- Wydawane zalecenia są niekiedy absurdalne, nawet sprzeczne ze sobą, pozbawione logiki, a nawet śmieszne (a może raczej: żałosne). Lepiej byłoby - zamiast myśleć nad kolejnymi obostrzeniami - dopilnować, żeby obecne były sensowne. Dla przykładu: mamy zakaz organizowania dużych imprez - ale jednocześnie nie zostało zamknięte miejskie targowisko – wytłumaczył nam lekarz rodzinny Maciej R. Hoffmann z Krotoszyna.
Wiele imprez zostało odwołanych z tego powodu. W miniony weekend odbyły się tylko Mistrzostwa Polski Seniorów w zapasach, jednak bez udziału publiczności, dlatego można było je śledzić na żywo na stronie naszego tygodnika. Koronawirus, a właściwie ogłoszenie powiatu krotoszyńskiego czerwoną strefą (od 3 października i dalej kontynuowanym) spowodowało spadek obrotów wśród krotoszyńskich przedsiębiorców. Właściciele lokalów przyznają zgodnie, że mieszkańcy boją się wychodzić z domów. - Sytuacja jest tragiczna. Jest o wiele gorzej, odkąd ogłosili nas czerwoną strefę. Mogę porównać, że sytuacja wygląda tak samo, jak 14 marca, kiedy zaczynali wprowadzać te pierwsze obostrzenia – powiedziała nam właścicielka jednego z lokali w Krotoszynie.
- Generalnie odkąd wprowadzili strefę czerwoną to obroty pospadały po 30-40 proc. Mimo, że ludzie mogą wchodzić, u nas to jest 7 osób na lokal, to tak jest ciężko te 7 osób zapełnić. Dowozów też nie ma tylu, ile powinno być, tyle ile było wcześniej. Nie wiem z czego to wynika, czy z tego, że dużo ludzi jest na kwarantannie, czy z tego, że ludzie się boją. Generalnie wszystko poszło w dół. To nie jest też kwestia strefy czerwonej, bo mam też lokal w Jarocinie, a w Jarocinie jest żółta, jak w całym kraju i mam to samo, co w Krotoszynie. Także w żółtych strefach też jest spadek. Jest to jednak bez różnicy, jaka jest strefa, bo i tu i tu jest spadek na podobnym poziomie – powiedziała nam Marcelina Przybyła właściciela restauracji Tratoria Florentina.
- Praca fryzjerki od kiedy jesteśmy w czerwonej strefie nie wygląda kolorowo, cały czas pracuje z klientami na zapisy w wyznaczonym czasie godzinowym, niestety wiele z zapisanych klientów odwołuje wizytę ponieważ albo obecnie przebywa na kwarantannie albo ktoś z rodziny i zazwyczaj słyszę, że "się boję" by nie zarazić nikogo a przy okazji siebie. Coraz mniej klientów korzysta z usług fryzjera, są to osoby starsze więc tym bardziej narażone na choroby i niską odporność, w związku z tym czas pracy tygodnia skracam do 3 dni i tak ustalam klientów by też nie siedzieć w pustym zakładzie – powiedziała nam Aurelia Waldowska, właścicielka zakładu fryzjerskiego w Zdunach.
POLECAMY RÓWNIEŻ:
Wyniki II tury wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?