Okoliczni mieszkańcy od lat skarżą się nie tylko na węglowy pył, ale także smog z palącego się węgla. Wzywani na miejsce strażacy gaszą ogień i nie zamykają składowiska, a nawet nie nakładają żadnych kar na właściciela. Tłumaczą, że dochodzi do samoistnych samozapłonów, za które nikt nie ponosi odpowiedzialności, podobnie jak za wybuchy plam na słońcu.
Czytaj także: BM Kobylin ignoruje decyzję sądu nakazującą likwidację składowiska węgla w Zdunach
Zachowanie strażaków jest w tej sprawie dość dwuznaczne. Kiedy przeciętny mieszkaniec Zdun rozpali jesienią ognisko z zagrabionych liści w przydomowym ogródku, a figlarny wiatr przeniesie dym na ulicę, to wezwani przez przechodniów strażacy wlepiają mu mandat, nawet jeśli ten zapewni, że liście same się zapaliły.
Czytaj także: Komentarz tygodnia Informacji Krotoszyńskich
Rozumując jak strażacy, gdyby ktoś w środku Zdun uruchomił nielegalną koksownię, to ma do tego prawo, o ile powie, że węgiel zapala się samoistnie. Taka pobłażliwość strażaków, wywołuje przekonanie, że każda firma, którą stać na sponsorowanie straży stoi ponad prawem.
Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?