Kobylinianie wystąpili na obiekcie Victorii osłabieni brakiem kontuzjowanego Dariusza Reyera. Na ławce rezerwowych z kolei miejsce zajął uskarżający się na bóle pachwiny Tomasz Kempiński.
Po niespełna 20 minutach gry wydawało się, iż Piast wystąpi tylko w roli "chłopca do bicia", gdyż miejscowi prowadzili różnicą dwóch goli. Oba trafienia zapisał na swym koncie Mateusz Andrzejewski, który pokonywał Dominika Sadowskiego w 17 i 19 minucie. Najpierw, napastnik trafił do pustej bramki po ładnej szarży swojego partnera. Sadowski zdołał co prawda trącić zacentrowaną spod linii końcowej piłkę, ale Andrzejewski dopadł do niej jako pierwszy i bez trudu umieścił w pustej bramce. Chwilę później, ten sam zawodnik błyskawicznie wystartował zza pleców Jakuba Pospiecha i strzałem w krótki róg wykończył diagonalne zagranie z lewej flanki.
Na szczęście strata dwóch goli nie zdeprymowała podopiecznych Marcina Kałuży, którzy po pół godzinie gry uzyskali znaczną przewagę w środku pola. Spora liczba stałych fragmentów zaowocowała zdobyciem kontaktowej bramki. W 42 minucie gry z narożnika boiska dośrodkowywał Marek Szymanowski, a zupełnie niepilnowany Jacek Biernat uprzedził bramkarza i "przytomną główką" bez trudu trafił do siatki.
Poziom demonstrowany w końcówce pierwszej połowy kobylinianie zaprezentowali również u progu drugiej części gry, zdobywając wyrównującą bramkę w minucie 55. Akcję wspaniałym dryblingiem i minięciem dwójki rywali zapoczątkował Marcin Kurzawa. Popularny "Grzybek" zagrał na prawe skrzydło do wprowadzonego na murawę parę chwil wcześniej Marcina Czwojdraka, a ten płasko dograł wzdłuż linii bramkowej do zamykającego atak Michała Rejka, który z bliska trafił do siatki.
Do końca meczu obie drużyny prezentowały dość zachowawczy styl, co przełożyło się na małą liczbę spięć podbramkowych. W efekcie ekipy zasłużenie podzieliły się punktami.
- Remis w pełni odzwierciedla boiskowe wydarzenia - relacjonował Jakub Pospiech. - Bardzo budującym zjawiskiem jest, iż potrafiliśmy pozbierać się z kolan po dwóch ciosach zadanych przez rywala na początku meczu.
"Szpila" i "Tiger" znowu spełniają marzenia
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?