2,5 mln zł lichwiarskich długów w szpitalu

Coraz więcej nowych faktów wskazuje na to, że sytuacja krotoszyńskie-go szpitala jest bardziej dramatyczna, niż komukolwiek się wydawało. Pierwsze informacje o tym, że była dyrekcja SPZOZ na czele z Pawłem Jakubkiem zaciągała w ostatnich latach ryzykowne i bardzo wysoko oprocentowane kredyty w parabankach, zwłaszcza w firmie Magellan z Łodzi, pojawiły się w naszej gazecie już kilka tygodni temu, tuż po posiedzeniu komisji społecznej Rady Powiatu poprzedzającej sesję z 27 kwietnia.

Jak się okazuje, zadłużenie krotoszyńskiego szpitala jest większe niż ktokolwiek przypuszczał. Obecnie dług przekracza 13 mln zł. Jak to ujawniono na konferencji prasowej zwołanej nazajutrz po sesji z udziałem dyrektora SP ZOZ Krzysztofa Kurowskiego, starosty Stanisława Szczotki i doradcy ds. restrukturyzacji szpitala Agnieszki Pachciarz, największą pozycją składającą się na dług są niezapłacone do tej pory faktury dla dostawców usług i leków, co jest typowym objawem niewydolności placówki. Opiewają one na ok. 7 mln zł. Aż 2,5 mln zł stanowią z kolei zobowiązania wobec parabanków, w tym wobec firmy Magellan, działającej w sektorze jednostek samorządowych i związanych z nimi instytucji na podobnej zasadzie, jak to robi np. firma Provident w stosunku do zwykłych obywateli. Kolejne 700 tys. zł stanowią tzw. niedowykonania kontraktu podpisanego z NFZ, co może w dalszej perspektywie skutkować zmniejszeniem kontraktu na 2017 rok nie tylko dla deficytowych oddziałów, np. chirurgii, lecz dla całego szpitala. – Będziemy dążyć do tego, aby w drugim kwartale tego roku kontrakt podpisany z NFZ został wykonany w stu procentach – zadeklarował dyr. Kurowski.

Nie jest wciąż jasne, dlaczego poprzednia dyrekcja szpitala zdecydowała się na zaciąganie tak lichwiarskich, a tym samym ryzykownych pożyczek. Wystarczy przypomnieć, że przy pożyczce w kwocie ok. 2,5 mln zł sam koszt obsługi odsetek to 30 tys. zł miesięcznie (były one spłacane do końca marca), natomiast raty kapitałowe opiewają na 230 tys. zł miesięcznie. Dyrektor Krzysztof Kurowski zapowiedział już, że musi dokładnie przyjrzeć się umowie z Magellanem. – Część umów została zawarta z rażącym naruszeniem przepisów. Wstrzymuję na razie część płatności temu podmiotowi [Magellanowi – przyp. red.] do czasu wyjaśnienia – poinformował na konferencji prasowej.

Informacją o tak dużym zadłużeniu w parabankach jest zaskoczony nie tylko dyrektor SP ZOZ, ale również starosta Stanisław Szczotka. Wiele wskazuje na to, że była dyrekcja krotoszyńskiego szpitala przynajmniej część szybkich wysoko oprocentowanych pożyczek zaciągnęła bez wiedzy i zgody Zarządu Powiatu.
Z ogólnego obrazu dotychczasowego funkcjonowania szpitala jednoznacznie wynika, że szybkie pożyczki musiały być zaciągnięte po to, aby zapewnić bieżące funkcjonowanie placówki. – Próba naprawienia sytuacji w krotoszyńskim szpitalu to będzie ciężka orka. Pożyczki zaciągnięte w Magellanie w 2015 roku i na przełomie tego roku miały charakter pomostowy. Umowy opiewały na kilkanaście różnych produktów, w tym na spłatę wcześniejszych zobowiązań wobec banków, różnego rodzaju ugody, z tych pieniędzy regulowano też część zobowiązań wobec dostawców leków i usług. W co najmniej jednym przypadku pożyczka poszła na wypłatę wynagrodzeń. Sprawa jest bardzo skomplikowana i trwa żmudna analiza całej tej sytuacji – poinformowała nas dyr. Krzysztof Kurowski.

Dużym zaskoczeniem jest też wiadomość, że przy niewykonaniach na kilku oddziałach, w innych, w tym wśród samej administracji (dyrekcja, sekretariat, obsługa prawna, księgowość), pojawiła się ogromna ilość nadgodzin. Zobowiązania z tego tytułu wynoszą aż 1 mln 70 tys. zł, co również pogorszyło wszystkie wskaźniki szpitala. Jak więc widać, restrukturyzacja szpitala musi być głębsza, niż początkowo zakładano.