Jedzenie mam, to Ci dam - na facebooku
W Poznaniu freeganizm promują m.in. ludzie związani z Rozbratem, szykując dla potrzebujących "Jedzenie zamiast bomb".
- Tu idea jest troszkę inna - wyjaśnia Natalia. - Mi chodziło o to, żeby każdy (i ten co, może sobie kupić kawę za 100 zł za kilo i ten, który musi przeliczać każdą złotówkę co zakupy) mógł podzielić się z kimś swoim nie zużytym jedzeniem, które trafiłoby do kosza.
Gastronomia w naszym mieście. Spróbuj Poznania razem z nami!
Zaczęło się od sąsiadów Natalii, potem idea poszła w sieć. - Regularnie dostaje od sąsiadki siatkę cebul, bo zawsze ma nadwyżkę i jak ich nie zużyje, to się zepsują - mówi administratorka "Jedzenia". - Jednak największą inspiracją był głód... Głód na całym świecie, który co dziennie pochłania niesamowitą ilość ofiar, w tym dzieci! Za każdy razem jak wyrzucam coś, to mam przed oczami dziecko, które mogłoby to zjeść i to wierci straszną dziurę w mojej głowie.
Grupa " Jedzenie Ci dam, bo mam" na facebooku działa od niecałych 2 miesięcy.
- Założyłam ją przy wsparciu mojego partnera, który kibicował i podtrzymywał mnie w przekonaniu, że ma to sens - przyznaje.
Co to jest freeganizm?
Freeganizm nie jest w Polsce zbyt popularny, choć coraz więcej ludzi ma świadomość, że data ważności jest tylko narzędziem marketingu.
- Pierwszy akt freeganizmu popełniłam w swoim domu, wyciągając ze śmietnika jogurt, który mój współlokator wyrzucił, bo był 5 dni po terminie. Jogurt był pyszny i nic mi po nim nie było. Chłopak był za to przerażony. Ale od tego czasu nie wyrzucał już nic z lodówki - mówi.
Zobacz, co ci dam
- Najwięcej wątpliwości miałam z kwestiami dat ważności, dlatego w regulaminie jest zapis, że trzeba informować o tym co jest już oficjalnie przeterminowane, co nie znaczy że jest zepsute - mówi zarządzająca grupą.
Poznaniacy dzielą się wieloma produktami. Często są to owoce i warzywa oraz produkty zbożowe, ale są też słodycze, przyprawy, a nawet gotowe dania np. zupy. Zdarzają się również produkty naprawdę luksusowe takie jak czarna sól czy zielona kawa.
- Cieszy mnie, że poznaniacy dzielą się jedzeniem, że się organizują, przekazują je przez innych, podwożą tu i tam. Że im zależy - przyznaje Natalia Nowacka.
Ta, co daje jedzenie
Natalia Nowacka pochodzi z podpoznańskiego Puszczykowa. Tam się wychowała i mieszkała 25 lat. Później przeprowadziła się do Poznania. W naszym mieście uczyła się w szkole baletowej.
- Z zawodu jestem chemikiem i kosmetologiem, ale nie pracuję w zawodzie, prowadzę własną działalność. Nie jestem stworzona do stałych godzin pracy i spędzania z dala od moich dzieci 3/4 życia, wolę mieć trochę mniej, ale przeżyć więcej - mówi o sobie.
Natalia jest mamą dwójki (a niedługo trójki dzieci).
- Lubię być potrzebna. Największą karą dla mnie jest nic nie robić. Jak mogę, to zawsze pomogę każdemu, niezależnie, czy jest to kloszard pod sklepem spożywczym, pani z wózkiem wchodząca do tramwaju, czy mój przyjaciel, który potrzebuje mojej pomocy - opowiada. - Cieszę się, gdy ludzie ustępują drogi karetce na sygnale, cieszy mnie, gdy ustępują miejsca w tramwaju, cieszy mnie, gdy moje dziecko głaszcze kwiatki "bo żyją", cieszy mnie, gdy mój tata krzyczy, że nie da się zbawić całego świata, a potem każe mi wypisać polecenie zapłaty dla Green Peace'u, żeby ten świat jednak ratować. Cieszy mnie każda mała oznaka dobra w tym średnio dobrym świecie - uśmiecha się Natalia.
OBEJRZYJ TAKŻE
Restauracja napędzana energią słoneczną
echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?