Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Były szef wodociągów w Zdunach zabrał głos na sesji

Marcin Szyndrowski
Łukasz Cichy
Podczas ostatniej sesji Rady Miejskiej w Zdunach głos zabrał Witold Bagiński. – Nie miałem wcześniej zamiaru brać udziału w sesji, bo ktoś mógłby powiedzieć, że jakieś żale swoje chcę mówić – rozpoczął Witold Bagiński.

Poruszyły go doniesienia prasowe o jego odejściu i wypowiedzi burmistrza Zdun Tomasza Chudego. – Właściwie można by powiedzieć, że „Masa”, ten przestępca z Pruszkowa jest aniołkiem w stosunku do mnie. Skoro zarzuca mi się, że naruszyłem dyscyplinę finansów publicznych, to należało skierować sprawę do kolegium, które by ewentualnie podjęło postępowanie i podjęło dalsze działania – ironizował.

Później poprosił, by radni ocenili jego działania, szczególnie w ostatnim okresie. Podał też kilka przykładów swoich kontaktów z urzędnikami. – W momencie, gdy podjęta została decyzja, że wodociągi mają być przekazane spółce, nie kto inny jak ja podjąłem pewne działania, jak chociażby zawołanie rzeczoznawcy, który wycenił majątek. Bo jeżeli to miało być przekazywane to potrzebna była wycena. Za tę wycenę zapłaciła spółka, nie gmina ok. 9 tys. zł. Przy okazji tej wyceny wyszło na jaw, że nikt nie posiada wiedzy ile jest przyłączy, ile sieci... O średnicach tylko pomarzyć... Dobrze, że pan Nelle, który prowadzi tą całą sieć na mapce sobie rysował gdzie ktoś się przyłączył, bo jak wystąpiliśmy o mapy zasadnicze do ośrodka geodezyjnego to tam się okazało, że na 560 użytkowników - ok. 100 nie ma inwentaryzacji tych wszystkich przyłączy i sieci – dodał były szef wodociągów.

– Mówię o tym, żeby nie myśleć, że ja nic nie robiłem dla tego społeczeństwa. Największą kością nie-zgody jest punkt przejęcia tych wodociągów. Potem gdy wystąpiłem do geodezji o wyciąg rejestru gruntów, okazało się, że przepompownia w Perzycach nie jest własnością gminy. I trzeba było powołać komisję, występować do wojewody itd. To mi przypisuje się zło. Ja nie mówię i nigdy nie uderzyłem, że to jest wina burmistrza. To są zaszłości, które zostały przyjęte, ale osoba, która to prowadzi powinna wiedzieć co jest własnością, a co nią nie jest – wyznał.
Później zaznaczył, że były one tworzone na bieżąco. – Jako szef zakładu nie mógłbym sobie pozwolić na to, żebym wprowadził tam pracowników i kazał im pracować, a jak coś by się stało to ja nie czekałbym na prokuratora, tylko od razu musiałbym na „szagę” maszerować do Rawicza [chodzi o miejsce więzienia – przyp. red.], bo taka byłaby odpowiedzialność – dodał. Zwrócił się też bezpośrednio do włodarza.

– Panie burmistrzu. Zrobił pan jak zrobił, ale musi pan wiedzieć, że nie wypowiedziałem się nigdy przeciwko panu, żeby naruszyć pana dobre imię. Wiem, że politycznie mogliśmy być po różnych obozach i byliśmy. Jak ukazała się informacja w jednej z gazet na temat mojej osoby, to byłem bardzo zbulwersowany, bo jakby pan przeszedł do porządku dziennego: „Wyrzuciłem Bagińskiego”, do czego zresztą na podstawie kodeksu spółek handlowych miał pan prawo, czubym się bardziej komfortowo. Chociaż mając 60 lat, nie mając pracy i małe widoki na jej otrzymanie, to trudno się tak czuć – zakończył. Bagiński nie chciał odpowiedzi. Zostawił ją do oceny włodarzowi.

od 7 lat
Wideo

Precz z Zielonym Ładem! - protest rolników w Warszawie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na krotoszyn.naszemiasto.pl Nasze Miasto