Mieszkańcy skarżą się na hałas i pylenie
Od początku prac nad nowym planem mieszkańcy podważają zasadność umieszczenia w nim zapisu o terenie przemysłowym. Tym samym kierują swoje pretensje pod adresem firmy, która ich zdaniem, sprawia wiele kłopotów.
Zawiązali również Stowarzyszenie na rzecz rozwoju miasta i gminy Krotoszyn, które formalnie ma moc uchwałodawczą. – Nie zgadzamy się aby zakład stolarski, który na początku był małą firmą w ten sposób się rozrastał. Codziennie jesteśmy skazani na dobiegający zewsząd hałas, również po godzinie 22:00, pylenie, spalanie odpadów w tym lakierów w zakładzie oraz niszczenie niedawno wybudowanej drogi przez samochody ciężarowe, które przyjeżdżają do firmy – tłumaczy Anna Konarska-Mielcarek, prezes stowarzyszenia.
Inni mieszkańcy dodają, że batalia z zakładem trwa już od prawie roku i nie widać żadnych konkretnych rozwiązań. – Były już mediacje z gminą Krotoszyn z udziałem burmistrza. Nic w tym temacie się nie zmienia. Mówimy stanowczo stop samowolom budowlanym w Krotoszynie, a takie właśnie funkcjonują na terenie firmy – dodaje Jacek Mielcarek. Na poparcie swoich słów mieszkańcy pokazują niedawny nakaz rozbiórki jednej z hal magazynowych, która znajduje się na terenie firmy. – Na tę chwilę plan przestrzenny w tej formie w jakiej został zaproponowany upadł i trzeba będzie niebawem wypracować jakiś konsensus, bo tak dalej być nie może – dodaje radny Grzegorz Majchszak, który wspiera mieszkańców w ich działaniach. – Nie chcemy żeby firma przestała istnieć, bo przecież zatrudnia pracowników, ale może dobrym rozwiązaniem byłoby przeniesienie firmy na inne tereny – kończą mieszkańcy ulicy Północnej.
Firma istnieje 32 lata
Firma Stolrus to przede wszystkim rodzinna tradycja. Jest producentem mebli. – Nasza firma jest firmą rodzinną, powstałą w 1985 roku jako mały zakład rzemieślniczy. Obecnie zatrudniamy 100 pracowników i stale się rozwijamy. Posiadamy wszelkiego rodzaju certyfikaty naszych usług, dostępnych maszyn oraz wysokiej jakości usług, jakie wykonujemy – zaczynają Marcin Rusek i Paweł Rusek, którzy spotkali się z nami w siedzibie firmy.
Firma powstała na terenach przemysłowych, co panowie potwierdzają odpowiednim dokumentem otrzymanym w Urzędzie Miejskim jeszcze w roku 2013. Stąd aktualna zmiana terenów na mieszkalno-usługowe ich zdaniem, jest nie na miejscu. – Kiedy nasz ojciec budował zakład wszystko było w jak najlepszym porządku. Idziemy jednak z duchem czasu i się rozwijamy stąd ciągłe stawianie na modernizację i rozwój. Nie wszystkim to najwidoczniej się podoba – mówią.
Uzgodnienia były
Właściciele firmy tłumaczą, że było kilka spotkań, na które zostali zaproszeni i padały konkretne ustalenia, które miały przyczynić się do zmniejszenia uciążliwości dla mieszkańców. – Zaproponowaliśmy trzy najważniejsze tezy. Wybudujemy drogę z drugiej strony żeby nie jeździć ulicą Północną, będziemy starali się zmniejszać pylenie montując odpylacze i zmodernizujemy komin. Na początku wszyscy to zaakceptowali, a potem zmienili zdanie – mówi Marcin Rusek.
Nielegalny magazyn i palenie śmieci
Ostatnio nadzór budowlany nakazał rozbiórkę jednej z hal magazynowych, która okazała się samowolą w firmie. – Kiedy powstawała ta hala, a właściwie namiot magazynowy zgody nie trzeba było mieć. Teraz zmieniły się przepisy, które mieszkańcy wykorzystali. Oczywiście zgodziliśmy się na rozbiórkę, zapłaciliśmy nawet karę i staramy się teraz o budowę hali magazynowej w zgodzie z literą prawa – mówi Paweł Rusek.
To zdaniem właścicieli tylko pretekst dla mieszkańców. Panowie mają bowiem wiele więcej kontroli nawet tych związanych ze spalaniem produkowanej przez siebie biomasy, czyli brykietu. – Odwiedza nas Straż Miejska, Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska, nadzór budowlany i wiele innych instytucji, które jednak większych uchybień nie znajdują . Niedawno mówiono, że palimy lakierami i odpadami, a z lakierni zrezygnowaliśmy już kawał czasu temu – dodają właściciele.
Praca trwa w najlepsze
Właściciele bez zbędnych pytań oprowadzają nas po firmie żebyśmy mogli zobaczyć jak wygląda praca przy produkcji mebli.
Swoje zwiedzanie rozpoczynamy od części montażowej, która łączy się bezpośrednio z halą magazynową, gdzie meble są pakowane do wysyłki. Następnie wchodzimy do hali produkcyjnej, gdzie praca trwa w najlepsze. Co warte podkreślenia w dalszym ciągu, mimo włączonych maszyn, spokojnie rozmawiamy ze sobą bez konieczności podnoszenia głosu. Idziemy do zamkniętej lakierni, gdzie już tylko odbywa się pakowanie. W dalszej części odbywa się ekologiczne olejowanie mebli. W środku czuć tylko zapach drewna, nic poza tym. Wychodząc z hal i zamykając za sobą drzwi nie słychać nic. Tak jakby żadna praca tam się nie odbywała. – Nie mamy nic do ukrycia. Rocznie 60 tys. zł podatku płacimy. Firmę przejęliśmy po ojcu i nadal ją prowadzimy rozwijając ją tylko i unowocześniając. Jeśli mamy się stąd wyprowadzić to niech burmistrz da nam 15 milionów i wskaże tereny pod nową inwestycję – kończą właściciele.
*****
Jak postępować, aby chronić się przed bólami pleców
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?