Krotoszyn - Proboszcz wymienił grabarza. Nowy zarządca to nowe porządki

Jak informowaliśmy jesienią cmentarz przy ulicy Raszkowskiej tonął w śmieciach. Spółka komunalna Eko-Siódemka ich nie wywoziła, bo - jak twierdziła - proboszcz fary, która administruje cmentarzem zalega z zapłatą za wywóz śmieci. Z długami musiał uporać się nowy proboszcz fary Aleksander Gendera, który 1 lipca ub. roku zastąpił na stanowisku Adama Modlińskiego, przeniesionego do Kalisza na stanowisko prałata katedry św. Mikołaja.

Okazało się, że ks. Modliński zostawił następcy bałagan w dokumentacji. Nie było żadnej wiążącej umowy z poprzednim grabarzem Waldemarem Handke.

- Umowa była podpisana na sześć miesięcy w 2005 roku. Było tam napisane, że to jest umowa na okres próbny i później będzie podpisana właściwa umowa, a jej nie podpisano - mówi ks. Gendera.

Nowy proboszcz przyszedł w chwili gdy drastycznie wzrosły koszty wywozu śmieci. Z cmentarza wywożono po kilkanaście kontenerów na miesiąc a cena wywozu jednego kontenera wzrosła z 350 zł do 700 zł, czyli o sto procent.

Zaległości za wywóz śmieci sięgały dziesiątek tysięcy złotych. Proboszcz oczekiwał, że sprawę nadmiaru śmieci opanuje grabarz, który przy pochówku bierze pieniądze za wywóz śmieci.

- Jasno postawiłem sprawę panu grabarzowi, że nie akceptuję planu podwyższenia opłat za usługi wykonywane przez niego na cmentarzu, w tym również pobieranych przy pogrzebie na wywóz śmieci - mówił ks. Gendera.

Ostatecznie nowy proboszcz rozstał się z poprzednim grabarzem. Pytany czy rozwiązał umowę z Handke, powiedział, że nie miał czego rozwiązywać, bo nie był żadnej umowy. Na początku roku podpisał umowę z nowym grabarzem - Markiem Wieczorkiem, właścicielem zakładu kamieniarskiego przy al. Powstańców Wlkp., który planuje obniżyć ilość i koszty wywozu śmieci z cmentarza. Zlikwidował juz stary, betonowy śmietnik przy działkach, czego żądał sanepid.

- Szacuję, że wcześniej jedna czwarta śmieci były przywożona z zewnątrz, w tym gruz z remontów - mówi. Zapowiada segregację śmieci. - Na terenie cmentarza ustawimy specjalne, mniejsze pojemniki, osobno na szkło, substancje organiczne. Te kosze będą przy każdym wejściu. Segregowane oddamy za darmo. Zostaną nam odpady zmieszane, wywożone przez MPGiK. Będą stały na terenie zamkniętym, tak by nikt postronny nie miał do nich dostępu. Bo teraz nie mamy kontroli nad tym co się sypie do środka. Przy segregacji znacznie obniżymy koszty. Te mniejsze pojemniki będziemy przebierać.

Wieczorek pytany czy nie można ustalić kto podrzuca śmieci z remontów na cmentarz powiedział, że "teoretycznie był monitorig, ale kamera została zniszczona".

Wieczorek zatrudnił poprzedniego grabarza Waldemara Handke. Proboszcz Gendera nie ma mu tego za złe.
- Z panem Handke rozstaliśmy się pokojowo - twierdzi proboszcz. - Do dyskusji wchodzi tylko niepotrzebnie jakiś pan z jego rodziny, z którym nigdy nie miałem kontaktu. Umowa była podpisana tylko na pana Handke. Jeśli ten drugi pan był zatrudniony to czy rozliczał się z urzędem skarbowym? Żeby on sobie jakichś kłopotów nie narobił - dodaje.

Paweł Witecki, który jest szwagrem Handke, twierdzi, że był z nim kiedyś w spółce. Jednak przerwał pracę, a po powrocie zatrudnił się u szwagra. Skarży się, że nie dostał żadnego wypowiedzenia umowy. Zdaniem Wieczorka jeśli Witecki pracował u szwagra, to on powinien mu wręczyć wypowiedzenie, a nie proboszcz.
Proboszcz przyznaje, ze chodząc po kolędzie spotyka się ze słowami uznania za to, że "odważył się uporządkować sprawy cmentarza".

- Jak nam się uda zrealizować plany z panem Wieczorkiem, to może inni będą przyjeżdżać do nas uczyć się jak rozwiązywać takie problemy - mówi.