Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

ZIEMIA KALISKA - Zabił przyjaciół i pójdzie siedzieć

Andrzej Kurzyński
Maksymalnej kary ośmiu lat więzienia domagał się przed sądem prokurator dla 20-letniego kaliszanina, który w czerwcu na ulicy Stawiszyńskiej w Kaliszu spowodował śmiertelny wypadek drogowy. Zginęło w nim czworo młodych ludzi w wieku od 19 do 23 lat pochodzących z Kalisza i podkaliskich miejscowości. Wszyscy byli jego znajomymi. Mężczyzna usłyszał wyrok 5 lat i 8 miesięcy bezwzględnego więzienia.

To był błyskawiczny proces. W jeden dzień, ubiegły piątek, sąd zdołał przesłuchać świadków, biegłego i odczytać zeznania samego oskarżonego. Późnym popołudniem zapadł wyrok. W ustnym uzasadnieniu sędzia Dariusz Świeżyński podkreślił wysoką szkodliwość społeczną czynu. Według sądu, do tragedii by nie doszło, gdyby nie nieodpowiedzialne zachowanie młodego kierowcy. Oprócz kary więzienia kaliszanin ma też 8-letni zakaz prowadzenia pojazdów.

Mężczyzna przyznał się do winy. Potwierdził, że w terenie zabudowanym, gdzie obowiązuje ograniczenie prędkości do 60 kilometrów, jechał około 150 kilometrów na godzinę. Dobrze znał drogę i wiedział, że w jezdni są głębokie koleiny. Krzysztof S. i pięcioro jego znajomych wracali wówczas z dyskoteki w pobliskim Russowie. Na przedmieściach miasta prowadzony przez 20-latka ford escort zjechał nagle na lewą stronę jezdni, wpadł na pobocze i z ogromną siłą roztrzaskał się na betonowym płocie pobliskiej posesji. Żadna z jadących w nim osób nie miała zapiętych pasów bezpieczeństwa.

Troje młodych ludzi, w tym 19-letnia dziewczyna, zginęło na miejscu. Ich ciała wylądowały kilkanaście metrów od wraku samochodu. Czwarty poszkodowany po tygodniu zmarł w kaliskim szpitalu. Jeden zabitych mieszkał zaledwie kilkaset metrów od miejsca wypadku. Miał wspólnie z ojcem prowadzić warsztat, a później przejąć rodzinny biznes i być wsparciem dla rodziców.

Kierowca i siedzący obok niego pasażer wyszli z wypadku niemal bez szwanku. Zasiadający za kierownicą 20-latek był trzeźwy.
Po dwóch dniach od tragedii nadzorująca śledztwo kaliska Prokuratura Rejonowa skierowała wniosek do sądu o tymczasowe aresztowanie Krzysztofa S.. Sąd nie znalazł do tego jednak podstaw. Śledczy złożyli więc zażalenie do Sądu Okręgowego. Tym razem sąd podzielił argumenty prokuratury i pod koniec czerwca 20-latek – pod zarzutem umyślnego naruszenia zasad w ruchu lądowym i spowodowania katastrofy, w której zginęły cztery osoby – trafił do ostrowskiego aresztu.
Dziś wiadomo, że tuż przed wypadkiem kierowca forda ścigał inny samochód. Spod dyskoteki odjechała nim grupa osób, z którą jego znajomi wdali się w bójkę. Auta nie udało się dogonić.

– Chcieliśmy się odegrać- mówił Łukasz W., jedyny z pasażerów, który przeżył wypadek.
Przed sądem jeden ze świadków przyznał, że docierały do niego informacje, iż 20-latek miał uczestniczyć w nielegalnych wyścigach samochodowych na ulicach Kalisza. Jego wyczyny można było podobno oglądać w internecie.

20-latek nie był jednak doświadczonym kierowcą. Prawo jazdy miał zaledwie od roku. Miesiąc wcześniej wyszedł z wojska. Feralnego dnia samochód pożyczył od swojego ojca.

Przed sądem Krzysztof S. przeprosił obecne na sali rodziny ofiar. Podkreślił, że żałuje swojego zachowania.
– Jest mi ciężko z tym żyć. To byli moi znajomi. Do końca życia będę żył z tym piętnem – wyznał Krzysztof S. Mężczyzna jednocześnie szukał usprawiedliwienia.
– Z pobocza lub z bocznej drogi wyjechał bus, którego chciałem ominąć – mówił prokuratorowi i potwierdził te zeznania przed sądem. – Na jezdni były głębokie koleiny. Samochodem zaczęło obracać.

To właśnie pojawienie się nagle innego auta na jezdni miało spowodować, że 20-latek wykonał nagły manewr
Sąd nie dał jednak wiary informacjom o rzekomym busie. Nie potwierdził ich jedyny z pasażerów, który ocalał z wypadku.
Łukasz W. stwierdził, że o busie dowiedział się od oskarżonego, kiedy tuż po wypadku trafili do szpitala.
Wyrok nie jest prawomocny. Obrońca Krzysztofa S. zapowiedział złożenie apelacji. Jego zdaniem wyrok jest zbyt surowy.
– Liczę, że sąd weźmie pod uwagę młody wiek oskarżonego oraz fakt, że nie był karany oraz to, że przyznał się do winy – mówi mecenas Michał Królikowski. – Takich młodych ludzi należy wychowywać, a nie skazywać na wieloletnie więzienie.

Młodzi kierowcy są groźni

Ze statystyk wynika, że młodzi, niedoświadczeni kierowcy (od 18 do 24 lat) są największym zagrożeniem na drogach. Pojawiają się pomysły, aby restrykcyjnie karać młodych kierowców. Najnowsze zakła-dają, że jeżeli w ciągu dwóch pierwszych lat od zdobycia prawa jazdy popełnią oni dwa wykroczenia, to zostaną skierowani na kurs reedukacyjny i badania psychologiczne. Przy trzecim wykroczeniu stracą zdobyte prawo jazdy.

od 12 lat
Wideo

Stop agresji drogowej. Film policji ze Starogardu Gdańskiego

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kepno.naszemiasto.pl Nasze Miasto