– Ostatnie ogniwo też powinno być bezpieczne
– uważa Piotr Szlingiert, prezes zakładu pogrzebowego Universum w Poznaniu.
– Jedynie prezydent Sopotu, Jacek Karnowski zaliczył pracowników branży pogrzebowej do pierwszej grupy szczepień przeciwko COVID-19
.
Przyczyna zgonu - niewydolność oddechowa, a nie COVID
13 kwietnia, godz. 13 Szpital Miejski im. Strusia w Poznaniu informuje o konieczności odbioru 13 ciał covidowych. Pracownicy Universum musieli wykonać siedem kursów, bo w samochodzie mieszczą się dwie trumny. W lecznicy zwłoki są dezynfekowane, ozonowane, owijane płótnem i umieszczane w worku, a następnie w trumnie. Ciało do kremacji jest przewożone w kapsule transportowej i później przekładane do trumny.
Szpital covidowy im. Strusia w Poznaniu - zobacz wideo:
14 kwietnia, pierwszy transport ze Szwajcarskiej zmarłego z covidem już o godz. 8. – Zmarłych na COVID-19 wozimy także z innych placówek, na przykład z MSWiA. Szpitale nie mają dużych chłodni. Gdy zdarzy się więcej zgonów, powstaje problem – twierdzi Szlingiert. I dodaje: – Olbrzymim zagrożeniem jest odbiór ciał z domów.
Dla pracowników zakładów pogrzebowych kluczową sprawą jest wiedza, czy dana osoba zmarła na COVID-19. Zdarza się, że rodzina ukrywa ten fakt. – Gdy w karcie zgonu, jako przyczynę śmierci podano niewydolność oddechową, to domniemywamy, że zmarły chorował na COVID-19 – mówi Szlingiert.
Wtedy pracownicy zakładu wracają do auta przebierają się w odzież ochronną – kombinezon, gogle, rękawiczki, ochraniacze i zabierają ciało. – Na początku pandemii zwróciliśmy się do służb miejskich z prośbą o dostęp do informacji, abyśmy mogli sprawdzić, czy adres pod jaki się udajemy jest objęty kwarantanną – twierdzi Szlingiert. – Jeśli tak, to pracownicy zakładaliby od razu stroje ochronne. Niestety, nie udało się.
Robert Jańczak, kierownik zakładu kremacji Universum dodaje, że zdarza się też tak, iż pracownicy jadą do szpitala po zmarłego niecovidowego, a na miejscu okazuje się, że jednak był on zarażony. Dobrze, że zawsze w samochodach znajdują się środki ochrony osobistej. – Wydaliśmy na nie olbrzymie pieniądze. Jeśli jest tylko cień podejrzenia, że to COVID, natychmiast zakładają kombinezony – zaznacza Szlingiert. – Myślę, że dzięki temu ludzie poczuli się pewniej, przyzwyczaili się też do pracy w reżimie sanitarnym. Są jednak bardzo zmęczeni, zestresowani.
Rodzina nie może pożegnać zmarłego na COVID-19
Trzeba pamiętać, że Universum obsługuje ponad połowę pogrzebów w Poznaniu. Gdyby jeden z jej zespołów pracowniczych wypadł na skutek zakażenia koronawirusem, powstałby poważny problem, chociażby ze względu na możliwość przechowywania zwłok. – Łącznie dysponujemy stu kilkudziesięcioma miejscami w chłodniach. Wynajęliśmy też kontener chłodniczy na kilkanaście ciał covidowych – mówi Szlingiert. – Chcemy, aby zmarli byli godnie przechowywani.
Kiedyś Universum wykonywało 30 przewozów zwłok, dzisiaj 60. – Od świąt wielkanocnych zakład kremacji pracuje na dwie zmiany, od godziny 5 do 18. Podobnie było jesienią ubiegłego roku – mówi Jańczak.
Dziennie przy Wrzesińskiej odbywa się około 20 kremacji. Zwłoki przywożone są w kapsule transportowej. – My też je spryskujemy płynem wirusobójczym, zakładamy drugi worek, znów spryskujemy, wkładamy do trumny i zamykamy. Rodzina nie może zobaczyć zmarłego – twierdzi Jańczak. – Covidowa kremacja odbywa się bez rodziny, przy niecovidowej mogą być obecne tylko dwie osoby.
Takie obostrzenia wprowadzono, by ograniczyć zagrożenie zakażenia. Nie wiadomo, czy bliscy zmarłego nie są np. na kwarantannie, a może są chorzy? Ponadto salka pożegnań nie jest duża. Trzeba mieć wiele empatii, aby zrozumieć ból i rozgoryczenie rodziny zmarłego. Często z mężem, żoną, matką czy ojcem nie mieli kontaktu przez wiele dni, bo odwiedzin w szpitalach nie ma. – A tutaj nie mogą pożegnać kochanej osoby – przyznaje Szlingiert. – Dla naszych pracowników to też jest stresująca sytuacja. Musimy jednak zachować daleko idącą ostrożność. W zakładzie kremacji pracuje pięć osób. Gdyby doszło tu do zakażeń, to byłby olbrzymi problem z obsługą instalacji.
Dlatego obowiązuje szczególny reżim sanitarny, np. w ciągu dnia zużywanych jest 100 rękawiczek jednorazowych, wszyscy chodzą w maseczkach, dezynfekują ręce. Jańczak pokazuje swoje dłonie – wyglądają strasznie, są bardzo zniszczone do płynów dezynfekujących.
Popatrzycie na zwłoki w workach, to zaczniecie nosić maseczki
– Niby człowiek oswojony jest ze śmiercią. Zwłoki, pogrzeby, dramaty ludzkie to dla nas chleb powszedni, ale to co teraz się dzieje przeraża. Czasami myślę, że już nigdy nie będzie tak, jak dawniej – mówi jeden z pracowników zakładu pogrzebowego. – Gdy wiedzę na ulicy tych co się śmieją z osób noszących maski lub tych, którzy noszą je na brodach, to mam ochotę przywlec ich do nas, aby popatrzyli na ciała w workach.
Sprawdź też:
- Poznanianki przyłapane przez Google Street View. Zobacz zdjęcia!
- Zdalne nauczanie daje szkołę rodzicom. Zobacz NAJLEPSZE MEMY
- Oto najdłuższe nazwy miejscowości w Polsce
- WAGs Lecha Poznań. Oto żony i partnerki piłkarzy Kolejorza
- Te znaki zodiaku to prawdziwi szczęściarze!
- 25 kolorowych zdjęć Poznania z lat 50. To prawdziwe perełki!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?