Dlaczego ludzie w związku z epidemią koronawirusa ruszyli masowo do sklepów, wykupując wszystkie produktu z długą datą przydatności oraz artykuły higieniczne?
– Odpowiedzi na to pytanie należy doszukiwać się w psychologii społecznej i tym, w jaki sposób inni ludzie wpływają na nas, na nasz sposób myślenia, emocje i postawy – uważa dr Andrzej Szymkowiak z Katedry Handlu i Marketingu Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu.
Wskazuje on na to, że w momencie wejścia do marketu, gdy widzimy, że ludzie panicznie kupują całą masę produktów, mamy do wyboru dwie reakcje.
– Możemy negować zasadność takiego zachowania lub podążać za tłumem – mówi dr Andrzej Szymkowiak.
Gdy widzimy puste półki w poznańskich dyskontach, to możemy odnieść wrażenie, że zdecydowana większość osób wybrała tę drugą opcję. Brakuje przede wszystkim makaronu, ryżu, jajek, mydła i papieru toaletowego, w tym momencie są to już towary deficytowe. Niewiele lepiej sprawa ma się, jeśli chodzi o olej, mąkę, cukier i zupki w proszku.
Czytaj też:
– Przecież to paranoja, to już mój trzeci sklep i nie mogę zdobyć papieru toaletowego. Zaczynam się zastanawiać, czy nie przegapiłam odpowiedniego momentu na zrobienie zapasów – mówi pani Monika, którą spotkaliśmy w jednym z dyskontów na poznańskim Grunwaldzie.
– W najbliższych 24-48 godzinach sytuacja będzie się uspokajać, a gdy ludzie zobaczą, że nie ma problemu z dostępnością produktów, bo są one na bieżąco uzupełniane, to sytuacja wróci do normy – przewiduje dr Andrzej Szymaniak.
Koronawirus w Poznaniu. Jacek Jaśkowiak: "Zapas maseczek i strojów ochronnych wystarczy na trzy dni." Pracownicy szpitali odmówią pracy?
Jego zdaniem największy wpływ na panikę konsumentów miały zarówno wtorkowe wydarzenia związane z decyzją rządu o odwołaniu imprez masowych, jak również zamknięcie szkół, przedszkoli i żłobków w Poznaniu.
Zobacz też: Kościoły w Poznaniu zapraszają na modlitwę o powstrzymanie koronawirusa
– Ostatnie dni w Polsce, te wszystkie zmiany i decyzje na poziomie organizacyjnym były bardzo dużym impulsem, który zmobilizował ludzi do tego, by ruszyli masowo do sklepów - argumentuje dr Andrzej Szymaniak.
Ekspert Uniwersytetu Ekonomicznego zwraca również uwagę na inny istotny aspekt wszechobecnej paniki.
– Spodziewam się tego, że za moment będziemy mieli do czynienia z wysypem ofert typu sprzedam mąkę i ryż, na różnych internetowych portalach aukcyjnych, oczywiście za duże pieniądze. Podobnie było już przecież w przypadku masek ochronnych
- przekonuje dr Andrzej Szymaniak.
W takiej sytuacji konsumenci powinni zachować czujność i wykazać się sporą nieufnością i zdrowym rozsądkiem.
Sklepy mogą wprowadzić również pewne zaostrzenia np. wpuszczanie ograniczonej liczby osób w jednym momencie. Pamiętajmy jednak, że mamy do wyboru sklepy internetowe.
Zobacz też:
Sprawdź też:
Koronawirus w Wielkopolsce - zobacz wideo:
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?