta i gminy i przy pomocy urządzenia nagłaśniającego informują o konieczności pozostania w domu – informuje Franciszek Marszałek, burmistrz Krotoszyna w raporcie na stronie internetowej gminy. – Zdecydowana większość osób stosuje się do obowiązujących przepisów, ale funkcjonariusze spotkali też osoby, które bez powodu pojechały by spotkać się nad stawem. Tylko w ostatnim czasie strażnicy za tego typu wykroczenia pouczyli 14 osób, nałożyli 7 mandatów na łączną kwotę 1,2 tys. zł i skierowali dwa wnioski o ukaranie do Sądu Rejonowego – czytamy w raporcie burmistrza.

Życie toczy się dalej

Wyłączone skwery, parki, place zabaw i miejsca grupowania się większej liczby ludzi to dziś nor-ma. Mieszkańcy Krotoszyna rozumieją to w większości. Jedynym miejscem rozmów stają się kolejki przed marketami. Tam też najwięcej można się dowiedzieć o nastrojach krotoszynian, a tematów nie brakuje.

– Czuję się dobrze, ale moja rodzina w Koźminie jest w kwarantannie. Robię im właśnie zakupy na tydzień. Po wszystkim się rozliczymy, bo nawet do nich nie wchodzę. Zostawiam zakupy pod bramą i zmykam – mówi pan Robert*, który zgodził się na krótką rozmowę pod miejscową Biedronką.

Ktoś inny, kiedy zauważył, że jesteśmy z gazety mówi:

– Warto zainteresować się ludźmi wracającymi zza granicy. Zamiast zrobić dla nich miejsce kwarantanny np. w jakimś hotelu to ładuje się ich do kwarantanny domowej z rodziną. Teraz, jeśli wyjdzie u niego wirus, to potencjalnie wszyscy go złapią. To jak ma być lepiej? – pyta pani Mariola*. – Żartów nie ma, lepiej siedzieć w domach – dodaje ktoś inny.

Boją się o pracę

Mieszkańcy Krotoszyna i okolic boją się o pracę. Pan Jerzy pisze do nas m.in. o trudnej sytuacji w największym krotoszyńskim zakładzie – firmie Mahle. – Wydłużają nam przestój i tną po pensjach o 50 procent. Nawet nie wiem jak z tego opłacę bieżące rachunki i inne zobowiązania.

Ktoś inny dodaje, że sytuacja na rynku jest tragiczna. – O ile duże sklepy funkcjonują bez większych problemów, bo ludzie tam przecież kupują by mieć co jeść, tak małe sklepiki czy firmy powoli zaczną to odczuwać bardzo mocno. Tymczasem wsparcia – tak naprawdę – nie czujemy. O ile jeszcze starosta krotoszyński coś tam powie i napisze – tak na naszego burmistrza nie można liczyć. Od miesiąca cisza z jego strony. Po interwencji wojewody zaczął dopiero coś robić. Powiedzmy sobie szczerze, powinno to być wdrożone już dużo wcześniej, więc nie ma czym się chwalić – mówi pani Janina*.

Przedsiębiorcy z terenu gminy Krotoszyn mogą starać się między innymi o zwolnienie z opłat czynszowych za okres zawieszenia. – Firmy, które nadal prowadzą działalność, ale obecna sytuacja w sposób znaczący wpłynęła na zmniejszenie ich przychodów, mogą występować z wnioskiem o ulgi w spłatach czynszu. Firmy mogą także występować o ulgi w spłatach podatków i opłat lokalnych (przesunięcia terminów zapłaty, rozłożenie na raty, umorzenia) – informuje burmistrz Franciszek Marszalek.

– To zdecydowanie za mało. Bo pandemia minie, a ja zostanę z gigantyczną sumą do zapłacenia. Nie słyszałem żeby jeszcze komukolwiek coś teraz umorzyli – mówi pan Jan*, właściciel lokalu w Krotoszynie.

W kościołach pusto, na cmentarzach też

Ograniczenia w kościołach i na cmentarzach też wprowadziły zamęt. – Święta Wielkanocy były dla nas trudne. Nie było mocy sakramentów, nie było wspólnoty śpiewów, rytuałów, nie było wspólnego doświadczania wiary i modlitwy – mówi Aleksander Gendera, proboszcz parafii pw. św. Jana Chrzciciela w Krotoszynie, skąd dziennikarze „Życia Krotoszyna” realizują msze w formie bezpośredniej transmisji. – Chociaż tak mogłam wraz z rodziną poczuć bliskość i wsparcie mojej parafii. Mimo wszystko były to dla mnie rodzinne święta – mówi pani Anna*.

Co do cmentarzy zdania mieszkańców mocno podzielone. Są tacy, którzy rozumieją obostrzenia, ale i tacy dla których to przesada. – Rozumiem sklepy, ale wyjście na cmentarz do bliskich to spora przesada – mówi pan Karol*.

Solidarność w czasach zarazy

Mieszkańcy w większości prowadzą dziś życie online. Pilnują i przestrzegają społecznej kwarantanny. Dzieje się wiele dobrego. Powstała wspaniała grupa pod opieką Agnieszki Krupy, która szyje maseczki dla mieszkańców. Te liczone już w tysiącach i wykonywane przez chętnych mieszkańców powiatu trafiają tam, gdzie powinny. – Cały czas zapraszamy do włączenia się w akcję, do zakupu materiału. Bądźmy razem – mówi pani Agnieszka.
Szpitalowi pomagają wszyscy. Krotoszyńscy Fanatycy Kolejorza wciąż dostarczają najbardziej potrzebne środki i pieniądze. – Pomimo tego, że nasza placówka zdrowia nie została przekształcona w szpital zakaźny i nie ma tu nawet oddziału zakaźnego, to wymaga on wsparcia zorganizowanego wspólnymi siłami. Najpotrzebniejsze są jednak środki ochrony osobistej, które można przynieść z domu, kupić na własną rękę lub wpłacić nam na ich zakup środki finansowe – informują organizatorzy akcji, których bez problemu znajdziemy w komunikatach medialnych, stronie FB czy stronie szpitala.

W pomoc zaangażowanych jest również sporo radnych, stowarzyszeń, grup, lokali i indywidualnych osób. Pięknie puentuje tę pomoc Agnieszka Rembak-Contreras, która wspólnie z mężem Carlosem prowadzi w mieście Bistro Cafe&Tapas. Oprócz zajęć online z gotowania dla chętnych od pierwszych dni kwarantanny pielęgniarek dowozi im jedzenie. – Carlos gotował sam, z naszych produktów. Tak my rozumiemy charytatywność. Dawanie od siebie. Dlaczego tak? Bo ci ludzie są naszymi klientami. Wcześniej przychodzili do restauracji, a teraz – jak znaleźli się w trudnej sytuacji – to robimy im dowozy do szpitala. Jedyny sposób w jaki możemy im pomóc teraz, to odwdzięczyć się. Bo tak trzeba. Oni nas utrzymywali – teraz czas na nas. Dobra energia musi płynąć – mówi pani Agnieszka.

Pandemia w końcu minie

Wszyscy, z którymi rozmawialiśmy są przekonani o tym, że sytuacja epidemiczna w końcu się skończy. Wtedy też, zdaniem większości, przyjdzie czas na wnioski i rozliczenia. Na razie mieszkańcy skupiają się na przestrzeganiu obostrzeń.

– Myślę, że nie tylko mnie, ale i większość mieszkańców Krotoszyna bolą aktualne opinie na temat naszego miasta. Czytamy, że jesteśmy „polskim Bergamo”, „czarnym punktem” na mapie. Jak ktoś widzi w innym mieście samochód z rejestracją PKR to wytyka nas palcami i każe wracać do siebie. Tymczasem to mogło spotkać każde inne miasto w Polsce. Koronawirus to poważny problem. Jesteśmy w centrum czegoś nad czym nie zapanowaliśmy, ale w końcu się skończy. Żyjemy i będziemy żyć dalej. Więcej szacunku i empatii, a będzie dobrze – mówi mieszkanka Krotoszyna.

*dane osób zostały zmienione na ich prośbę

POLECAMY RÓWNIEŻ:

Epidemia koronawirusa – raport minuta po minucie o najnowszych informacjach dotyczących wirusa w Polsce i na świecie

Koronawirus w Polsce i na świecie. W piątek 23 242 nowe zaka...

KORONAWIRUS: Wszystko zaczęło się od jednej osoby. Co nas cz...

POŻEGNANIE: Ostatnia droga i pożegnanie ks. Jana Robakowskie...

Kl. VI c - 1972 r.

Sprawdź co skrywa historia krotoszyńskiej Szkoły Podstawowej...

KrotoFestu 2020 nie będzie! Zapraszamy do wspomnień z ubiegł...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Archeologiczna Wiosna Biskupin (Żnin)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na krotoszyn.naszemiasto.pl Nasze Miasto