Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

PROCES POLICJANTÓW: Według komendanta KPP Krotoszyn doszło do rażącego naruszenia dyscypliny służbowej [ZDJĘCIA]

Wiesław Zdobylak
Pani prokurator poprosiła sędzię Małgorzatę Kurjatę o zdyscyplinowanie świadka, który “odbiegał” od pytań
dotyczących telefonów komórkowych
Pani prokurator poprosiła sędzię Małgorzatę Kurjatę o zdyscyplinowanie świadka, który “odbiegał” od pytań dotyczących telefonów komórkowych Wiesław Zdobylak
W poniedziałek 4 marca swoje zeznania w procesie policjantów oskarżonych o niedopełnienie obowiązków służbowych składał komendant powiatowy policji w Krotoszynie. Opowiedział on o wewnętrznym śledztwie i karach, jakie nałożył na oskarżonych policjantów.

Rozprawa z 4 marca była ostatnią w procesie krotoszyńskich policjantów oskarżonych o to, że w dniu 10 listopada 2017 r., podczas wizyty w domu P.M., znanego krotoszyńskiego przedsiębiorcy budowlanego, nie dopełnili obowiązków służbowych w ten sposób, że nie ustalili, kto kierował land roverem, który oddalił się z miejsca potrącenia rowerzysty, nie zbadali domowników pod kątem trzeźwości ani nie zabezpieczyli śladów zderzenia na zaparkowanym przed domem samochodzie.
Tym razem zeznania składał m.in. najwyższy rangą krotoszyński policjant, czyli komendant KPP Krotoszyn. Co prawda w czasie, kiedy miały miejsce zdarzenia będące przedmiotem procesu przebywał on na urlopie zdrowotnym, ale badał on sprawę w ramach wewnętrznego postępowania wyjaśniającego i nałożył na oskarżonych kary dyscyplinarne.

Policjanci dali ciała
Komendant zeznał, że o całej sprawie dowiedział się tydzień po zdarzeniu od swojego zastępcy, który stwierdził, że “policjanci nawalili, dali ciała i źle wykonali czynności na posesji przedsiębiorcy P.M.”, w związku z czym wszczęto postępowanie wyjaśniające, które jeszcze przyspieszyło po wpłynięciu anonimowego donosu, ostrzegającego o próbie zamiecenia sprawy pod dywan.
– Ustaliłem suwerennie, że nie doszło do przestępstwa, ale rażącego naruszenia dyscypliny służbowej. Badałem sprawę pod kątem korupcji, ale ten motyw wykluczyłem. Po przeanalizowaniu wszystkiego stwierdziłem, że w tym dniu doszło do niesamowitego bałaganu komunikacyjnego, niekompetencji policjantów przebywających na miejscu [na posesji P.M. – przyp. WZ] , ale nie było przestępczego działania. (...) Nie wykonano podstawowych czynności, co było dla mnie niezrozumiałe – wyjaśniał komendant.
Zaznaczył on jednocześnie, że nigdy nie miał zastrzeżeń do pracy dyżurnego M.K. [jednego z oskarżonych – przyp. WZ], który musiał sobie poradzić w feralnym dniu również z wieloma innymi sprawami będącymi na biegu, natomiast karygodne było postępowanie wzmocnionego o kierownika zmiany trzyosobowego patrolu drogówki, który odwiedził posesję P.M. Dlatego wewnętrzne postępowanie dyscyplinarne dotyczyło tylko zachowania policjantów na posesji P.M. i obok niej [policjanci bezczynnie czekali pod domem przez godzinę, tak przynajmniej twierdzi prokuratura – przyp. WZ]. Mało tego, postanowił on, że nie skieruje sprawy do prokuratury, lecz samodzielnie nałoży na policjantów kary dyscyplinarne, jako bardziej dolegliwe i nieuchronne.
– Powiem stanowczo: nie brałem pod uwagę wysłania materiału z postępowania do prokuratury, bo mogło to doprowadzić do umorzenia sprawy, a kara dyscyplinarna była pewna i surowa. (...) Postępowanie wyjaśniające i śledztwo w tej sprawie zostały uruchomione na skutek medialnej nagonki na mnie i rzecznika prasowego – wyjaśniał dalej komendant, dodając, że mógł działać bardziej stanowczo: – Wymierzyłem policjantom zbyt niską karę. Rozważałem naganę, ale wybrałem stwierdzenie niepełnej przydatności do służby, co wiązało się z zablokowaniem na 6 miesięcy możliwości awansowania i otrzymywania nagród oraz obcięciem trzynastki o 20 do 50 procent.

Komendant chwali podwładnych
W dalszej części swoich zeznań komendant podkreślił, że wysoko ocenia pracę zasiadających na ławie oskarżonych policjantów, a w stosunku do jednego z nich [kierownika zmiany – przyp. WZ] rozważa nawet skierowanie w przyszłości na kurs oficerski.
– Tym policjantom nie zdarzały się w przeszłości przypadki nieróbstwa i niekompetencji. Nie znam innych takich przypadków w mojej komendzie. Nie rozumiem, dlaczego nie wykonali podstawowych czynności, ale to nie znaczy, że popełnili przestępstwo. (...) Największe braki, największą niekompetencję wykazali funkcjonariusze na miejscu [w miejscu zamieszkania P.M. – przyp. WZ]. Moim zdaniem przekaz informacji od dyżurnego do patrolu był. (...) Policjanci nie przekazali dyżurnemu informacji o stanie faktycznym, zachowali się nagannie – ocenił zdarzenia z feralnego dnia komendant KPP w Krotoszynie.
Dodajmy, że oskarżeni konsekwentnie utrzymują, że jadąc do domu P.M. nie wiedzieli, po co tam jadą i co mają robić.
Spore emocje podczas rozprawy wywołała sprawa używania przez policjantów podczas zdarzenia prywatnych telefonów komórkowych, przez co niemożliwe jest odtworzenie treści rozmów. Inaczej jest, kiedy komunikacja odbywa się za pomocą łączności radiowej i wykorzystywania telefonii stacjonarnej, bo wszystkie rozmowy są rejestrowane i nagrywane. Komendant twierdził, że żadne przepisy ani rozporządzenia nie regulują tej sprawy, a on sam nie ma mocy, aby zakazać policjantom korzystania z prywatnych telefonów komórkowych do celów służbowych. – Nie mam możliwości, by polecić im korzystanie wyłącznie z radia – mówił komendant, mocno naciskany w tej sprawie przez panią prokurator.

+++

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na krotoszyn.naszemiasto.pl Nasze Miasto