Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Czy w Sulmierzycach dojdzie do referendum ws. chlewni? [ZDJĘCIA]

Redakcja
Podczas X sesji Rady Miejskiej w Sulmierzycach, która odbyła się w czwartek 14 listopada, rozgorzała dyskusja nt. planowanej budowy chlewni oraz biogazo-wni. Zgromadziła ona tłumy mieszkańców miasta.

Sam porządek obrad nie był tak burzliwy, jak końcowa faza sesji. Mieszkańcy złożyli pismo na ręce władz miasta i w tej sprawie głos zabrał radca prawny.

-Zapoznałem się z tym wnioskiem, który wpłynął, tzn. z tą petycją, obejmującą również wniosek o przeprowadzenie referendum. W pierwszej kolejności należałoby zauważyć, że kwestie referendum lokalnego są ściśle unormowane w ustawie z dnia 15 września 2000 r. o referendum lokalnym. Tutaj mamy przede wszystkim podstawową kwestię, że ta petycja nie jest wnioskiem o referendum w rozumieniu art. 11 ust. 12. Także, jeżeli mówimy o tym, jak miałby się to odbyć i byłaby taka inicjatywa - ja zaraz przejdę do kwestii merytorycznej, czy to co jest przedmiotem tego pisma może być przedmiotem referendum, bo o jest druga rzecz - natomiast jeżeli mówimy o referendum, o samych wymogach formalnych, to przede wszystkim musiałaby się pojawić grupa inicjatywna. To jest ta grupa 15 obywateli, którzy składają formalnie wniosek. Art. 12 jasno mówi, co zawiera powiadomienie. Jest to grupa ludzi, którzy wskazują PESEL-e, swoje adresy zamieszkania, wskazują przede wszystkim sprawę, która ma być przedmiotem referendum. Są oczywiście motywy referendum. To z kolei mówi art.2 ust. 1 pkt 2, m.in. może to być: „mieszkańcy jednostki samorządu terytorialnego jako członkowie wspólnoty samorządowej wyrażają w drodze głosowania swoją wolę co do sposobu rozstrzygania sprawy dotyczącej tej wspólnoty, mieszczącej się w zakresie zadań i kompetencji organów danej jednostki”. To jest kluczowa kwestia, bo tam jest, czy to się mieści w zakresie kompetencji danej jednostki? Wstrzymanie budowy się nie mieści, jak to jest skonstruowany. Ja oczywiście nie chcę tutaj rozstrzygać, bo to jest wola rady. Rada musiałaby powołać komisję w tej sprawie, poddać to pod głosowanie , natomiast to są pytania, które się rodzą - tłumaczył radca praw-ny.

Wychodzi na to, że to pismo nie jest wnioskiem o referendum. Kwestię liczbową co prawda spełniono, jednak nie wskazano pełnomocnika tej grupy i nie podano PESEL-i, miejsc zamieszkania i „wstrzymanie budowy” nie leży w kompetencji w gminy.

Radny Marcin Ptak dopytywał, co mieszkańcy mają w tej sprawie zrobić. -Rozumiem, że walczyć trzeba, ale nasze szanse są znikome? - dopytywał.

Radca odparł, że przepisy zawierają zamknięty katalog sytuacji, kiedy władza może odmówić wydania decyzji środowiskowych. Dodał też, że burmistrz ma w tym momencie związane ręce. -Na dzień dzisiejszy, moim zdaniem, niezbędne byłoby zaciągnięcie opinii zewnętrznych firm, z zakresu ochrony środowiska, które mogłyby wskazać, co w tej inwestycji nie pasuje, co zagraża, czy to ,że wcześniej wydano decyzję na chlewnię, a dzisiaj mówimy o biogazowni. Czy to pogarsza państwa sytuację? Zapoznałem się wstępnie z opinią RDOŚ-iu i RDOŚ stwierdził, że to nie wpływa negatywnie - dodał radca prawny.

-Moje zdanie jest podobne, jak pana mecenasa, że do tematu trzeba podejść bardzo ostrożnie i nie jestem zwolennikiem referendum, bo mimo iż udałoby się przejść procedury odnośnie referendum. Uzasadnię państwu dlaczego. Tak, jak pan mecenas mówił. Zebranie ilość podpisów w grupie inicjatywnej odnośnie referendum nie będzie problemem, ale wiemy, że z doświadczeń, że referenda z reguły - nie mówię, że akurat to - się nie uda ze względu na to, że musi pójść 30 proc. uprawnionych mieszkańców, żeby było ważne. Co się stanie, gdy zrobimy referendum i ono będzie nieważne, bo nie pójdzie 30 proc. mieszkańców do urn? To będzie argumentem do inwestora. Powie tak: „Nie poszli, więc większości jest obojętne, czy jest czy nie”. Będzie argument dla inwestora. Inna sprawa - gorsza. Co się stanie, a może się tak stać, gdy to referendum będzie ważne, ale wygrają zwolennicy tej inwestycji? Bo może się tak zdarzyć. Przyszli tutaj przeciwnicy, a zwolennicy nie przyszli, bo mówią „po co?”. Głosowanie może się okazać, że będzie na korzyść inwestora. I pytam się radnych i państwa: Czy my się z tym pogodzimy? Nie, nie pogodzimy się. Po co robić referendum? Moim zdaniem, trzeba poszukać takich prawnych możliwości, żeby to zablokować, ale nie referendum. To jest moje zdanie - argumentował przewodniczący Rady Miejskiej w Sulmierzycach Adam Orzeszyński.

Czy dojdzie do referendum? O tym poinformujemy oczywiście w najbliższych wydaniach tygodnika.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Czy w Sulmierzycach dojdzie do referendum ws. chlewni? [ZDJĘCIA] - Krotoszyn Nasze Miasto

Wróć na krotoszyn.naszemiasto.pl Nasze Miasto