Stężenie gazu przekraczało 30 procent i było niebezpieczne dla ludzi przebywających w hali produkcyjnej. Strażacy w gazoszczelnych kombinezonach i w sprzęcie chroniącym drogi oddechowe w tzw. podręcznym magazynku zlokalizowali zbiornik z chemikaliami o pojemności tysiąca litrów. Jak udało nam się dowiedzieć od pracowników, dostęp do pomieszczeń, w których znajdują się chemikalia, mają tylko nieliczni.
Zamknięcie pojemnika pod wpływem panującego w nim ciśnienia zostało rozerwane.
– Nie wiemy, co wywołało reakcję chemiczną. Być może coś wpadło do substancji lub zbiornik był nie do końca szczelnie zamknięty. Na skutek reakcji chemicznej, do której doszło, wydzieliła się wysoka temperatura i trujące opary – mówił Mariusz Przybył, komendant powiatowy PSP w Krotoszynie, krótko po zdarzeniu.
Zbiornik schłodzono w hali rozcieńczając substancję wodą. Dzięki temu udało się przetransportować go na zewnątrz. Zbiornik pozostawiono na terenie firmy, gdzie we wtorek go zutylizowano. Rano temperatura pojemnika przekraczała jeszcze 30 stopni. Żadnemu z pracowników firmy nic się nie stało, choć istniało duże zagrożenie.
– Przyczyną wrzenia nadtlenku wodoru była obecność chlorku żelaza w wannie ociekowej. Jest to wynik zaniedbania w wykonywaniu obowiązków przez pracownika pobierającego chlorek żelaza – wyjaśnia Paweł Lisiak z Mahle.
Giganci zatruwają świat
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?