Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

W czasie wojny przeżył pobyt w obozie, dziś stoi na czele kombatantów [ZDJĘCIA]

Łukasz Cichy
Łukasz Cichy
arch. Henryka Zasiecznego
Poznajcie losy podpułkownika Henryka Zasiecznego, który przez ostatnie 10 lat kierował Związkiem Inwalidów Wojennych RP, a od 14 lat jest prezesem Związku Kombatantów RP i Więźniów Politycznych.

Henryk Zasieczny urodził się 27 listopada 1935 r. w Trzemesznie, jako syn Wojciecha Zasiecznego (ur. 25 marca 1909 r. - zm. 18 października 1992 r.) i Marii z d. Kukfisz (ur. 8 stycznia 1910 r. - zm. 1 maja 2003 r.).

Jego rodzina pochodziła ze wschodu. Jego ojciec wziął udział w kampanii wrześniowej, razem z całym 56 Pułkiem Piechoty Wielkopolskiej. - Tam był ranny i leżał 2-3 miesiące w szpitalu - powiedział nam Henryk Zasieczny. Jego ojciec jeszcze w 1939 r. wrócił do Trzemeszna. - Ojca wezwał taki dziedzic majątku w Grębowie, Bremer. Proponował ojcu podpisanie volkslisty. Ojciec odmówił i trzy miesiące później przyjechało SS. Był to dzień roboczy, nie pamiętam daty, ale była to godz. 3:00 w nocy. Kazali się spakować. Wozem konnym sołtys Neumann nas zawiózł do punktu do Rozdrażewa, a potem zawieziono nas do Ostrowa. Stamtąd do Konstantynowa k. Łodzi - poinformował nas Henryk Zasieczny.

Wojciech Zasieczny trafił 11 maja 1943 r. do obozu w Mauthausen Gusen i otrzymał numer 20276, a matka wraz z nim i z bratem Bogusławem (ur. 16 października 1933 r. - zm. 7 września 1998 r.) trafili we wrześniu 1943 r. do miejscowości Gross Pankow w Brandenburgii. - Jak ojca zabrali to mama urodziła siostrę. Z tego obozu mnie i siostrę wzięła ciocia Pelagia Kuk-fisz. Zmarła 2 lata temu w wie-ku 101 lat. Ona nas od 1943 r. wychowywała, aż do wyzwolenia - dodał Henryk Zasieczny.

Mimo, że od tego wydarzenia minęło wiele lat, to jednak nasz rozmówca pamięta tamte wydarzenia. -Ja w wieku 8 lat ważyłem 18 kg, jelita mi z tyłu wychodziły. Przeżyło się - dodał. Od 1946 r. do 1950 r. Henryk Zasieczny uczył się w Szkole Podstawowej w Trzemesznie, a od 1951 r. do 1955 r. w Liceum Ogólnokształcącym w Koźminie Wielkopolskim.

W czasie nauki w liceum przebywał na brygadzie przymusowej w Barcianach k. Kętrzyna. Zajmował się pracą przy burakach i przy żniwach. Po skończeniu szkoły przez dwa semestry studiował na Wydziale Leśnym, ale ze względów zdrowotnych i braku środków studiów nie kontynuował. Pracę rozpoczął w Państwowym Ośrodku Maszynowym, następnie był referentem skupu zboża w GS w Rozdrażewie, a od 1959 r. był instruktorem OSP w Krotoszynie. - Po roku czasu ten związek zlikwidowano i zostałem przeniesiony do komendy Zawodowej Straży Pożarnej - dodał Henryk Zasieczny.

W latach 1961 - 1964 był studentem Wyższej Szkoły Oficerskiej Pożarnictwa. Jego kariera została przerwana w 1969 r. po pewnych wydarzeniach. - Myśmy w trójkę robili plany obrony. Zrobiliśmy 15 planów dla spółdzielni produkcji w latach 1968-1969. Zarobiliśmy we trzech ok. 8 tys. zł, czyli równowartość 3 średnich pensji. Podatek był oczywiście odprowadzony. Komendant powiatowy wiedział, ale nie wiedział komendant wojewódzki. W 1969 r. dali mi deklarację na członka ORMO, chcieli mnie na komendanta, ale nie przyjąłem. 2 tygodnie później przyjechała kontrola i wyszło, że naruszyłem przepis. Dostałem art. 52, czyli natychmiastowe zwolnienie, ale 3 dni później zostałem przyjęty przez Komendę Województką we Wrocławiu - wyjaśnił Henryk Zasieczny.

Wówczas był kapitanem, a kolejną karą była degradacja o dwa stopnie, czyli do stopnie podporucznika (tak, jak po studiach). Przez pierwszy rok od tego incydentu Henryk Zasieczny pracował w Oleśnicy, a potem w komendzie w Miliczu. Od 1971 r. do 1981 r. był zastępcą komendanta, a od 1981 r. do 1993 r. komendantem. Kariera Henryka Zasiecznego wyglądała następująco: w 1964 r. został podporucznikiem, w 1965 r. - porucznikiem, a w 1969 r. został kapitanem. Po degradacji jeszcze w 1969 r. został podporucznikiem. Po zmianie miejsca pracy już w 1970 r. awansował najpierw na porucznika, a potem na kapitana. Jednak na kolejny awans musiał czekać... 16 lat.

W 1986 r. został awansowany na stopień majora, a od 1991 r. jest podpułkownikiem. Po 1989 r. stopnie zmieniły nazwy i dziś podpułkownik jest po prostu brygadierem. Od 1993 r. jest na emeryturze. Dziś Henryk Zasieczny jest prezesem Związku Kombatantów RP i Byłych Więźniów Politycznych (od 2004 r.), a od 2008 r. był prezesem Związku Inwalidów Wojennych. 28 lutego 2018 r. koło zostało rozwiązane, ze względu na brak liczby członków. Henryk Zasieczny był sam w Krotoszynie od 2 lat. Obecnie jest członkiem ostrowskiego koła tego związku (razem z nim jest tam 12 osób). Henryk Zasieczny jest również aktywnym myśliwym od 1956 r., a przez ok. 30 lat kierował rozdrażewskim kołem.

___________________________________________________
Stephen Hawking nie żyje. Słynny astrofizyk miał 76 lat

Źródło: US CBS

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na krotoszyn.naszemiasto.pl Nasze Miasto