SuperGlina 2014 Krotoszyn - Artur Poczta, kandydat z powiatu krotoszyńskiego

Policjant z drogówki musi mieć dobrego nosa

Artur Poczta niemal od początku policyjnej służby pracuje w Zespole Ruchu Drogowego. Zdaje sobie sprawę, że nie wszyscy kierowcy darzą go sympatią. Zwłaszcza ci przyłapani na łamaniu przepisów ruchu drogowego

Pilnuje bezpieczeństwa na drogach
Decyzję o wstąpieniu w policyjne szeregi Artur Poczta podjął tuż po zakończeniu służby wojskowej. Nie od razu się udało.
- Przez cztery lata nikogo do policji nie przyjmowano - wspomina.

Służbę rozpoczął w 1999 r. w Wydziale Prewencji Komendy Powiatowej Policji w Krotoszynie, w Ogniwie Patrolowo-Interwencyjnym. Od roku 2001 do dziś pracuje w Wydziale Prewencji i Ruchu Drogowego, w Zespole Ruchu Drogowego.

Na czym polega praca policjanta z drogówki?
- Mówią, że nic dobrego dla ludzi nie robię - śmieje się Artur Poczta.
Tak wcale jednak nie jest. Na co dzień bowiem funkcjonariusz pilnuje bezpieczeństwa na drogach powiatu krotoszyńskiego. To dzięki jego pracy kierowcy łamiący przepisy dwa razy się zastanowią zanim znów zbyt mocno nacisną pedał gazu, wymuszą pierwszeństwo przejazdu czy wsiądą za kierownicę po wypiciu alkoholu. To dzięki niemu ci, którzy na drogach czasem czują się niepewnie (rowerzyści i piesi) - mogą czuć się bezpieczniej.

Będąc funkcjonariuszem Zespołu Ruchu Drogowego zajmuje się wszystkim, co dotyczy poruszania się po drogach i związaną z tym przestępczością: eliminowaniem przestępstw drogowych, kradzieży, włamań, przemytu; poruszaniem się pojazdów i pieszych, transportem ludzi, zwierząt, materiałów niebezpiecznych; eliminowaniem wszystkiego, co na drogach nie powinno się znajdować.

Z jakimi sytuacjami najczęściej ma do czynienia?
- Z nagminnym łamaniem przepisów drogowych: niesprawnymi samochodami, prędkością, nieprawidłowym wyprzedzaniem. Wiecznie komuś gdzieś się spieszy, wiecznie komuś coś nie pasuje - znaki nie tak stoją, są nie tak namalowane, to mu stoimy nie tam, gdzie potrzeba... - wylicza policjant.

Zdarza się, że kontrolowani kierowcy podchodzą do sprawy racjonalnie, również z życzliwością. Ale są też awanturnicy, którzy odgrażają się nawet zwolnieniami z pracy.

Artur Poczta jest dość skromnym człowiekiem. Nie lubi mówić o sobie, zwłaszcza o swoich zasługach.
- Robię to, co mam robić, i staram się to robić jak najlepiej - mówi. Podkreśla przy tym, że bycie policjantem to nie praca, lecz służba.
Jak się jednak okazuje -policjant ma na swoim koncie sporo zasług. W trakcie jednej z rutynowych kontroli drogowych ujawnił, że kontrolowany kierowca miał w samochodzie broń. Ujawnił całkiem sporo kradzionych samochodów, poszukiwanych osób. Miało na to wpływ wiele czynników, trzeba jednak przyznać, że nie każdy ma takiego dobrego nosa.
- Zwykły psi węch - śmieje się funkcjonariusz.
Wspomniana broń wraz z amunicją ukryta była w oparciu tylnego fotela. Kierowca został zatrzymany, a broń przekazana do zbadania, czy nie została użyta podczas jakiegoś przestępstwa.

Policjant z drogówki musi również kierować ruchem, na przykład wtedy, gdy nie działa sygnalizacja świetlna. W Krotoszynie na szczęście nie zdarza się to często. "Na szczęście", ponieważ większość kierowców nie potrafi zastosować się do przekazywanych przez policjanta sygnałów, tym samym narażone jest życie człowieka stojącego na środku skrzyżowania.

Niewątpliwie ciemniejszą stroną policyjnej służby jest konieczność zabezpieczenia zdarzeń drogowych, w tym najtragiczniejszych wypadków.
- Rozmowy z rodzinami, przyjmowanie ich emocji na siebie... To zawsze wpływa na psychikę.

Funkcjonariusz sporo mógłby opowiadać o zachowaniach kierowców, rowerzystów i pieszych. Poproszony o to, by wszystkich określił jednym zdaniem, mówi: - Nie ma ludzi, którzy nie popełniają błędów.

W wolnym czasie Artur Poczta stara się zajmować tym, co pozwala mu odpocząć od służbowych problemów. Lubi wędkowanie i górskie wycieczki.