MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

13 grudnia 2023 roku mija 42. rocznica wprowadzenia stanu wojennego. W Śremie również internowano działaczy „Solidarności'

Katarzyna Baksalary
Katarzyna Baksalary
Stan wojenny w Śremie
Stan wojenny w Śremie "Śremski Sierpień' 80"/BK/archiwum
Każdy 13 grudnia od 1981 roku w Polsce to smutna rocznica wprowadzenia stanu wojennego. Wśród wielu wydarzeń tamtego czasu, także tych tragicznych jak choćby w kopalni „Wujek", odbywały się również aresztowania ludzi walczących z władzą PRL. Wśród internowanych byli również śremscy działacze Komitetu Niezależnego Związku Zawodowego „Solidarność” ze śremskiej odlewni: Jacek Nowaczyński, Marian Piątek oraz Zenon Ratajczak.

Stan wojenny w Polsce - 13 grudnia 2023 roku mijają 42 lata

W nocy z 12 na 13 grudnia 1981 roku rozpoczęły się zatrzymania działaczy "Solidarności". W naszym regionie internowano ponad 400 osób, wśród nich byli również śremianie. Osoby internowane z Wielkopolski osadzane były m.in. w Gębarzewie. To tam właśnie umieszczono śremian. Jak wspominał na naszych łamach kilka lat temu Jacek Nowaczyński, został on aresztowany w nocy z 13 na 14 grudnia.

Do domu wtargnęło sześciu funkcjonariuszy. Najpierw trzymali mnie w naszej komendzie, potem odwieźli mnie do Poznania przy ul. Kochanowskiego, a stamtąd do Gębarzewa, gdzie siedziałem prawie do końca, bo do lipca 1982 roku

- wspominał Jacek Nowaczyński, współzałożyciel Komitetu Niezależnego Związku Zawodowego „Solidarność” w odlewni w Śremie

Aresztowania śremskich działaczy solidarności

Tuż przed wprowadzeniem stanu wojennego, czyli w nocy z 12 na 13 grudnia aresztowani zostali natomiast Marian Piątek i Zenon Ratajczak. Jak wspominał Zenon Ratajczak w książeczce z wywiadami z byłymi działaczami „Solidarności" oraz przeciwnikami PR wydanej przez powiat śremski z okazji 25-lecia Sierpnia 80. o stanie wojennym w zasadzie nie wiedział. W nocy do jego drzwi zapukała milicja.

Młodszy syn, który usłyszał pukanie, wyskoczył z łóżka i otworzył drzwi. Powie­dział: "Tata, milicja". Stojący obok milicjanta SB-cy pchnęli drzwi i we­szli do mieszkania

- relacjonował wtedy Zenon Ratajczak, wspominając również, że w momencie wychodzenia z bloku zauważył, że był on cały obstawiony, zupełnie jakby bano się jego ucieczki.

(...) jesz­cze nic nie wiedziałem [o stanie wojennym - przyp red.], bo oni kłamali. Ponieważ w pracy związkowej dużo jeździłem (Leszno, Wrocław, Gorzów) i przywoziłem prasę, mate­riały związkowe i znałem wielu związkowców, no to mi powiedzieli, że gdzieś tu w okolicy był wypadek, mają ofiary śmiertelne i chodzi o to, żeby pomóc im zidentyfikować ofiary, bo to może są związkowcy

- wspominał Zenon Ratajczak.

Zenon Ratajczak dowiedział się o stanie wojennym na komendzie MO w Śremie

W pierwszej kolejności śremskiego związkowca przewieziono na komendę milicji w Śremie. Tam został zamknięty w pokoju z telewizorem i to właśnie z niego śremianin dowiedział się, co dzieje się w kraju.

Po pewnym czasie wszedł jeden z milicjantów, włączył telewizor i powiedział, żebym posłuchał. Akurat przemawiał gen. Jaruzelski. Tak o wszystkim się dowiedziałem. Po kilku godzinach zabrali mnie, zakutego w kajdany, do samo­chodu osobowego (przyjechał po mnie SB-ek z Poznania). Z nami je­chał też milicjant ze Śremu, którego znałem, a jeszcze bardziej znałem jego brata

- relacjonował dalszy przebieg dnia, w którym został aresztowany Zenon Ratajczak i wspomina, że gdy go zabierali, oburzył się i zapytał swoją „obstawę" czy jest jakimś bandytą i o co jest oskarżany.

Żadnego oskarżenia jeszcze nie miałem

- wyjaśnia związkowiec i dodaje, że jego rodzina szybko dowiedziała się o jego aresztowaniu. Milicjant ze Śremu, który przewoził go do Poznania, dał znać swojemu bratu, który z kolei przekazał informacje żonie pana Zenona.

Ostatecznie pan Zenon został przewieziony do więzienia w Gębarzewie. Wyszedł stamtąd po pięciu miesiącach. W tym miejscu chcielibyśmy przypomnieć, że Zenon Ratajczak jest jedną z osób, którą pożegnaliśmy w 2021 roku. Śremski działacz solidarnościowy zmarł w 9 lutego w wieku 88 lat. Został pochowany na cmentarzu komunalnym w Śremie.

Stan wojenny to niepewność rodzin internowanych

Stan wojenny i odosobnienie działaczy "S" i przeciwników PRL to nie tylko próba dla nich, ale i dla ich rodzin. Często rodziny nie wiedziały, co dzieje się z ich bliskimi, którzy zostali wyprowadzeni z domu. Internowanie Mariana Piątka na łamach "Tygodnika Śremskiego" wspominał jego syn, wówczas 13-letni, Robert Piątek.

Aż do końca grudnia nie wiedzieliśmy, dokąd został wywieziony nasz ojciec. W podobnej sytuacji znalazła się rodzina Zenona Ratajczaka, a później także bliscy Jacka Nowaczyńskiego i Włodzimierza Szymańskiego. W tamtym czasie moja siostra Elżbieta pracowała w Urzędzie Miejskim i próbowała dowiedzieć się, gdzie znajduje się nasz tata. Niestety, dosyć szybko musiała pożegnać się z pracą

- opowiadał przed laty Robert Piątek, syn internowanego, Mariana Piątka.

Zobacz również na śrem.naszemiasto.pl

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Mateusz Morawiecki przed komisją śledczą

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na srem.naszemiasto.pl Nasze Miasto