Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Krotoszyn. Dopalacze znów są w mieście

Małgorzata Krupa
Krotoszyn. Dopalacze znów są w mieście
Krotoszyn. Dopalacze znów są w mieście Małgorzata Krupa
Z "talizmanem kierowcy" droga może być naprawdę szeroka. Nie wiadomo jednak, dokąd poprowadzi Okazuje się, że dopalacze ciągle są problemem. Ponownie można je łatwo kupić w Krotoszynie

Talizmany mają chronić ich posiadaczy przed złymi duchami, demonami, wiedźmami. Nie jest jednak powiedziane, czym jest talizman - kamykiem, szkiełkiem, kawałkiem rzeźbionego drewna, a może... szczyptą ususzonych ziół w plastikowej torebce. Takie właśnie "talizmany" pojawiają się coraz częściej. Taki talizman jeden z naszych czytelników znalazł na krotoszyńskim dworcu PKP.

- Każdy mógł to podnieść. Nie wyobrażam sobie sytuacji, że taką paczuszkę znajduje jakiś dzieciak i z ciekawości to wącha albo jeszcze co innego - powiedział nam przynosząc saszetkę do redakcji.

W środku były zioła, które po powąchaniu oszałamiają. Nie wiadomo, kto je wyprodukował. Opis na opakowaniu przynajmniej pozornie ma uchronić sprzedawców tego typu specyfików przed konsekwencjami. Napisano bowiem, że talizman "nie jest przeznaczony do spożycia", a "otwarcie opakowania powoduje utratę jego właściwości".

- Może trzeba zanieść to do sanepidu, niech zbadają, czy to rzeczywiście jest dopalacz? - zastanawia się znalazca.

Okazuje się, że sprawa nie jest taka prosta. Owszem, zawartość saszetki można zbadać, ale na swój koszt. Trzeba wtedy wysłać specyfik do jednego z wyspecjalizowanych w tym kierunku laboratoriów i zapłacić ok. 250 zł.

Procedura jest bowiem taka, że Powiatowa Stacja Sanitarno-Epidemiologiczna zleci badanie podejrzanej substancji tylko wtedy, gdy pracownicy tej stacji w asyście służby mundurowej (policja, straż miejska) sami zabezpieczą próbki w punkcie sprzedaży lub w zakładzie produkcyjnym.

- Gdy otrzymujemy informacje, że w danym sklepie sprzedawana jest podejrzana substancja, pobieramy kilka próbek, resztę zabezpieczamy, wydając jednocześnie decyzję administracyjną o zamknięciu punktu handlowego - informuje Natalia Snadna z oddziału nadzoru krotoszyńskiego sanepidu.

Gdy badania zostaną wykonane i znana jest już ekspertyza, wówczas albo sklep może wznowić działalność (gdy okaże się, że badana substancja nie jest niebezpieczna), albo do poprzedniej decyzji o zamknięciu punktu dodawany jest nakaz zutylizowania dopalaczy i pokrycia kosztów związanych z całą procedurą.

- Gdy ktoś znajdzie dopalacz i nas powiadomi, my nie możemy się tym zająć. Jeśli jednak kupi i zawiadomi nas, w jakim sklepie to zrobił, wówczas wdrażamy procedury. Najlepiej też od razu powiadomić policję - mówi Snadna.

Specjalistka z sanepidu przyznaje, że od roku 2010, kiedy to w całej Polsce masowo zamykano sklepy z dopalaczami, nie mieli żadnych informacji o pojawieniu się tych substancji w Krotoszynie. Jej zdaniem - znalezienie saszetki na dworcu o niczym jeszcze nie świadczy, ale nie można też wykluczyć, że młodzież w Krotoszynie nie zaopatruje się w te substancje np. w internecie. Kosztować mogą od 20 złotych wzwyż - tak jak te konfiskowane w akcji z 2010.

Krotoszyn.naszemiasto.pl na Facebooku. Zebraliśmy całe miasto w jednym miejscu - dołącz do naszej społeczności!

od 12 lat
Wideo

Protest w obronie Parku Śląskiego i drzew w Chorzowie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na krotoszyn.naszemiasto.pl Nasze Miasto