Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Ceramika, rzeźba i malarstwo to życiowa pasja Marii Grzybek. Poznajcie ją bliżej

Karolina Andersz
Arch. prywatne
Maria Grzybek pochodzi z Kuczkowa koło Pleszewa. Na co dzień jednak przebywa w Zdunach, gdzie angażuje się w pracę w Pracowni Zduńsko-Ceramicznej na dworcu PKP.

Jak byłaś małą dziewczynką chciałaś być?
– Nigdy nie sprecyzowałam czy chciałabym być nauczycielką, tancerką czy strażakiem. Jako mała dziewczynka uwielbiałam bawić się w „teatr” i oczywiście grać w nim główną rolę. Sama ubierałam lalki w stroje zrobione z przeróżnych materiałów, budowałam przedziwne konstrukcję i leczyłam drzewa specjalnym lekarstwem, które miało wygładzić ich korę. Teraz wiem, że wszystkie dziwne dziecinne zabawy były związane
z moim późniejszym życiem. Jako mała dziewczynka miałam styczność z rysunkiem i malarstwem poprzez moją mamę. To Ona przekazała mi wrażliwość i nauczyła mnie co to perspektywa, walor i proporcja. Dzięki niej kontynuowałam naukę w liceum plastycznym.
Wiem, że współpracujesz z pracownią ceramiczną w Zdunach.
– Tak, mam możliwość rozwijania swoich pasji jak i wykonuję bardziej skomplikowane zamówienia. Rekonstrukcje, rzeźbienie kafli środkowych czy malowanie naszkliwne wszelkich motywów wykonuję właśnie ja. Oprócz tego prowadzę warsztaty ceramiczne dla odwiedzających naszą Izbę Muzealną, projektuję ulotki i plakaty. Momentami zamieniam się w fotografa, grafika i przewodnika po pracowni. Kawę robię tylko czasem. W pracowni prowadzę indywidualne zajęcia plastyczne dla dzieci, które dzięki nim mają styczność z gliną, poznają różne techniki malarskie i rysunkowe, a czasem nawet zdobywają wyróżnienia w ogólnopolskich konkursach.
Masz kilka pasji...
– Dokładnie. Zajmuję się rzeźbą, ceramiką a także i malarstwem. Zresztą w tych kierunkach jestem wykształco-na, skończyłam wrocławską Akademię Sztuk Pięknych. Moje pasje więc nierozerwalnie łączą się z pracą, co bywa czasem trudne. Umiejętności rzeźbiarskie wykorzystuję przy realizacjach kaflowych, malarskie przy indywidualnych zamówieniach na portrety, kopie starych mistrzów czy pejzaże. Jednak rzeźbę jak i malarstwo z powodzeniem wykorzystuję w byciu ceramikiem. Inną sprawą jest konserwacja i rekonstrukcja ceramiki i szkła. To dziedzina, którą nie każdy może nazwać pasją, no bo cóż może być ciekawego w oczyszczaniu czy naprawianiu zniszczonych obiektów? Dla mnie przede wszystkich to odpoczynek od codziennego pędu, to cofnięcie się do prze-szłości i odkrywanie zagadek danej figurki, filiżanek czy kafli. Zniszczone przedmioty pokazują mi swoją historię, czasem nawet okazują się być przedmiotami dużo bardziej cennymi niż mogłoby się to wydawać.
Która pasja najbardziej odzwierciedla Ciebie?
– Nie potrafię wybrać jednej konkretnej. Często zdarza się gdy mam zlecenie realizowa-ne w glinie, to z wielką chęcią chciałabym malować. W malarstwie łatwiej jest wyrazić ekspresję, niepokój oraz dać upust skrywanej energii. Malarstwo to dyscyplina, którą traktuję jako nieograniczoną standardami i technologią odskocznie. Ceramika z kolei wymaga więcej cierpliwości, wiedzy, pomysłu, ale z kolei daje mi więcej satysfakcji. By skończyć realizację ceramicz-ną potrzebuję około miesiąca czy dwóch i nic na to nie moż-na poradzić, w tej dziedzinie technologia jest na pierwszym miejscu. Każdy etap: lepienie, suszenie, wypały oraz szkliwienie jest ważny, a błędów można popełnić bez liku.
Czy Twoim zdaniem w dzisiejszych czasach jest duże zainteresowanie ceramiką?
– Coraz więcej osób uczestniczy w warsztatach ceramicznych czy nawet zakłada wła-sną pracownie. Ceramika jest bowiem dyscypliną, która się nie nudzi, bywa nieprzewidywalna. Cudowna jak i deprymująca. Ceramika więc to ciągła przygoda i wielokrotne niespodzianki. Inaczej ma się sprawa jeżeli chodzi o sprzedaż rękodzielniczych wyrobów ceramicznych. Niewiele osób jednak docenia różnicę między rękodziełem a wytworem maszynowym. OJedną z kluczowych spraw jest cena. Ceramika produkowana na szeroką skalę zawsze będzie tańsza, taka jest smutna rzeczywistość.
Czego chciałabyś jeszcze w życiu spróbować?
– Jest wiele takich rzeczy. Chciałabym więcej podróżować. Zobaczyć z pewnością Odessę i Sankt Petersburg. Nauczyć się robić szaliki na drutach, a przynajmniej opanować maszynę do szycia. Być może kiedyś mi się to w końcu uda.

center>

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Instahistorie z VIKI GABOR

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na krotoszyn.naszemiasto.pl Nasze Miasto