Krotoszyn - Do przedszkoli nie przyjęto 186 dzieci !

Tylko w jednym krotoszyńskim przedszkolu nie trzeba było powoływać komisji kwalifikacyjnej. Do Biedronki (Przedszkole nr 2) zgłosiło się dokładnie tyle dzieci, ile było wolnych miejsc. Pozostałe placówki były już bardziej oblężone. Po odliczeniu tych dzieci, których rodzice złożyli podwójne (a nawet potrójne) wnioski okazuje się, że na łączną liczbę 962 zgłoszeń do przedszkoli i oddziałów przedszkolnych w Krotoszynie przyjęto 775 przedszkolaków. Zabrakło na-tomiast miejsc dla 186 dzieci. To liczba wyższa niż w roku ubiegłym.
- Takie obłożenie mamy już od trzech lat - przyznaje Małgorzata Mielcarek, naczelnik wydziału oświaty Urzędu Miejskiego w Krotoszynie.
Wśród nie przyjętych najwięcej jest dzieci najmłodszych: 2,5 i 3-letnich. Są w tej grupie również 5 i 6-latki, a tym gmina musi zapewnić możliwość rocznego przygotowania do szkoły. W przedszkolach dla wszystkich dzieci "zerówkowych" miejsce się znalazło - czasem kosztem maluszków, ale innego wyjścia nie było.
- Nie przyjęto szesnaście dzieci, których rodzice złożyli wnioski do oddziałów przedszkolnych w szkołach na Parcelkach i na Błoniu. Tam ilość miejsc ograniczona jest przepisami i nie ma możliwości powiększenia oddziału - tłumaczy Mielcarek.
Każdy z rodziców, którego dziecko nie zostało przyjęte, może złożyć odwołanie do burmistrza - ma na to czternaście dni. W odwołaniu oczywiście musi zawrzeć odpowiednie uzasadnienie.
Ile będzie odwołań - nie wiadomo. Nie wszyscy, dla których miejsc zabrakło, tak naprawdę tego miejsca potrzebują. Są to takie przypadki, gdy jedno lub nawet oboje z rodziców nie pracują.
- Jak ja jednak mam znaleźć pracę, jeśli nie mogę dostać miejsca w przedszkolu? - żali się jedna z matek spotkanych przed tablicą ogłoszeń, gdzie wywieszone zostały listy dzieci nie przyjętych.
- Moja córeczka ma trzy latka, oboje z mężem pracujemy, z tym że na zmiany. Nie musiałam zapisywać córki na dziewięć godzin. No i straciłam na tym, bo się nie dostała. Wcześniej wynajmowaliśmy opiekunkę, ale to są nieporównywalnie większe koszty. Nadal będziemy jej płacić, prawie tyle, ile ja sama zarabiam. Gdzie tu logika? - mówi Anna Krawczyk z Krotoszyna.
Państwo Krawczykowie mogą złożyć odwołanie, ale na pozytywne jego rozpatrzenie raczej liczyć nie będą mogli.
- Burmistrz prawdopodobnie utworzy tylko jeden dodatkowy oddział, wyłącznie dla dzieci 5 i 6-letnich. Tych, którzy nie dostali się do oddziałów na Błoniu i na Parcelkach, a także dla tych, których rodzice zaspali i nigdzie nie złożyli podań. Zdarzało już nam się, że ktoś przychodził od koniec sierpnia i miejsce trzeba było znaleźć, bo zerówka jest dla 6-latków obowiązkowa - wyjaśnia naczelnik wydziału oświaty. - Jeśli są w gminie rodzice, którzy rzeczywiście nigdzie nie zapisali swojego 5 czy 6-latka, koniecznie niech zgłoszą się w naszym wydziale (w ratuszu). Na utworzenie dodatkowego oddziału dla dzieci młodszych szans nie ma. Takie dziecko znajdzie miejsce w gmin- nym przedszkolu tylko wtedy, gdy ktoś inny się wykruszy.
Dodatkowy oddział zelówkowy ma powstać prawdopodobnie przy Przedszkolu nr 3 Bajka przy Al. Powstańców Wlkp., zlokalizowany ma być jednak w budynku Zespołu Szkół nr 3 po drugiej stronie ulicy. Decyzja w tej sprawie jednak nie zapadła.
- W poprzednich dwóch latach wychodziliśmy naprzeciw oczekiwaniom rodziców i większość odwołań rozpatrywana była pozytywnie. Dwa lata temu wydłużono godziny pracy jednego oddziału w Maciusiu (z pięciu do dziewięciu), utworzono też dodatkowy oddział w Wesołej Gromadce, który do tej pory finansowany był ze środków unijnych. Ten program się skończył i od nowego roku gmina obciążona będzie kosztami tej grupy. Rok temu również powstał dodatkowy oddział w Biedronce - wylicza Mielcarek.
Sytuacja nie jest więc wesoła. Być może alternatywą dla rodziców młodszych dzieci będą nowe przedszkola niepubliczne. A takich ma być w Krotoszynie aż trzy.