Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

II wojna światowa na zawsze złączyła ich losy

Łukasz Cichy
Łukasz Cichy
fotografie nagrobne Rozalii i Antoniego Marciszewskich
fotografie nagrobne Rozalii i Antoniego Marciszewskich archiwum
Ta historia jest, jak rodem z filmu romantycznego. Polski żołnierz internowany w Rumunii poznaje Węgierkę, której ziemie zostały zagarnięte przez Rumunię. Po zawierusze wojennej przybywają do Polski i wiodą spokojne życie.

Walczyli o Polskę od pokoleń

Antoni Marciszewski urodził się 6 czerwca 1916 r. w Krotoszynie. Był wychowany w patriotycznej rodzinie. Jego ojciec Ignacy Marciszewski (1884-1962) brał udział w Powstaniu Wielkopolskim w wyzwoleniu Krotoszyna oraz walkach pod Zdunami, Perzycami i Chachalnią. W Wolnej Polsce pracował w Fabryce Maszyn w Krotoszynie. Antoni Marciszewski po ukończeniu szkoły pracował w cegielni w Krotoszynie. - W 1939 r. został powołany jako poborowy do wojska i tam zastała go kampania wrześniowa – tłumaczy nam wnuk Antoniego – Bartosz Marciszewski. Antoni Marciszewski służył w 10 Brygadzie Kawalerii późniejszego generała, a wówczas pułkownika Stanisława Maczka (1892-1994). Brygada była tylko z nazwy kawalerią, gdyż była to jedna z dwóch brygad w Polsce (poza Warszawską Brygadą Pancerno-Motorową), która składała się z broni pancernej. Antoni Marciszewski walczył w załodze tankietki TKS. - Dziadek był dowódcą tankietki, którą musiał zakopać w ziemi i porzucić. W Lublinie podczas bombardowania tamtejszych koszar stracił słuch. Następnie wycofał się z brygadą na Przedmoście Rumuńskie i tam został internowany. W obozie spali na betonie i słomie. Co noc paru żołnierzy się nie budziło… Z tego obozu razem z kilkunastoma osobami uciekł i znalazł się w Bukareszcie. Tam podjął pracę jako taksówkarz – dodaje Bartosz Marciszewski. Po zakończeniu II wojny światowej Antoni Marciszewski został kierowcą dygnitarzy komunistycznych. W tym czasie poznał swoją późniejszą żonę Rozalię Kojsco, która akurat przebywała w Bukareszcie, ale o tym w dalszej części.

Węgrzy pod okupacją rumuńską

Rozalia Kojsco urodziła się 25 sierpnia 1926 r. w jednej z wsi pod miejscowością, którą Węgrzy określali jako Csíkszereda, a Rumuni jako Miercurea Ciuc. Miejscowość obecnie jest wielkości Krotoszyna, a nawet większa, jednak ponad 100 lat temu zamieszkiwało je niespełna 4 tys. osób. Miejscowość od średniowiecza znajdowała się na terenie Królestwa Węgier. Po I wojnie światowej, którą Austro-Węgry przegrały i na mocy traktatu w Trianon Królestwo Węgier utraciły dostęp do morza, a 2/3 ludności oraz 2/3 obszarów znalazło się pod obcym panowaniem. Ich ziemie zostały rozdzielone przez Austrię (Sopron, Moson i Vas), Królestwo Serbów, Chorwatów i Słoweńców (późniejszą Jugosławię, czyli większość Baszki i Banatu), Czechosłowację (tereny Słowacji i Ruś Zakarpacką) oraz właśnie Rumunię (Siedmiogród). Dawna Csikszereda, jako Miercurea Ciuc znalazła się pod panowaniem rumuńskim. Węgry w tym czasie były krajem paradoksu. Dlaczego? W okresie międzywojennym na czele Węgier, państwa bez dostępu do morza stał admirał Miklós Horthy. Był regentem królestwa bez króla. Mało tego, w czasie II wojny światowej jego sojusznikiem była Rumunia, wobec której Węgry miały spore roszczenia terytorialne. W wyniku dwóch arbitraży wiedeńskich Węgry uzyskały kosztem Czechosłowacji południową Słowację i Ruś Zakarpacką, a dodatkowo kosztem Rumunii północny Siedmiogród. W wyniku napaści na Jugosławię - Wojwodinę, Prekmurje, Baranję i Medimurje. W sumie w latach 1938-1941 ponad 2 mln Węgrów wróciło do Ojczyzny. Csikszereda znów wróciła w granice węgierskie. Po II wojnie światowej, a dokładnie w 1947 r. Węgry znów utraciły swoje terytoria i znalazły się w granicach sprzed 1938 r. Csikszereda na zawsze pozostała jako rumuńska Miercurea Ciuc. - Ludzie tam szli spać jako Węgrzy, a obudzili się jako Rumuni – dodaje Bartosz Marciszewski. Różnice etniczne widać do dzisiaj. Według spisu z 2011 r. w miejscowości tej mieszka 81,39 proc. Węgrów, a tylko 17,4 proc. Rumunów.

Polska – jej nowa Ojczyzna

Państwu Marciszewskim urodziła się dwójka dzieci, Maria (ur. 1947 r.) oraz Władysław (1953-2018), czyli ojciec naszego rozmówcy. Po odwilży w roku ok. 1957-1958 Marciszewscy wrócili do Krotoszyna. - Dziadek pracował w Zakładach Mięsnych, a babcia zajmowała się domem. Babci rodzina została na terenach węgierskich pod okupacją rumuńską. Z kolei jej potomkowie żyją w Krotoszynie oraz w Olsztynie. Z rodziną tamtejszą mieliśmy kiedyś kontakt, ale zamierzamy go odnowić. Ich przodkowie byli Węgrami. Cała wieś jest węgierska. Młodsi znają tylko rumuński, natomiast starsi tylko węgierski – kończy Bartosz Marciszewski. Rozalia Marciszewska zmarła 27 sierpnia 1998 r., natomiast Antoni Marciszewski 2 lipca 2006 r. Spoczęli na cmentarzu przy ul. Raszkowskiej w Krotoszynie.

Bartosz Marciszewski
Bartosz Marciszewski
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Michał Pietrzak - Niedźwiedź włamał się po smalec w Dol. Strążyskiej

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na krotoszyn.naszemiasto.pl Nasze Miasto