Poseł Maciej Orzechowski przekonywał nas, że partyjny sąd koleżeński rozpatruje międzykoleżeńskie konflikty i nie ma sensu nadawać jego decyzjom zbyt wielkiego znaczenia. Czy rzeczywiście? Wielu znanych kiedyś polityków spoczywa teraz na tzw. politycznym aucie, bo nie zmieścili się w partyjnych szeregach i z nich wypadli, podobnie jak z polityki. Czasem błąkają się bezpańsko pod drzwiami innych partii, licząc na przygarnięcie. Większość jednak kończy karierę, no chyba, że jest się politykiem wielkiego formatu. Ale czy takim jest poseł Orzechowski? Mam wobec niego mieszane odczucia. Wielką sympatią darzę bowiem jego ojca, szlachetnego, ciepłego człowieka, z którym w latach 90. zakładaliśmy w południowej Wielkopolsce nieistniejącą już partię. Wiesław swoją ewidentną uczciwością, bezpośredniością i szczerością łączył ludzi różnych opcji. Dla mnie był takim krotoszyńskim Kuroniem.Takie osoby jak Wiesław nazywane są teraz koncyliacyjnymi. Jego syn może ma szczere intencje, ale talentu koncyliacyjnego niewiele, a i przy tym deficyt ciepła i zrozumienia drugiego człowieka. Do tego wpadł w złe towarzystwo. Towarzystwo ludzi dbających przede wszystkim o swoje interesy. Ludzi, którzy takich wahających się jak on wykorzystują bezwzględnie. Jest dla nich pudrem na pryszczatej twarzy. Pudrem, który kiedyś strzepną, gdy ozdobna maska nie będzie już potrzebna. Oni nie będą mieli skrupułów aby spojrzeć na swoje prawdziwe oblicze w lustrze. A Maciej? Może nie jest za późno aby zejść z warszawskich salonów i zacząć traktować ludzi w Krotoszynie tak, jak robił to Kuroń?
META nie da ci zarobić bez pracy - nowe oszustwo
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
