Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Czy my mieszkamy koło kopalni? - pytają rozgoryczeni mieszkańcy osiedla z Zdunach

Marcin Szyndrowski
Zdjęcie internautki
Zdunowianie narzekają na problemy związane z kolejnymi rozładunkami i załadunkami węgla. - Tak nie można żyć - mówią

Od wielu miesięcy firma BM Kobylin ze Zdun boryka się z wielkimi problemami finansowymi. Prowadziła ona do tej pory rozległą działalność, prowadząc sprzedaż węgla, skup zbóż, tucz kontraktowy warchlaków i opas bydła.
Niestety, w 2016 r. okazało się, że firma popadła w długi, których wielkość przekroczyła 200 mln zł. Groziło jej bankructwo, ale dzięki umiejętnym mediacjom z wierzycielami i sądem udało się wdrożyć tzw. postępowanie sanacyjne. Sąd w Kaliszu wyznaczył zarządcę, którym został Andrzej Głowacki z firmy DGA Centrum Sanacji Firm z Poznania. Miał on przygotować kompleksowy plan restrukturyzacji firmy oraz znaleźć sposób na ułożenie się z wierzycielami. Niestety dziś próżno go szukać. Co dzieje się w samej firmie ciężko orzec bowiem telefonów do firmy nikt nie odbiera. Wiadomo jednak, że proces sanacyjny wciąz trwa.
Na oficjalnej stronie firmy czytamy: – W sprawach dotyczących przebiegu postępowania restrukturyzacyjnego wierzyciele mogą kontaktować się z zarządcą pod adresem e-mail: bmko [email protected] oraz Zarządem BM Kobylin pod adresem e-mail:[email protected].
I tam wysłaliśmy zapytania na interesujące nas pytania, bowiem o ile sanacja trwa to mieszkańcy wciąż borykają się z uciążliwościami . Znów bowiem trwają niedaleko firmy rozładunki węgla, które powodują problemy, z którymi mieszkańcy – przynajmniej tak im się wydawało – nie mieli mieć już problemów. Mieszkańcy osiedla Madalińskiego oraz u. Kolejowej za swoją największą bolączkę uważają wszechobecny pył węglowy. Plac dawnej cukrowni jest wciąż punktem przeładunku i rozładunku oraz składowiskiem węgla. W ubiegłym tygodniu trwały tam zaawansowane prace, które jedna z mieszkanek sfotografowała. – Cholera, czy my mieszkamy koło kopalni? To jest 20 metrów od mojego budynku – napisała na swoim profilu facebooowym. Inni mieszkańcy nie kryją swojego oburzenia informując, że tak nie może być i proszą o pomoc włodarza gminy Zduny.
Gmina Zduny oczywiście zainteresowała się tematem, bowiem nie ma zgody na tego typu działania. – Teren niestety nie jest nasz. Alarmujemy, pytamy i szukamy sposobu na bezpośrednie działanie. Informujemy policję i badamy, czy chociaż trochę te odpady nie naruszyły naszej drogi gminnej. W czwartek rano (4 stycznia - przyp. red.) jedną partię odpadów wywieziono, ale nawieziono drugą. Moim zdaniem, nie można tak działać. Więcej kompetencji ma tutaj Starostwo Powiatowe i Wojewódzki Inspektor Ochrony Środowiska, których poprosiliśmy również o pomoc – informuje Tomasz Chudy, burmistrz gminy Zduny.
Aktualnie badamy całą zaistniałą sytuację. O postępach w tej sprawie będziemy informowali naszych czytelników na bieżąco. – Nie może być tak żeby na powrót ktoś robił nam na złość. Nie można okien otworzyć, bo wszystko do domu się dostaje. Do tego hałas taki, że wytrzymać nie idzie – kończą mieszkańcy pobliskich terenów.

Źródło: 20m2 Łukasza

center>

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Michał Pietrzak - Niedźwiedź włamał się po smalec w Dol. Strążyskiej

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na krotoszyn.naszemiasto.pl Nasze Miasto