Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Pracownice PoloMarketu bały się utraty pracy. Poszły więc na chorobowe

Wiesław Zdobylak
Archiwum NM
Do naszej redakcji zgłosiło się kilka pracownic supermarketu PoloMarket w Krotoszynie, które na przełomie października i listopada masowo przedłożyły swoim przełożonym zwolnienia lekarskie w związku z tak zwaną „optymalizacją sieci placówek” tego koncernu, polegającą na zamknięciu z dniem 3 listopada sklepu w Koźminie Wielkopolskim i skierowaniu niemal całego personelu tego sklepu do pracy w Krotoszynie (rzecznik sieci PoloMarket Ewa Szul-Skjoeldkrona mówi w korespondencji z nami o 95 procentach koźmińskiej załogi). Pracownice krotoszyńskiego sklepu zdecydowały się na ten tak radykalny krok z obawy o utratę pracy z dnia na dzień bez okresu wypowiedzenia oraz wypłacenia ekwiwalentu urlopowego, o wynagrodzeniu za październik nie wspominając.

– Bałyśmy się zwolnienia z pracy z dnia na dzień. Podobno plan koncernu był taki, że do 13 grudnia, przez dwa tygodnie, będziemy prowadzić szkolenie pracownic zamkniętego sklepu w Koźminie. Wszystkie jednak byłyśmy przekonane, że zaraz po przeszkoleniu nowych pracowników zostaniemy wyrzucone z pracy. Stąd nasza decyzja o udaniu się na zwolnienia lekarskie, bo tylko tak mogłyśmy zabezpieczyć swoje prawa pracownicze i swoje interesy – mówi Anna K., jedna z najbardziej doświadczonych pracownic sklepu. Do pracy w PoloMarkecie nie zamierza już wracać.
Sytuacja rozwinęła się w zaskakujący dla pracownic sklepu w Krotoszynie sposób tym bardziej, że jako zgrana ekipa pracująca z sobą od 2015 roku wielokrotnie sygnalizowały przełożonym, że kadra potrzebuje wsparcia co najmniej o kilka osób. Do początku listopada na dwóch zmianach pracowało tam 12 osób, w tym jedna z niepełnosprawnościami.
– Sklep był bez kierownika, a jego zastępcy byli co najmniej od sierpnia odpowiedzialni za działanie sklepu. To nie była normalna sytuacja. Musiałyśmy ciężko pracować w nadgodzinach, pomagając sobie nawzajem. Zamiast wsparcia o kilka osób spadła na nas jak grom z jasnego nieba informacja, że wymieniona zostanie cała załoga. Dlatego zrobiłyśmy to, co zrobiłyśmy. Prawie wszystkie. Jedna z nas – dodaje Anna K., wspominając, że w tej chwili w sklepie pracują trzy pracownice ze starego naboru, w tym jedna, która właśnie wróciła z długotrwałego zwolnienia lekarskiego. Ale nawet i one są przekonane, że z pracą pożegnają się po świętach Bożego Narodzenia.

Nikt nas o planach zmian nie poinformował
O tym, że szykują się wielkie zmiany połączone być może z masowymi zwolnieniami pracownice krotoszyńskiego sklepu PoloMarket dowiedziały się nie od przełożonych, co wydawałoby się normalne, a od osób postronnych.
– Oficjalnie tego, że zamykają sklep w Koźminie i przerzucają tamtejszy personel do naszego sklepu, nie wiedziałyśmy. O tym co się dzieje informowali nas zwykli klienci. Swoje też dodali kierowcy, którzy przywożą codziennie towar do sklepu. Podczas wizyty dyrektora i kierownik regionalnej naszej sieci Agnieszki Cwynar-Jabłczyńskiej nic nam nie powiedziano. Było zebranie, ale dyrektor i kierowniczka tego tematu nie podjęli. O tym, że Koźmin idzie do zamknięcia wiedziałyśmy od początku października, ale traktowałyśmy to jako zwykłe ploty. Do czasu – mówi z wyraźnym rozczarowaniem Izabela T., która wróciła już ze zwolnienia lekarskiego i zrezygnowała z pracy w PoloMarket znajdując zatrudnienie w innym sklepie znanej sieci handlowej. Jak mówi, manewr ze zwolnieniem lekarskim w jej przypadku w pełni się udał, bo otrzymała całą należną pensję wraz z dodatkami i premią, ekwiwalent urlopowy i, co najważniejsze, pożegnano się z nią za porozumieniem stron. Ma nadzieję, że podobnie stanie się z wszystkimi jej koleżankami.

Sądny dzień supermarketu
Zdaniem naszych rozmówczyń, władze koncernu wiedziały co się święci. Pierwsze zwolnienia lekarskie przedłożono 30 października, a pozostałe dzień później, tuż przed przerwą świąteczną. W sumie na chorobowe poszło 8 pracownic. Oznaczało to w praktyce, że sklep mógł być zamknięty po Wszystkich Świętych z powodu braku obsady. – Do pracy po święcie przyszła tylko jedna nasza pracownica, która musiała nową załogę z Koźmina wprowadzić w tajniki sklepu. Dyrektor regionalna, która przecież nie jest częstym gościem, musiała osobiście przyjechać do Krotoszyna, by zrobić zamówienie towaru, co tradycyjnie robi kierownik sklepu, którego od wielu miesięcy nie było i robili to za niego zastępcy. Do tego doprowadzili – mówi Anna K., zastrzegając się, że o tym zamieszaniu, czyli wizji nieotwarcia sklepu po święcie z powodu braku obsady, słyszała od koleżanek. Nie zaprzecza jednak, że akcja masowego pójścia na chorobowe miała kierownictwo sieci „zaboleć”. I zabolała.
Zupełnie inaczej sprawę widzi rzecznik prasowy sieci PoloMarket Ewa Szul-Skjoeldkrona, która przekonuje, że w zasadzie nic się nie stało, bagatelizując całe zamieszanie: – Nie miała miejsca opisywana przez Pana sytuacja, czyli konieczność zaradzenia „wizji nieotwarcia placówki w Krotoszynie z powodu braku obsady”. Drugiego października 2017 r. oba sklepy działały normalnie, a ich obsada została skompletowana z pracowników sklepów. PoloMarket w Koźminie Wielkopolskim został zamknięty w związku z optymalizacją sieci naszych placówek. Żaden z pracowników koźmińskiego PoloMarketu nie został zwolniony przez pracodawcę, natomiast część pracowników sama podjęła decyzję o odejściu.

Życie toczy się dalej
Według udostępnionych nam oficjalnych informacji sytuacja w krotoszyńskim sklepie PoloMarket wróciła już do normy. Personel składa się z 14 osób, wyznaczono też w końcu kierownika sklepu. – Obecnie prowadzimy rekrutację. Wynagrodzenia za październik zostały pracownikom sklepu wypłacone poprawnie. Jeśli chodzi o osoby przebywające na L4 to nadal są one pracownikami PoloMarketu. Decyzje dotyczące pracowników przebywających na L4 zostaną podjęte po ich powrocie do pracy. Mamy nadzieję, że nastąpi to niebawem i życzymy im dużo zdrowia – zapewnia Ewa Szul-Skjoeldkrona.
A jednak można mieć co do tego wątpliwości. Nasze rozmówczynie przeczytały nam bowiem treść SMS-a od jednej z nadal pracujących w krotoszyńskim PoloMarkecie osób: „Nawet zastępca kierownika sklepu, który był odpowiedzialny za prowadzenie sklepu, nie dostał żadnej premii ani dodatków”. Informacja jest o tyle ważna, że premie i dodatki są ważnym elementem całego wynagrodzenia. – Wszyscy pracownicy zatrudnieni są na umowy o pracę. Dostajemy najniższą krajową plus dodatek stażowy w wysokości 200 zł [przysługuje on po przepracowaniu pierwszego półrocza – przyp. WZ] plus dodatek za pracę na dziale mięsnym w wysokości 150 zł plus premia, której wysokość jest ustalana indywidualnie dla każdego pracownika w zależności od obrotów, wyników kontroli i audytów oraz zaangażowania. Odebranie premii i dodatków uznać należy za rodzaj kary. Dotkliwej kary – przekonuje Izabela T., której na szczęście te problemy już nie dotyczą.

Nie jesteśmy złodziejkami, ani brudasami
Zapytaliśmy nasze rozmówczynie, po co to wszystko zrobiły i jaki miało to sens. Oprócz motywacji ekonomicznej pojawia się również “narracja godnościowa”. Kobiety mówią o dobrym imieniu, o chęci dania świadectwa uczciwości i o zawiedzionym zaufaniu.
– Pojawiły się na mieście plotki, że my zostałyśmy zwolnione z pracy, a to nieprawda, bo poszłyśmy na chorobowe. Ludzie zapewne myślą, że miała miejsce taka sama sytuacja, jak 2 lata temu, kiedy wybuchła afera z poprzednią ekipą grupowo zwolnioną dyscyplinarnie z powodu jakichś nadużyć czy nieprawidłowości. My nie wiemy, co się wtedy dokładnie stało, ale nie jest prawdą, że z nami było podobnie. Nie jesteśmy złodziejkami, ani brudasami. Nasza załoga była bardzo zgrana, a sklep prowadzony był wzorowo – przekonuje Izabela T.
Podobnie sprawy widzi Anna K., która lada chwila wraca ze zwolnienia chorobowego, ale nie zamierza pozostać w pracy. Ma już inne plany, niezwiązane z handlem: – Naszą akcją, masowym udaniem się na zwolnienia chorobowe, chcemy pokazać, że to nie nasza wina, że wszystko się posypało. Chcemy pokazać, że nasi przełożeni z koncernu nie byli wobec nas szczerzy, że świadomie nie informowali nas o swoich planach dotyczących naszych dwóch sklepów. My chciałyśmy uzyskać pomoc, kooptację kilku dodatkowych pracowników, tak by nie pracować cały czas w nadgodzinach, a w zamian dostałyśmy całkowitą wymianę personelu. Ukrywano przed nami prawdę, nawet podczas niedawnej wizyty kierownictwa. Dlatego stało się tak, jak się stało.
Czekamy więc na rozwój wypadków. Pracownice PoloMarketu wrócą ze zwolnień chorobowych najpóźniej do połowy grudnia. Wtedy zapadną wobec nich decyzje personalne. Koncern zapowiada, że każda decyzja o rozwiązaniu umowy „podejmowana będzie z uwzględnieniem wszystkich okoliczności”.

+++

od 7 lat
Wideo

Pensja minimalna 2024

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na krotoszyn.naszemiasto.pl Nasze Miasto