Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Koźmińskie Orły od pięciu lat nie mają prezesa. W końcy trzeba to zmienić

Wojciech Miller
Archiwum
Z Maciejem Bratborskim, ostatnim prezesem Białego Orła Koźmin i burmistrzem miasta o patowej od kilku lat sytuacji we władzach klubu rozmawia Wojciech Miller

Od pięciu lat Biały Orzeł Koźmin nie ma prezesa. Co się stanie, jeśli ta sytuacja się nie zmieni po najbliższym walnym zebraniu, które odbędzie się już za kilka dni?
- Nie dopuszczam do siebie takiej myśli. Powiem więcej. Mam duże przekonanie, że 12 grudnia na walnym zebraniu ta sytuacja się zmieni. Ludzie, którym losy Białego Orła nie są obojętne, prowadzili rozmowy z tymi, którzy najprawdopodobniej wejdą do nowego zarządu. Myślę, że obecnie dobrze przygotowaliśmy się do wyborów. Wcześniej tak nie było i być może stąd wynikał wakat na stanowisku szefa klubu.

Nie musimy się chyba oszukiwać, że Pan i Jarosław Ratajczak macie ogromny wpływ na to, co się dzieje w klubie. Czy w kadencji nowego zarządu będzie podobnie?
- Razem z moim zastępcą dbamy bardziej o stronę organizacyjną, bo na sprawy sportowe nie mam już z wyboru wielkiego wpływu. Tym zajmuje się głównie Mieczysław Ambrożkiewicz. Nasze zaangażowanie wynikało i wynika z faktu, że klub ma prawie stuletnią tradycję i wpisał się bardzo mocno w sportowy krajobraz Koźmina i jako burmistrz czuję się za niego odpowiedzialny. Na pewno po wyborze nowych władz nie będę się od tego uchylał i wciąż będę pomagał na tyle, na ile pozwoli mi czas.

Żyjemy w czasach kryzysu. Czy Koźmin planuje w jakiś sposób będzie oszczędzać na piłce w Koźminie?

- Nie da się ukryć, że przyszłość klubu zależy w głównej mierze od sponsorów. To jest warunek konieczny, aby zwłaszcza zespół seniorski funkcjonował prawidłowo. Jeśli chodzi o inne aspekty działalności, to mamy zabezpieczone środki takie, jak w ubiegłym roku.

W minionej rundzie po odejściu Dariusza Maciejewskiego zespół tak naprawdę ustawiał Dariusz Skrzypczak. Gdyby to tylko od Pana zależało, byłby Pan zwolennikiem opcji grającego trenera. Czy ten doświadczony piłkarza nadawałby się na to stanowisko?
-Jeśli udałoby się połączyć te dwie funkcje, to nie miałbym nic przeciwko. Prawda jest jednak taka, że w praktyce jest to bardzo trudne do wykonania. Trudno bowiem całkowicie angażować się w grę i jednocześnie myśleć o taktyce. Szkoleniowiec powinien jednak przyglądać się wszystkiemu z ławki.

Biały Orzeł już dość długo musi grać w Dobrzycy. Kiedy wreszcie zespół wróci do domu?
- Ten sezon będziemy musieli dokończyć grając jeszcze w Dobrzycy. Następny rozpoczniemy już jednak na własnym, nowym obiekcie. Trwa to tak długo, gdyż wydłużyła się procedura pozyskiwania gruntu. Uważam jednak, że obiekt, który powstaje w Koźminie będzie przynajmniej o klasę lepszy niż poprzedni. Będzie nowoczesne boisko z całym zapleczem i na pewno spełni nasze wymagania.

Gdy patrzy Pan w czwartoligową tabelę, to odzwierciedla ona obecny potencjał Białego Orła?

- Jest to na pewno rezultat poniżej oczekiwań. Zespół stracił w rundzie jesiennej kilka punktów w naprawdę głupi sposób. Gdyby tych oczek było więcej, a była na to realna szansa, przyszłość byłaby zdecydowanie spokojniejsza. Wiosną zmuszeni będziemy więc walczyć o utrzymanie, a tego chcieliśmy uniknąć.

Jak widzi Pan przyszłość całego klubu, jak i pierwszego zespołu?
- Już jakiś czas temu zakładaliśmy, by do pierwszego zespołu wchodziło jak najwięcej wychowanków. Szkolimy młodzież i w dużym stopniu to się udaje. Są jednak pewne czynniki, które nie do końca zależą od klubu, że tych chłopaków tracimy. Chodzi tu między innymi o ich wyjazd na studia. Uważam jednak, że ten system w miarę się sprawdza. Trzeba jednak być świadomym, że na poziomie nawet czwratoligowym nie da się zbudować zespołu w oparciu o samych wychowanków. Musi być swoisty melanż doświadczenia i młodości. A doświadczenia trzeba zwykle szukać w innych miejscowościach. Takie są realia.

Wróćmy jeszcze do wyborów nowego prezesa. Czego życzyłby pan nowemu sternikowi Białego Orła?
- Przede wszystkim cierpliwości, bo na tym stanowisku jest to niezbędne. Mam nadzieję, że nie będzie kierował się emocjami, a co za tym idzie, nie będzie podejmował pochopnych decyzji. Wierzę ponadto, że jego i współpracowników praca przyczyni się do promocji Koźmina, a kibicom da dużo radości i satysfakcji.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

MECZ Z PERSPEKTYWY PSA. Wizyta psów z Fundacji Labrador

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na krotoszyn.naszemiasto.pl Nasze Miasto